Leslie Van Houten z sekty Mansona wyszła na wolność. Ale czy powinna?

Maja Mikołajczyk
14 lipca 2023, 13:15 • 1 minuta czytania
Zagraniczne media zelektryzowała wiadomość, że po pięćdziesięciu trzech latach przebywania w więzieniu na wolność wyjdzie Leslie Van Houten, czyli jedna z członkiń Rodziny Charlesa Mansona, która brała udział w morderstwie małżeństwa LaBianca. 73-letnia dziś kobieta starała się o zwolnienie od lat.
Leslie Van Houten wychodzi na wolność. Członkini sekty Mansona była w więzieniu przez 53 lata. Fot. Fot. Anonymous/ Associated Press/ East News/ Stan Lim/Associated Press/East News

Co stało się nocą 10 sierpnia 1969 roku?

W nocy z 8 na 9 sierpnia 1969 roku członkowie Rodziny Charlesa Mansona weszli do willi przy Cielo Drive 10050 i zamordowali ciężarną żonę Romana Polańskiego Sharon Tate oraz jej przyjaciół: aspirującego producenta filmowego Wojciecha Frykowskiego, dziedziczkę fortuny Abigail Folger, stylistę Jaya Sebringa oraz dozorcę posiadłości Stevena Parenta.


Ponieważ sprawa dotyczyła znanych osób (zdolnego młodego reżysera oraz pięknej młodej aktorki) przyćmiła to, co stało się następnej nocy. Gang Mansona nie poprzestał bowiem na jednej przerażającej zbrodni.

10 sierpnia wybrani członkowie Rodziny wtargnęli do domu młodego małżeństwa LaBianca – Leno był kierownikiem supermarketu, a jego żona Rosemary współprowadziła sklep z ubraniami. Zabójcy weszli do ich domu tylnymi drzwiami, które na nieszczęście pary były otwarte.

Państwo LaBianca zostali związani, a na ich głowy założono poszewki od poduszek, które zawiązano kablami od lamp. Sprawcy najpierw zadźgali Leno, a następnie Rosemary. Pchnięcia widelcem kuchennym, a następnie nożem kobiecie miała zadać przebywająca wciąż w więzieniu Patricia Krenwinkel, natomiast przytrzymywała ją Leslie Van Houten.

Van Houten miała też zadać Rosemary szesnaście ciosów w plecy i pośladki, jednak jak zeznała przed sądem, kobieta już wtedy nie żyła. Zgodnie z ekspertyzą faktycznie sporo spomiędzy czterdziestu jeden ciosów zostało zadanych ofierze pośmiertnie. Te tłumaczenia jednak nie pomogły i członkini Rodziny za udział w brutalnym morderstwie została skazana najpierw na karę śmierci, która następnie została zmieniona na dożywocie.

Leslie Van Houten wyszła z więzienia po 53 latach

73-letnia Leslie Van Houten po 53 latach za kratkami wyszła na wolność. Jej prawniczka Nancy Tetreault potwierdziła, że jej klientka opuściła zakład karny wczesnym rankiem 11 lipca i została przetransportowana do mieszkania przejściowego, gdzie najprawdopodobniej spędzi rok. Przez pierwsze lata wolności Van Houten będzie przebywać pod nadzorem kuratora.

Decyzja o zwolnieniu kobiety zapadła 30 maja 2023 roku. "Gubernator jest rozczarowany decyzją Sądu Apelacyjnego o zwolnieniu, ale nie podejmie dalszych działań" – można przeczytać w cytowanym przez CNN oświadczeniu.

Była członkini Rodziny Mansona przez lata ubiegała się o wcześniejsze zwolnienie, a komisja do spraw wyjść warunkowych pięciokrotnie zgodziła się na jej wyjście z więzienia, jednak każdorazowo egzekucja tej decyzji była blokowana przez gubernatorów Kalifornii. Zdaniem włodarzy stanu wciąż bowiem stanowiła ona zagrożenie dla społeczeństwa.

Wcześniej Van Houten starała się o opuszczenie więzienia w listopadzie 2021 roku i dostała zgodę komisji ds. zwolnień warunkowych. Jednak 22 marca 2022 roku gubernator Kalifornii Gavin Newsom (ten sam, który teraz nie podjął dalszych kroków w celu wstrzymania wypuszczenia jej na wolność) odmówił zwolnienia, chociaż zdaniem psychologów i komisji wszystkie przesłanki świadczyły za przeciwną decyzją.

Patrząc na komentarze w mediach społecznościowych, znaczna część opinii publicznej jest niezadowolona z faktu wypuszczenia Van Houten na wolność. "Powinna być zamknięta do końca życia, doskonale wiedziała, co robi... Nie mogę sobie wyobrazić, jak cierpiała jej ofiara od tych wszystkich dźgnięć" – czytamy pod jednym z postów o wypuszczeniu kobiety.

"Kara dożywocia powinna być dożywotnia. Sądy powinny się tego trzymać i nikogo nie zwalniać", "Wypuszczenie jej na wolność jest olbrzymim błędem" – pisali inni.

Jak słusznie jednak zauważa wspomniana wcześniej adwokatka Van Houten, zderzenie z nową rzeczywistością z pewnością nie będzie łatwe dla jej klientki, która spędziła za kratkami ponad pół wieku.

"Cały czas próbuje się oswoić z myślą, że to dzieje się naprawdę" – powiedziała Tetreault w wywiadzie z CNN. "Musi nauczyć się obsługi internetu oraz jak płacić za rzeczy bez użycia gotówki. To zupełnie inny świat niż ten, w którym trafiła do więzienia" – tłumaczyła. "[Leslie - przyp. red.] Nigdy nie korzystała z bankomatu ani nie miała telefonu komórkowego" – dodała Tetreault.

Czy członkini Rodziny Charlesa Mansona słusznie została zwolniona?

Van Houten została wypuszczona m.in. na podstawie opinii biegłych psychologów, których zdaniem pomyślnie przeszła proces resocjalizacji. O tym, jak on przebiegał, można się nieco dowiedzieć z książki Nikki Meredith.

W swojej książce "Ludzkie potwory" (tak podczas procesu kobiety Mansona nazwał prokurator Vincent Bugliosi, autor głośnego reportażu o sprawie "Helter Skelter. Prawdziwa historia morderstw, które wstrząsnęły Hollywood") Meredith przeprowadziła wywiady z przebywającymi wówczas w więzieniu Leslie Van Houten oraz Patricią Krenwinkel.

Pisarka rozmawiała z nimi przez dwadzieścia lat i doszła do wniosku, że żadna z nich nie sprawia na niej wrażenia psychopatki, więc zaczęła podejrzewać, że obie z nich musiały być pod patologicznym wpływem Charlesa Mansona, gdy doszło do zbrodni.

Szczególne wrażenie zrobiła na niej droga, jaką w więzieniu przeszła Van Houten. Od kiedy kobieta trafiła do kalifornijskiego więzienia Frontera, wzięła udział we wszystkich możliwych programach terapeutycznych i edukacyjnych. Ponadto w ramach współpracy placówki penitencjarnej z lokalnym uniwersytetem, zrobiła licencjat, a następnie została asystentką wykładowcy.

Ponadto Lesiel angażowała się też w wiele akcji charytatywnych, takich jak nagrywanie audiobooków dla niewidomych nastolatków czy dzierganie kap dla bezdomnych. Meredith opisała ją w książce jako osobę o pogodnym usposobieniu, która jednak nie wykazuje się naiwnym optymizmem i ma świadomość nieodwracalności swojej zbrodni.

– Nie mogę zrobić nic, absolutnie nic, co naprawiłoby krzywdy, które wyrządziłam. Nie łudzę się. Nigdy nie uda mi się zapełnić pustki, jaką pozostawiłam w życiu innych ludzi – powiedziała w rozmowie z Meredith. Leslie jednak nie miała wówczas zamiaru użalać się nad sobą. – Wystarczy, że pomyślę o tym, co wyrządziłam tamtej rodzinie. (…) Jak mogłabym pozwolić sobie na luksus rozpaczania nad własnym losem? – dodała.