On to naprawdę powiedział?! Kuriozalne słowa Suskiego ws. Joanny z Krakowa

Natalia Kamińska
19 lipca 2023, 20:39 • 1 minuta czytania
Na początku tygodnia Polacy poznali historię pani Joanny z Krakowa, która została poniżona przez policję w tym mieście. Kobieta zażyła tabletki poronne, co w Polsce jest całkowicie legalne, ale funkcjonariusze potraktowali ją jak przestępczynię. Do sprawy odniósł się też Marek Suski z PiS. Jego słowa wprost szokują.
Marek Suski. Fot. Andrzej Iwanczuk/REPORTER

W Polsce jest jedno z bardziej liberalnych praw dotyczących aborcji – powiedział dziennikarce "Gazety Wyborczej" Justynie Dobrosz-Oracz poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski.


Suski uważa, że Polsce jest liberalne prawo aborcyjne

Na uwagę, że w Polsce jest bardzo restrykcyjne prawo aborcyjne, odparł: – Chyba pani żartuje? I mówił dalej: – Dementuję te plotki, że nie ma prawa kobieta przerwać ciąży, jeżeli zagraża to jej życiu lub zdrowiu. Jeśli to nie jest wykonywane, to nie jest wina rządu. W ocenie polityka PiS "kobiety w Polsce są szczególnie chronione i cenione".

Co się wydarzyło w krakowskim szpitalu? Z tego co mówiła na antenie TVN24 pani Joanna, wynika, że policjantki weszły z nią do gabinetu ginekologicznego. Później kazały rozebrać się, robić przysiady i kaszleć. Na miejscu było aż sześciu funkcjonariuszy. Krakowska policja wydała już dwa oświadczenia w tej sprawie, ale pierwsze zostało usunięte ze strony KMP w Krakowie.

Policja kluczy ws. interwencji w szpitalu

Mogliśmy w nim przeczytać m.in., że "patrol policji na miejscu zastał zapłakaną kobietę, która krzyczała, odpowiadała na pytania w sposób chaotyczny i wyczuwalna była od niej woń alkoholu. Na miejscu pojawił się również zespół ratownictwa medycznego".

W drugim z kolei policja informuje (ona ciągle jest dostępne) m.in, że "kobieta przyznała, że zażyła środki zakupione przez internet, odmówiła jednak przekazania szczegółów dotyczących tego zakupu".

Policja przekonuje teraz, że musiała interweniować, gdyż został naruszony art. 124 ustawy Prawo farmaceutyczne – nielegalny obrót produktem leczniczym. Tak wyjaśniono, dlaczego pani Joannie zabrano telefon i laptopa. Sprawą zajmuje się teraz Prokuratura Rejonowa Kraków – Krowodrza.

Eksperci uważają jednak, że policja źle interpretuje prawo. I tak prokurator Ewa Wrzosek przypomniała na Twitterze, że "odpowiedzialności karnej podlega ten, kto wprowadza do obrotu lub przechowuje w celu wprowadzenia do obrotu produkt leczniczy, nie posiadając pozwolenia – nie ten, kto taki produkt kupuje".

Opozycja zszokowana wydarzeniem z Krakowa. Tusk zapowiada marsz

Wydarzenia z Krakowa zszokowały również opozycję, w tym lidera PO Donalda Tuska. – Kilkanaście godzin temu cała Polska zobaczyła, co się zdarzyło w Krakowie. Historia pani Joanny, która trafiła do szpitala, a tam otoczona przez policję przy współpracy z prokuratorem była upokarzana. Zabrano jej własność. To wszystko działo się w gabinecie ginekologicznym – mówił Tusk podczas konferencji prasowej.

Poinformował też, że 1 października odbędzie się Marsza Miliona Serc, w którym Polacy pokażą, że nie chcą już PiS przy władzy.

– 1 października zorganizujemy Marsz Miliona Serc. Milion w Warszawie da już pewność zwycięstwa. Spotkamy się po to, aby na kilka tygodni przed wyborami już nikt nie miał wątpliwości, że dobrych ludzi jest więcej – ogłosił Tusk.