Eliza Michalik: Dyktatura wysłała obywatelom ostrzeżenie

Eliza Michalik
21 lipca 2023, 09:59 • 1 minuta czytania
Sprawa pani Joanny, której, gdy krwawiła, policjantki miały kazać rozebrać się do naga i robić przysiady, to nie wypadek przy pracy ani wybryk czarnych owiec w policji. To celowe działanie organów ścigania, ulegających politycznej presji, a także bardzo groźna w swojej wymowie zapowiedź. Oraz ostrzeżenie od dyktatury dla obywateli.
Eliza Michalik Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER

Pani Joanna zażyła tabletkę poronną i poczuła się źle, o czym poinformowała swojego lekarza. Ten wezwał policję. Do jej domu wtargnął patrol, który zarekwirował jej laptop i telefon (nie z powodu udowodnionego przestępstwa, tylko z powodu podejrzenia - jak w filmie "Raport mniejszości").


Następnie policjanci otoczyli kobietę kordonem i wbrew jej woli asystowali jej w drodze do szpitala na badanie medyczne. W szpitalu także nie opuszczali jej na krok, mimo zdecydowanego sprzeciwu i niezadowolenia personelu medycznego i mimo prawa, które mówi, że o traktowaniu pacjenta w szpitalu decyduje lekarz i oczywiście sam pacjent.

Policjantki, które zjawiły się, by dokonać kontroli osobistej (sic!), według słów pani Joanna kazały jej rozebrać się do naga i robić przysiady. Nawet fakt, że krwawiła, nie powstrzymał ich od poniżającego traktowania pacjentki.

Policja wydała w tej sprawie żenujące oświadczenie, w którym zamiast tłumaczyć się ze swoich skandalicznych działań i przeprosić za nie… ujawnia tajne dane medyczne pani Joanny, między innymi fakt, że miała depresję, próbę samobójczą, była w ciąży i leczyła się psychiatrycznie. Ujawnia też wrażliwe informacje dotyczące jej życia prywatnego, co rażąco narusza jej dobra osobiste. Interwencję w tej sprawie podjął Krzysztof Brejza, jednak nikt nie spodziewa się przecież, że odniesie ona skutek.

"W tej sprawie prowadzone jest śledztwo pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Kraków - Krowodrza pod kątem art. 152 § 2 Kodeksu karnego, który mówi o tym, że kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Postępowanie prowadzone jest również pod kątem art. 151 Kodeksu karnego stanowiącego, że kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Kwalifikacja może być zmieniona w zależności od ustaleń postępowania" - czytamy w komunikacie krakowskiej policji, co oznacza, że Polska oficjalnie stała się fundamentalistycznym państwem religijnym.

To, co spotkało panią Joannę, nie jest przypadkiem, a represją polityczną - tak to już będzie wyglądać w Polsce, dopóki PiS będzie rządzić. Właściwie zresztą nie tak, tylko o wiele gorzej - ponieważ każda rewolucja, w tym wypadku fundamentalistyczna, zawsze się rozpędza i pochłania coraz więcej ofiar.

Nieuchronnie staje się też coraz bardziej brutalna i to właśnie czeka wszystkie Polki i Polaków. Ta sytuacja jest ostrzeżeniem od władzy nie tylko dla kobiet, ale i lekarzy - swoistym pokazaniem "patrzcie, co was spotka, jeśli nie będziecie posłuszni". Zastraszenie ludzi i wymuszenie posłuszeństwa, którego nie chcą okazywać dobrowolnie, jest bowiem oczywiście celem tej akcji.

Kto kontroluje płodność, ten kontroluje społeczeństwo - to prawda znana i opisana do znudzenia.

Wszystkie reżimy  kontrolują kobiety i ich ciała, ponieważ w ten sposób nie tylko mogą z nich korzystać bez przeszkód, ale też tworzą sobie armię zastraszonych i uległych niewolników. Nic tak nie zawstydza, nie upokarza i nie poniża człowieka, jak odebranie mu władzy nad jego własnym ciałem i nic tak nie łamie ducha - dlatego dyktatorzy to właśnie robią.

Kobiety są przedmiotem tej odrażającej opresji nie tylko dlatego, że rodzą dzieci (wiadomo, że na skutek takich działań liczba urodzeń spada, a nie rośnie), ale dlatego, że w ten sposób fanatyczni mężczyźni zyskują nad nimi władzę. Ale myli się ten, kto sądzi, że to sprawa kobiet. Jak już ubezwłasnowolnią kobiety, przyjdą i po was.