Joanna z Krakowa opowiedziała o przesłuchaniu. Policjantka mówiła jej...o swoim botoksie

Natalia Kamińska
23 lipca 2023, 08:39 • 1 minuta czytania
Sprawą Joanny z Krakowa od niemal tygodnia żyje cała Polska. Kobieta została upokorzona przez policję podczas interwencji po tym, jak poinformowała swoją lekarkę, że wzięła tabletki wczesnoporonne. W rozmowie z radiem TOK FM kobieta opowiedziała o szczegółach przesłuchania.
Pani Joanna z Krakowa. Fot. "Interwencja"/Polsat/zrzut ekranu

Pani Joanna z Krakowa opowiedziała o przesłuchaniu

– Gdy opisywałam policjantce te trudne dla mnie rzeczy, co ci policjanci mi zrobili, ona zmieniała temat. I w trakcie tego wszystkiego powiedziała, że mam piękne włosy, i że ona nawet jak sobie botoks zrobiła, to nie miała takiej ładnej cery jak ja. No halo, czy naprawdę myślicie, że jak powiecie mi, że jestem ładna, to uznam, że nic się nie stało i że wszystko jest OK? – powiedziała stacji radiowej pani Joanna.


Jak podkreśliła, "oni teraz za wszelką cenę próbują podważyć moją wiarygodność przez zrobienie ze mnie wariatki". – Niby tajemnica lekarska, ale opublikowali wystarczająco, żeby tę narrację podtrzymywać i ją karmić. Więc próbuje się podważyć moją wiarygodność, ale ja pytam: jaką wiarygodność mają antyaborcyjni politycy w mojej sprawie? Jaką wiarygodność ma nominowany przez Andrzeja Dudę inspektor policji? Jaką wiarygodność ma walczący razem z policją Ziobro? To nie ja tu tracę wiarygodność – wskazała w rozmowie z TOK FM.

Głos w tej sprawie zabrała też lekarka, która wezwała służby. Kobieta rozmawiała z "Gazetą Wyborczą". – Pani Joanna nie sprzeciwiła się, gdy powiedziałam, że zadzwonię po pomoc – mówiła, dodając, że miała ona prawo wziąć tabletkę poronną. – Policja powinna się wycofać w sytuacji, gdy lekarze stwierdzą, że pacjentka nie stwarza zagrożenia, że nie ma potrzeby asysty. Z mojego doświadczenia tak zawsze było – tłumaczyła.

Lekarka i policja zabrały głos ws. pani Joanny

Podkreśliła również, że "kiedy dzwoniła w sprawie pani Joanny, nie przyszło jej do głowy, że policja może zachować się opresyjnie".

W rozmowie padało też pytanie, czy wiedząc, co się stanie, zadzwoniłaby jeszcze raz pod numer 112. –Zadzwoniłabym prosto na pogotowie i powiedziałabym, że jeśli pogotowie potrzebuje pomocy policji, to policja ma dbać przede wszystkim o prawa pacjentki. Albo pojechałabym do niej sama – powiedziała lekarka "GW".

Pani Joanna trafiła do szpitala w asyście policji, która bezprawnie zarekwirowała jej komórkę i laptop oraz upokorzyła w gabinecie ginekologicznym. Jednak komendant główny policji gen. Jarosław Szymczyk bronił zachowania policjantów. Przekonywał, że w poniżającym przeszukaniu kobiety, zmuszonej m.in. do rozebrania się, "chodziło o sprawdzenie, czy nie ma przedmiotów niebezpiecznych lub specyfiku, który zakupiła drogą internetową".