Andrzej Chyra szczerze o uzależnieniu i walce z nałogiem. Wspomniał o "zmartwychwstaniu"
Andrzej Chyra jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Na swoim koncie ma role w takich filmach jak kontrowersyjne "W imię", poruszający "Carte Blanche" czy wstrząsający "Katyń". Przypomnijmy, że aktor od dłuższego czasu nie boi się poruszać trudnych tematów, a nawet odważnie wypowiada się w kwestii sytuacji politycznej w Polsce, nawet gdyby miało mu to zaszkodzić.
Andrzej Chyra walczył z alkoholizmem. Opowiedział o nałogu i spotkaniach AA
Jeszcze niedawno w wywiadzie dla "Newsweeka", aktor po raz kolejny podkreślił, że PiS należy odsunąć od władzy. Wówczas nawiązał także do trudnej sytuacji artystów w Polsce. Teraz będąc gościem podkastu "Polecony z WWA" Andrzej Chyra otworzył się na temat walki z chorobą alkoholową, z którą zmagał się przez dłuższy czas. Zdradził, że siłą napędową, która pomogła mu wyjść z nałogu, było pojawienie się na świecie jego syna.
– Każdy, kto się z tym zmagał, może powiedzieć, że to jest bardzo trudne. To jest choroba woli, to znaczy wola przestaje działać (...) Wola niestety choruje. No więc to jest bardzo trudne i musi w tym pomagać... Ja to mówię, że to jest jednak nasza siła czy ten instynkt samozachowawczy, czy chęć i siła przetrwania, nałóg życia (...) No więc na pewno Tadek był też jednym z takich powodów. Pojawienie się go – zdradził.
Po chwili aktor nawiązał do zmartwychwstania. Nie ukrywał, że choć alkohol odbierał mu wiele w życiu, to pomimo tego czuł potrzebę jego przyjmowania. Wspomniał o autodestrukcyjnej przyjemności.
To jest nazwijmy to – bo to się różnie nazywa – "REBIRTH", czyli zmartwychwstanie, tak naprawdę. Ten alkohol był jakby częścią życia (…) Był po prostu czymś bardzo uciążliwym, czymś, co domagało się, żeby być przyjmowane, choć odbierało mi to potwornie dużo. Ale z drugiej strony to może wyglądać bardzo często zabawowo. I takie jest, żeby zabawić ten ośrodek przyjemności, który mamy w mózgu. Więc to jest przede wszystkim takie ocknięcie. Mówi się też, że to jest choroba okulistyczna i laryngologiczna zarazem. Nagle widzisz i słyszysz dużo więcej, albo coś zupełnie innego niż wcześniej widziałeś. Dlatego, że samo oszustwo, które produkuje nasz cwany mozg, żeby nas w tym więzieniu utrzymać, dla jakiejś swojej autodestrukcyjnej przyjemności to jest ciężkie. Ale rzeczywiście to się stalo i potwierdzam, że to możliwe i namawiam do tego eksperymentu, ale nie mówię, że to będzie proste.
Czytaj także: Stuhr po spowodowaniu kolizji wyznał, że "jest czysty". Teraz się tłumaczy
Andrzej Chyra w trakcie rozmowy zasugerował, że uczestniczył w spotkaniach Anonimowych Alkoholików (AA). Aktor polecił, każdemu, kto ma problem z alkoholem, by spróbował wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Wyznał, że nie trzeba wiele mówić, można posłuchać opowieści innych osób i wyjść.
– Coś rzeczywiście jest takiego tajemniczego, że w tym gronie ludzi podobnie cierpiących, bo tam przychodzą ludzie, którzy się z tym zmagają i ci, którzy utrzymują tę trzeźwość (…) Tam nie ma czegoś takiego jak komentowanie. Tylko Ty mówisz. Ktoś inny mówi i mówi o sobie, w swoim imieniu. I nagle w tych różnych opowieściach odnajdujesz nagle ślady, czasem identyfikujesz momenty, w których było coś przełomowego. Coś się odtykają jakieś kanały (...) Ta grupowość jest myślę tutaj kluczowa oraz to, że jeżeli się czegoś uczysz, to z opowieści innych. Nikt cię nie poucza. Nikt cię nie krytykuje – podsumował aktor.
Wszyscy mają to samo na sumieniu (...) Nawet ten, kto nie jest alkoholikiem ma takie wspomnienia z alkoholem związane, przygody różne – piękne i mniej piękne. To wyobraź sobie u kogoś takiego, u którego częstotliwość była większa i upadki były większe. Tacy ludzie się spotykają, siedzą i opowiadają swoje historie tylko w innym wydaniu i innymi słowami – dodał po chwili Chyra.