Pamiętacie to? "Opowieści z krypty" bawiły i przerażały. W serialu grała cała śmietanka Hollywood

Paweł Mączewski
06 sierpnia 2023, 21:37 • 1 minuta czytania
Zanim stały się kultowym serialem, który część z nas pamięta z emisji na Polsacie, "Opowieści z krypty" były komiksem, który już w latach 50. budził ogromne kontrowersje. W Stanach powstała nawet specjalna podkomisja senacka, co poskutkowało wprowadzeniem "cenzury" w amerykańskich komiksach.
Fot. Demi Moore i Ewan McGregor w "Opowieściach z krypty", źródło: YouTube. Po środku: The Crypt Keeper, źródło: HBO/Courtesy Everett Collection/Everett Collection/East News.

"'Opowieści z krypty' to seria historii z tzw. dreszczykiem. Poszczególne epizody utrzymane są w różnych konwencjach" – czytamy w opisie kultowego serialu na stronie Telemagazyn, informującej o odcinku, który został wyemitowany 3 marca 2013 roku na Polsacie.

Ktoś oprócz mnie czekał jeszcze na emisję kolejnych odcinków?

Z notki można się też dowiedzieć, że przez plan serialu "przewinęła się plejada hollywoodzkich gwiazd i wybitnych reżyserów". To prawda. W poszczególnych odcinkach wystąpili m.in. Demi Moore, Tim Roth, Whoopi Goldberg, Joe Pesci, Ewan McGregor, Brad Pitt, Steve Buscemi czy Frances Sternhagen.

Równie ciekawie było za kamerą. Własne epizody wyreżyserowali m.in. Richard Donner ("Zabójcza broń"), Robert Zemeckis ("Powrót do przyszłości"), Tobe Hooper ("Teksańska masakra piłą mechaniczną"), ale też Tom Hanks i Arnold Schwarzenegger.

Dało się wyczuć, że ten serial jest czymś specjalnym.

Formuła serialu była jasno określona. Każdy odcinek zaczynał się od intro przenoszącego nas – widzów – do świata grozy. W tle wybrzmiewała złowieszcza muzyka autorstwa Danny'ego Elfmana (możecie kojarzyć go ze ścieżek dźwiękowych do większości filmów Tima Burtona), a kamera pokazywała nam zakamarki upiornego domostwa, w którym nie chciałaby zamieszkać nawet rodzina Adamsów.

Tam, na najniższych poziomach podziemnych lochów czekał on – Strażnik Krypty (The Crypt Keeper), knajacki truposz z wisielczym humorem, gotowy, by przedstawić nam kolejną historię koszmaru i ludzkiej nędzy, gdzie na końcu zawsze czekał jakiś twist lub morał.

Show truposza trwało przez siedem lat (1989-1996). W tym czasie powstały 93 odcinki.

"Opowieści z krypty" nie bały się pokazywać brutalnej przemocy, scen gore i nagości, jako że była to produkcja HBO. Fakt, że sieć oferowała płatną usługę, sprawiał, że nie twórcy nie musieli przejmować się aż tak bardzo obostrzeniami i cenzurą, której podlegały ogólnodostępne stacje. To też stało się credo HBO – że są czymś więcej niż zwykła telewizja. W myśl sloganu "It's not TV. It's HBO".

Nie wszyscy wiedzą jednak o tym, że historia "Opowieści z krypty" zaczęła się... prawie cztery dekady wcześniej, w latach 50. ubiegłego wieku.

Zakazać i ocenzurować!

"Opowieści z krypty" (oryginalny tytuł: "Tales from the Crypt") były jednym z komiksowych tytułów publikowanych przez amerykańskie wydawnictwo EC Comics. W latach 1950-1955 powstało łącznie 27 numerów. To często właśnie na nich często bazowano w późniejszych odcinkach serialu (niekiedy posiłkując się też innymi pozycjami z komiksowej oferty EC Comics).

To tam, na komiksowych stronach, po raz pierwszy pojawił się wspomniany wcześniej Strażnik Krypty. Nie był jednak sam. Towarzyszyły mu jeszcze dwie inne – równie upiorne – postacie: Strażnik Skarbca (Vault Keeper) oraz Stara Wiedźma (Old Witch). Na przemian wprowadzali czytelników do świata mroku, tak jak The Crypt Keeper robił to w serialu.

"Opowieści z krypty" były niestety jedną z ofiar nagonki na komiksy, jaka miała miejsce w Stanach w połowie lat 50. Powstała wtedy specjalna podkomisja senacka, której celem było sprawdzenie, czy to medium wywołuje u dzieci przemocowe i antyspołeczne zachowania. Zbiegło się to z publikacją książki "Seduction of the Innocent" w 1954 roku autorstwa Fredrica Werthama, amerykańskiego psychiatry niemieckiego pochodzenia, który po dziś dzień jest uważany za jednego z największych przeciwników komiksów.

Wertham przekonywał w niej, że komiksy prowadzą do przestępczości i wandalizmu u nieletnich. W relacji Batmana i Robina doszukał się homoseksualnego związku i nawet po latach przekonywał, że Superman jest symbolem siły, ale też przemocy i jako postać – Übermensch – koresponduje z ideą nazistowskich Niemiec.

– Superman reprezentuje zniesienie praw, wszystkich praw. On staje ponad prawa demokratyczne, prawa stosowane, a nawet prawa fizyki i chemii. To czego on uczy młode i dojrzewające osoby, to że nie spoczywa na nich żadna odpowiedzialność. Wystarczy, że będą odwoływać się do jednej osoby, a ona wszystkim się zajmie – mówił w wywiadzie Wertham.

Co prawda po latach inni badacze udowodnili, że jego tezy były błędne. W 2013 roku "The New York Times" przytoczył artykuł "Information & Culture: A Journal of History" autorstwa Carol L. Tilley, będącej adiunktą w University of Illinois's Graduate School of Library and Information Science, która stwierdziła, że Wertham "manipulował, wyolbrzymiał i fabrykował dowody" przy prezentacji swoich twierdzeń.

W latach 50. jednak wszyscy brali jego słowa na poważnie. To poskutkowało wprowadzeniem w życie Comics Code Authority, która miała regulować to, co można publikować w komiksach, a co jest zabronione. Innymi słowy: wprowadzono cenzurę (na przykład zabronione zostały takie słowa jak "Terror" czy Horror").

Warto wspomnieć, że egzekwowanie wytycznych "kodeksu" miało być dobrowolną samoregulacją, jednak wpływało np. na kwestie zawierania umów z potencjalnymi reklamodawcami przez wydawnictwa. Jego przestrzeganie było też formą kompromisu z władzami, by nie wywierał jeszcze większych nacisków na przemysł komiksowy w Stanach.

W 1956 roku EC Comics przestało wydawać komiksy i skoncentrowało się na tytule, który ostatecznie zyskał miano równie kultowego, co "Opowieści z krypty" – mowa o magazynie "Mad".

Co ciekawe, wydawnictwo to przeszło do historii jako dom dla historii o potworach, duchach, nieumarłych powracających zza grobu i maniakalnych mordercach; a zaczynało w latach 40. jako firma chcąca sprzedawać komiksy o nauce, historii i Biblii do szkół i kościołów.

Pełnometrażowe opowieści

Na fali popularności serialu powstały w latach 90. dwa filmy pełnometrażowe. W 95. świetny "Opowieści z krypty: Władca demonów", w którym wystąpili m.in. Billy Zane, William Sadler i Jada Pinkett Smith. Natomiast rok później już nieco gorszy "Opowieści z krypty – orgia krwi" z Coreyem Feldmanem ("Goonies") w jednej z głównych ról.

Jako ciekawostkę warto dodać, że w sieci krąży też informacja, jakoby film "Od zmierzchu do świtu", czyli efekt twórczej kolaboracji Quentina Tarantino i Roberta Rodrigueza, również początkowo miał być osadzony w świcie "Opowieści z krypty". Tak się jednak nie stało w związku z niedogadaniem się na ostateczną wizję artystyczną finalnego obrazu z producentami.

Z kronikarskiego obowiązku warto też dodać, że pierwszą pełnometrażową ekranizacją "Opowieści z krypty" była brytyjska produkcja z 1972 roku w reżyserii Freddiego Francisa. Wystąpili w niej m.in. Peter Cushing i Joan Collins.

Miejsce w krypcie dla dzieci i dorosłych

Lata 80. i 90. były tym dziwnym okresem w mainstreamowej popkulturze USA, gdy za wszelką ceną próbowano dostosować produkty pierwotnie przeznaczone dla dorosłych do znacznie młodszych konsumentów. Doskonałym tego przykładem są np. figurki dla dzieci z filmów "Obcy – decydujące starcie", czy kreskówka "Rambo: The Forces of Freedom".

Podobnie było z "Opowieściami z krypty", gdzie już 1993 roku swoją premierę miała animacja dla najmłodszych pt. "Tales From the Crypt Keeper". Kreskówka doczekała się aż trzech sezonów.

Czy można to jakoś przebić, spytacie? Oczywiście, bo już w 1996 roku powstał program z udziałem dzieci "Secrets of The Crypt Keeper's Haunted House Game Show". Nieletni uczestnicy musieli w nim odpowiadać na pytania prowadzącego i pokonywać trasę z przeszkodami (w postprodukcji dodawano jeszcze raczkujące wtedy komputerowe efekty ).

Widz mógł zobaczyć tutaj wszystko, od czego najzagorzalsi przeciwnicy Halloween dostaliby palpitacji serca: dzieciaki konkurujące ze sobą w otoczeniu sztucznych kościotrupów, pajęczyn i mrocznych lochów. Na końcu obie drużyny musiały wbić na pale gumowe czaszki, a do wygrania był m.in. nowiutki Macintosh. Ja tego nie zmyślam!

"Opowieści z krypty" to niesamowity kawałek popkulturowej historii, gdy horror był po prostu cool. Wystarczy raz jeszcze spojrzeć na nazwiska osób zaangażowanych w pracę przy tej marce, które wymieniłem na początku tekstu.

Tytuł powracał jeszcze w latach 00. W 2007 roku wydawnictwo Papercutz "reanimowało" komiksową serię publikując 13 numerów nowych "Opowieści z krypty". Natomiast w 2017 roku do sieci trafił zwiastun serialowego remake'u przygotowanego dla stacji TNT, do którego zaangażowano wtedy M. Night Shyamalana.

W planach było wyprodukowanie 10 nowych odcinków. W czerwcu 2017 roku Kevin Reilly będący szefem TNT wyjawił jednak, że problemy związane z prawami do marki nie pozwalają na dalszą pracę nad serialem. Zresztą na tamtym etapie i tak było już wiadomo, że fani serii nie będą mogli ponownie zobaczyć ich ukochanego Strażnika Krypty. Co w moim odczuciu samo w sobie było wielką stratą.

Strażnik Krypty był nie tylko immanentną częścią "Opowieści...", spajał także ze sobą wszystkie odcinki. Słynny serialowy truposz był oczywiście kukiełką. Jego ruchy musiało kontrolować jednocześnie aż sześć osób. Ich trud byłby jednak daremny, gdyby nie fantastyczny głos, którego postaci użyczył amerykański aktor John Kassir.

W jednym z wywiadów Kassir wyznał, że idąc na przesłuchanie do roli w serialu, spodziewał się, że będzie to raczej niszowa produkcja. Dodał jednak, że gdy był młodszy, zbierał komiksy, a "Opowieści z krypty" były pierwszym komiksem, jaki przeczytał.