Minister z PiS "zrecenzował" film "Barbie". Nie uwierzycie, do czego go porównał

Paweł Mączewski
06 sierpnia 2023, 14:13 • 1 minuta czytania
Czy lalka z Barbielandu może dokonać aborcji? Zdaniem Łukasza Schreibera, ministra z PiS, jak najbardziej. Polityk zrecenzował nowy film Grety Gerwig, który jego zdaniem dowodzi, że patriarchat jest dla kobiet czymś dobrym.
Fot. Z lewej kadr z filmu "Barbie", źródło: Collection Christophel/East News. Po prawej: screen z "recenzji" Łukasza Schreibera na Instagramie.

Nagranie Łukasza Schreibera, które sam nazywa "przewrotną recenzją", pojawiło się na jego Instagramie już sześć dni temu, ale za sprawą internautów teraz dostało drugie życie. I bardzo dobrze!


Bełkot i skala absurdu, którymi dzieli się z widzami minister Prawa i Sprawiedliwości, będzie prawdopodobnie jedną z zabawniejszych rzeczy, jakie można dzisiaj zobaczyć w internecie.

– Słuchajcie, byłem na najnowszym filmie Grety Gerwig, na "Barbie". Film, który bije rekordy popularności, świetnie zrobiona rzecz, znakomite dialogi, doskonałe aktorstwo Margot Robbie, Ryan Gosling i to na pewno wszystko na plus i jeszcze parę innych rzeczy – zaczyna Schreiber, nie dajcie się jednak zmylić!

Początek wypowiedzi polityka obfituje w same przychylne słowa wobec hollywoodzkiej produkcji, w której dostrzega "feministyczny manifest", ale to tylko wprowadzenie do części właściwej, czyli nietuzinkowych przemyśleń i spostrzeżeń prawicowego polityka.

"Oto film, w którym w Barbielandzie rządzą kobiety, w którym mnóstwo ludzi jest nieszczęśliwych. I jeden z mężczyzn [mowa o Kenie – przyp. aut.], widząc, że w realnym świecie wygląda to zupełnie inaczej, tak naprawdę doprowadza do wywrócenia tego stolika, do takich rządów patriarchatu i nagle wszyscy są dużo szczęśliwsi. Nawet pani prezydent, która teraz kroi steki swojemu ukochanemu, czuje się dużo lepiej. Uśmiech nie schodzi z jej twarzy i dopiero mała grupka wywrotowców stara się to zmienić, a więc stara się skłócić, napuścić jednych na drugich, podważyć proces demokratyczny, nie dopuścić mężczyzn do głosowania, przywrócić konstytucję i rządy kobiet".Łukasz SchreiberMinister w Kancelarii Premiera

Najciekawszą uwagę Schreiber zostawia jednak na finał. – A na koniec główna bohaterka idzie zrobić aborcję. I cóż z tego filmu wynika? Wynikają wszystkie wady feminizmu i tego, jak bardzo lewica boi się demokracji – kwituje polityk.

Jako osoba, która miała to szczęście też widzieć film "Barbie", jestem pod ogromnym wrażeniem fikołka w głowie pana ministra, jaki musiał wykonać, by dojść do tak odrealnionych konkluzji. Istne salto mortale!

Jego wypowiedź nie jest jednak niczym zaskakującym – wszakże pasuje do innych "przewrotnych" recenzji prawicowych mężczyzn z "przewrotną" prawicową wrażliwością, którzy nie zrozumieli tego, co oglądali.

Jak np. Ben Shapiro, guru amerykańskiej prawicy i pisarz, który o "Barbie" powiedział, że "ten film nie jest kupą g*wna, ten film to płonący kopiec psiego g*wna na szczycie płonącego śmietnika pośrodku składowiska płonącego psiego g*wna. To jeden z najgorszych filmów, jaki w życiu widziałem, na każdym możliwym poziomie".