Ujawniamy skandaliczny dokument polskiej dyplomacji w Kanadzie. Uderza w Żydów oraz w Polonię
- Po aferze z odwołaniem polskiego konsula w Vancouver Andrzeja Mańkowskiego wiemy coraz więcej o tym, czym zajmowała się Ambasada RP w Kanadzie i o kim zbierała informacje
- Konsul nie chciał wykonywać polecenia prześwietlania Thomasa Lukaszuka. Został odwołany i ma pełnić funkcję tylko do końca sierpnia
- Lukaszuk to – jak pisaliśmy – "największy wróg" ojca Tadeusza Rydzyka
- Dokument wysłany do MSZ wykazuje, że polska dyplomacja gromadziła informacje o nim od dłuższego czasu, m.in. o jego kontaktach towarzyskich, zawodowych i biznesowych
Dokument, którego dotyczy ten artykuł, udało się pozyskać Thomasowi Lukaszukowi, który mimowolnie znalazł się w centrum afery z odwołaniem Konsula Generalnego RP w kanadyjskim Vancouver Andrzeja Mańkowskiego.
To tzw. claris, czyli specjalna wiadomość wysyłana z polskiej placówki dyplomatycznej do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Z założenia miał być tylko wewnętrzną korespondencją urzędniczą. I zapewne tak by zostało, gdyby nie wybuchła niedawno afera z odwołaniem konsula w Kanadzie.
Czytaj także: https://natemat.pl/502637,konsul-rp-w-kanadzie-odwolany-poszlo-o-sprawdzanie-wroga-rydzykaKopię tego clarisa skierowano nie tylko do dwóch ważnych pracowników MSZ, ale też do Adama Kwiatkowskiego, który był wtedy ministrem w Kancelarii Prezydenta RP (obecnie jest ambasadorem w Watykanie) oraz do Jana Dziedziczaka, będącego sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz pełnomocnikiem rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą.
Dokument rodzi jeszcze więcej pytań o powody zdjęcia ze stanowiska Konsula Generalnego RP w Vancouver Andrzeja Mańkowskiego, który konsekwentnie odmawiał zbierania informacji na temat największego wroga ojca Rydzyka, czyli Thomasa Lukaszuka, co bardzo nie podobało się "centrali".
Przypomnijmy oficjalne stanowisko MSZ, wyrażone ustnie podczas obrad komisji sejmowej kilkanaście dni temu przez Sławomira Kowalskiego, dyrektora Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w MSZ: – O panu Lukaszuku wiemy dużo z jego działalności politycznej na rynku kanadyjskim. (...) Przecież nie chodzi o inwigilację, tylko o informacje faktograficzne: po prostu co dana osoba robi, kiedy działa, jak działa, no i to tyle.
Dyrektor Kowalski dodał: – Na przykład, gdyby ktoś chciał odznaczyć tego pana za jego wielkie zasługi, to one nam pozostaję nieznane. Warto by było wiedzieć, w czym jest zasłużony dla Polonii.
Tłumaczeniom dyrektora na temat powodu prześwietlania Lukaszuka nie dawał wiary ani konsul, ani sam Lukaszuk, ani Robert Tyszkiewicz, przewodniczący Komisji Łączności z Polakami za Granicą.
Zdaniem każdego z nich musiało chodzić o Radio Maryja i zbieranie niewygodnych danych. Tym bardziej, że kolejne gromadzone przez nas informacje wydają się wskazywać, że obecna władza raczej nie wręczy Thomasowi Lukaszukowi żadnego odznaczenia.
Z clarisa, który został sporządzony jeszcze przed wydaniem kontrowersyjnego polecenia Mańkowskiemu, jasno wynika, że Lukaszuk był już dość dobrze rozpracowany przez polską dyplomację w 2021 r.
Wiedziała ona m.in., że miał kontakty z organizacją żydowską oraz z polskim oddziałem KOD-u. Nie jest natomiast jasne, po co przesyłano te informacje polskim politykom w Warszawie i dlaczego trafiły akurat do zaufanych ministrów premiera oraz prezydenta, skoro nie chodzi o nikogo, kto by w jakikolwiek sposób zagrażał Polsce, a wręcz przeciwnie – działał na rzecz Polonii.
– Wygląda na to, że nade mną pracowali już od dłuższego czasu. Stoję MSZ i byłemu ambasadorowi kością w gardle z powodu moich działań związanych z ojcem Rydzykiem – nie ma wątpliwości Thomas Lukaszuk.
Czym powinna się zajmować ambasada w Kanadzie?
Ale nieznany wcześniej publicznie claris odkrywa też więcej niepokojących faktów związanych z działalnością polskiej dyplomacji w Kanadzie.
Pierwszy to nadzwyczajna aktywność, którą wykazało się MSZ w kwestii zbierania informacji na temat osób będących przeciwko, jak i za Rodziną Radia Maryja w Kanadzie. Zresztą w dokumencie pada wprost sformułowanie, że ambasador pozostaje w „bliskim kontakcie” z ojcem Jackiem Cydzikiem, który jest praktycznie szefem tej radiostacji w tym kraju.
Drugi to stosunek polskiej dyplomacji do Żydów. Chociaż cały temat clarisa krąży wokół oskarżeń Rodziny Radia Maryja o antysemityzm i wyraźnie widać, że polskim władzom zależało na tym, by wyciągnąć ją z tych kłopotów (na szali był zakaz nadawania Radia Maryja w Kanadzie), sama dopuściła się stwierdzeń na ten temat, które mogą zostać różnie zinterpretowane.
Pojawiły się tam bowiem oskarżenia, że środowiska żydowskie zarzucają niektórym osobom i organizacjom antysemityzm, żeby zbierać fundusze wśród przedstawicieli diaspory żydowskiej.
Z treści clarisa nie wynika to wprost, ale kiedy powstawał claris, nie tylko Lukaszuk zarzucał Radiu Maryja antysemityzm, robiła to również najstarsza żydowska organizacja B’nai B’rith. Wygląda to więc tak, jakby polska dyplomacja wrzuciła wszystkie takie organizacje do jednego worka i zarzuciła im zarabianie na antysemityzmie, bo ta jedna podniosła rękę na Rodzinę Radia Maryja.
Trzeci natomiast kontrowersyjny fakt to informacje na temat samej Polonii w Kanadzie. Przedstawiciele polskiej dyplomacji zarzucili jej, że wśród jej liderów nie ma osób reprezentujących wysoki poziom intelektualny i organizacyjny, aby przyciągać nowych członków.
Claris został wysłany z ambasady, kiedy ambasadorem był jeszcze Andrzej Kurnicki. Publikujemy go poniżej.
– Sformułowania użyte w tym clarisie są szokujące – nie ukrywa zdumienia Lukaszuk. – Padają tam obelgi nie tylko w moim kierunku, lecz i też w kierunku wielu organizacji polonijnych, tutejszych działaczy i w kierunku Żydów. W powiązaniu z komentarzami, które niedawno padły podczas spotkania sejmowej komisji, MSZ wygląda jak miotacz ognia, skierowany także na Ukraińców. Tylko zapomnieli obrazić Niemców – mówi nasz rozmówca.
Były ambasador w Kanadzie: ojciec Rydzyk nie jest w formalnej relacji z MSZ
Ogromnie zniesmaczony całą tą awanturą jest Zenon Kosiniak-Kamysz, który w latach 2010-2013 pełnił funkcję Ambasadora RP w Kanadzie. Jak podkreśla, nie było żadnego logicznego powodu, żeby prześwietlać Lukaszuka, ponieważ jego oficjalna działalność była od dawna znana polskim władzom.
– On jest przecież chlubą Polonii. Gdyby trzeba było o nim pozyskać dane, to przecież w Calgary jest Honorowy Konsul Polski, pan Zygmunt Potocki, który też by z pewnością potwierdził, że Polonia była dumna z Lukaszuka, kiedy był wicepremierem Alberty – zaznacza Zenon Kosiniak-Kamysz.
I dodaje: – Pomagał m.in. nawiązać współpracę z kanadyjskimi firmami, które mogłyby wydobywać gaz łupkowy w Polsce. Zgłaszał też do mnie, jako ambasadora, pomysły dotyczące współpracy. Chciał na przykład pomóc znaleźć w Kanadzie pracę Polakom, którzy mieli z nią problem na Wyspach Brytyjskich. Poza tym sam mogłem podzielić się opinią na temat Tomasa Lukaszuka z ministerstwem, gdyby mnie zapytało, bo byłem do niedawna pracownikiem MSZ, dopóki kilka miesięcy temu nie odesłano mnie na emeryturę.
Nasz rozmówca ma doświadczenie dyplomatyczne nie tylko z Kanady, bo ambasadorem był także w Singapurze (lata 2014 - 2018) i na Słowacji (2003 - 2007), a ogólnie pracował w sześciu różnych placówkach dyplomatycznych. Rządy się zmieniały, a on wciąż służył w polskiej dyplomacji, mógł więc obserwować, co się w tym czasie zmieniało. Zaznacza, że nigdy MSZ nie zlecał mu prześwietlania kogokolwiek w niejasnych intencjach.
– Zdarzały się prośby o opinie na temat jakieś osoby lub instytucji, ale chodziło raczej o ich nagradzanie, kiedy pojawiał wniosek o odznaczenie państwowe lub wyróżnienie – mówi. - Nigdy nie chodziło o informacje niezwiązane z działalnością statutową MSZ. A przecież ojciec Tadeusz Rydzyk nie jest w żadnej formalnej relacji z MSZ.
"Różnię się w ocenie liderów polonijnych"
Były polski ambasador w Kandzie wyjaśnił nam, że normą jest, że claris wychodzący z polskiej placówki dyplomatycznej zawsze musi być sprawdzony przez jej kierownika, który sygnuje go potem swoim nazwiskiem. W przypadku clarisa, na którym skupia się niniejszy artykuł, na końcu znalazło się tam zatem nazwisko ówczesnego ambasadora Kurnickiego.
Dlatego emerytowany dyplomata dziwi się, że w dokumencie pada następujące zdanie: "Wśród liderów polonijnych nie ma osób reprezentujących wysoki poziom intelektualny i organizacyjny, aby zachęcić nowych członków (głównie młodzież polonijną), którzy wychowali się i ukończyli studia już w Kanadzie, aby czynnie włączyli się w działalność instytucji mających tak wielki dorobek organizacyjny i kulturalny na przestrzeni ostatnich 100 lat".
– Ja różnię się w ocenie liderów polonijnych – nie ukrywa Zenon Kosiniak-Kamysz. - Nadal działają tam przecież takie osoby jak Władysław Lisoń, który był członkiem parlamentu federalnego, czy pani Teresa Berezowski, szefująca Radzie Polonii Świata. Jestem w kontakcie z liderami Polonii i nie odważyłbym się na tak jednoznacznie negatywną opinię na ich temat. Upraszczanie, że mamy tam tylko słabą intelektualnie Polonię, jest całkowicie nieuprawnione.
Naczelny rabin nie może uwierzyć
W treści clarisa pada nazwisko Michaela Schudricha, który od 19 lat jest naczelnym rabinem Polski. Polska ambasada wspomniała bowiem, że na temat oskarżeń o antysemityzm w Radiu Maryja rozmawiał z nim Thomas Collins, ówczesny arcybiskup Toronto.
– Faktycznie odbyło się takie spotkanie, ale nie na żywo, tylko za pomocą aplikacji Zoom – potwierdza rabin. – To była normalna rzecz, że rabin rozmawiał z kardynałem. Kardynał był miły i otwarty, ale treści tej rozmowy nie będę zdradzał. Nie wiem, jak omówione przez nas sprawy potoczyły się dalej – dodaje.
Przy okazji rozmowy poprosiliśmy Michaela Schudricha, żeby odniósł się do zawartych w clarisie oskarżeń, że organizacje żydowskie zarabiają na antysemityzmie. Nadmieńmy, że pochodzi on z Nowego Jorku, z wykształcenia jest religioznawcą i historykiem, ma dużą wiedzę o tym, jak faktyczne działają te organizacje w Ameryce Północnej.
– To jest obrzydliwe. To nie fair. To klasyczny przejaw antysemityzmu – nie może uwierzyć rabin, po raz kolejny analizując kontrowersyjne sformułowania zawarte w treści clarisa, które ułożyli i przesłali swoim szefom polscy dyplomaci w Kanadzie.
– Przecież skoro w Radiu Maryja pojawiały się dawniej treści o charakterze antysemickim, to mieliśmy obowiązek o tym mówić. A pojawiały się. Mówienie o antysemityzmie nie jest ani nie było dla pieniędzy. Musimy pamiętać o jednym: nie każda mowa nienawiści prowadzi do pogromów, ale każdy pogrom zawsze był poprzedzony mową nienawiści. Antysemityzm jest tak samo niebezpieczny jak antypolonizm. Każdy uczciwy człowiek powinien walczyć z taką nienawiścią.
Ambasada i MSZ nie komentują
Przesłaliśmy treść clarisa zarówno do ambasady w Kanadzie, jak i do polskiego MSZ, z prośbą o komentarz oraz wyjaśnienie, w jakim celu wysłano go również do ministrów podległych premierowi oraz prezydentowi. Żadna z tych instytucji nie zanegowała autentyczności dokumentu. Żadna też jednak nic na jego temat nie wyjaśniła.
Ambasada twierdzi, że odpowiedzi na ten temat powinno udzielić MSZ, natomiast MSZ przysłało nam tylko następującą formułkę: "Ministerstwo Spraw Zagranicznych co do zasady nie odnosi się do dokumentów, które rzekomo stanowią lub mogłyby stanowić korespondencję polskich placówek dyplomatycznych, które zgodnie z art. 24 Konwencji Wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych pozostają nietykalne w każdym czasie i niezależnie od miejsca, w którym się znajdują".
O co chodzi w aferze MSZ w Kanadzie?
2 sierpnia ujawniliśmy w naTemat, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odwołało ze stanowiska Andrzeja Mańkowskiego, Konsula Generalnego RP w kanadyjskim Vancouver. Podczas obrad sejmowej komisji wiceminister Piotr Wawrzyk powiedział, że niewykonywanie przez niego poleceń to "dostateczny powód, żeby takie działania podjąć".
Konsul unikał wykonywania tylko jednego polecenia, ale zrobił to aż trzykrotnie. Chodziło o "przygotowanie i przekazanie odpowiednim kanałem pogłębionej notatki na temat działalności polityczno-społecznej pana Tomasza Łukaszuka oraz jej ewentualnego wpływu i znaczenia dla środowiska polonijnego w Albercie".
Dyplomata uznał, że nie jest szpiegiem, nie zajmuje się inwigilowaniem Polonii i nie pracuje ani dla PRL-owskich służb, ani dla Radia Maryja. Przez trzy i pół roku pracy jako konsul dostał polecenie prześwietlenia tylko jednej osoby – właśnie Thomasa Lukaszuka.
Ten ostatni to Polak, który od wielu lat mieszka w Kanadzie, był tam m.in. ministrem oraz wicepremierem Alberty, od kilku lat prowadzi biznes i jest poza polityką. Ma poglądy liberalne, działa m.in. na rzecz praw kobiet oraz emigrantów. Ma też spore zasługi w działalności na rzecz Polonii. Kiedy pięć lat temu ojciec Rydzyk po raz kolejny pojawił się w Kraju Klonowego Liścia, publicznie go tam krytykował. Od tego czasu stał się największym wrogiem zakonnika na całym świecie.
Przez kilka następnych lat napsuł redemptoryście dużo krwi, ponieważ dostarczył apel do papieża Franciszka, w którym ponad 100 tys. Polaków prosiło o "ukrócenie politycznej działalności Tadeusza Rydzyka", a także wspólnie z organizacją B'nai B'rith doprowadził do wydania zakazu odprawiania mszy przez ojca Rydzyka w części Kanady oraz do zerwania przez tamtejsze radiostacje współpracy z Radiem Maryja. Lukaszuk ujawnił też, że zarówno Tadeusz Rydzyk, jak i uważany za jego prawą rękę ojciec Jan Król, zasiadają we władzach spółki w Kanadzie.
Toruński kapłan skarżył się na niego publicznie w radiu, założone przez niego media nieraz publicznie go krytykowały, a polskie służby osobiście wypytywały mieszkającego w Polsce krewnego Lukaszuka, dlaczego utrzymuje z nim kontakt.
Poprzedni Ambasador RP w Kanadzie Andrzej Kurnicki w 2020 r. na antenie Radia Maryja zarzucał Lukaszukowi, że rzekomo uderzając w ojca Rydzyka działa przeciwko wspólnocie chrześcijańskiej i polonijnej, natomiast samą radiostację nazwał "fantastyczną", zaś jej audycje "fenomenalnymi".
Kurnicki co prawda od roku nie jest już ambasadorem, ale polecenia prześwietlania Lukaszuka wpływały do konsula już po jego odwołaniu. Poza tym MSZ wciąż należy do tych resortów, które na różnych polach najbardziej dotują Rodzinę Radia Maryja z publicznych pieniędzy. Nic nie wskazuje na to, że w ciągu minionych trzech lat coś popsuło się w całkiem dobrych relacjach Rodziny z tym ministerstwem.
Wysłaliśmy szereg pytań do MSZ jeszcze przed publikacją poprzedniego artykułu na temat tej afery, ale resortowi nadal nie udało się odpowiedzieć na ani jedno z nich.