Śledczy przesłuchali podejrzanego ws. uprowadzenia Wiktorii. Tak miał się zachowywać
Przesłuchanie podejrzanego ws. porwania Wiktorii z Sosnowca
We wtorek rano śledczy z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu przedstawili mężczyźnie zarzut uprowadzenia małoletniego do 15. roku życia wbrew woli rodziców. Po południu rzecznik prokuratury poinformował o uzupełnieniu zarzutów, ale "ze względu na wagę i charakter sprawy w tym zakresie prokuratura nie będzie udzielała informacji" na ten temat.
Jak ustalił "Fakt", podejrzany 39-latek milczał przez oba przesłuchania i nie udzielał odpowiedzi na pytania zadawane przez prokuratorów. Równocześnie ustalenia śledczych wskazują na to, że mężczyzna nawiązał kontakt z dzieckiem przez aplikację Snapchat. Miał czuć się bezkarny z uwagi na to, że wiadomości wysłane Snapchatem po pewnym czasie znikają.
Sąd przychylił się we wtorek do wniosku prokuratury o 3-miesięczny areszt tymczasowy dla 39-latka. Za porwanie dziecka mężczyźnie grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Podczas przeszukania zabezpieczono jego komputer, który został oddany do sprawdzenia przez techników policyjnych.
Rzecznik prokuratury w Sosnowcu w rozmowie z naszą redakcją ujawnił także, że 39-latek nie przebywa na obserwacji psychiatrycznej, jak podawano w innych mediach. Nie był też wcześniej karany za przestępstwa seksualne. Z ustaleń "Faktu" wynika natomiast, że miał wcześniej kłopoty z prawem z powodu nielegalnego posiadania broni.
Co wiemy o sprawie Wiktorii z Sosnowca?
W sobotę wieczorem 11-letnia Wiktoria z Sosnowca wyszła z domu z workiem starych ubrań, które miała wyrzucić do jednego z pobliskich kontenerów. Po pewnym czasie rodzice dziewczynki, zaniepokojeni przedłużającą się nieobecnością córki, zaczęli szukać jej na osiedlu. Około godz. 22:00 o zniknięciu dziewczynki zawiadomili policję.
Dziennikarze Onetu ustalili, że worek z ubraniami, który miała ze sobą Wiktoria, znaleziono w zupełnie innym miejscu, po drodze prowadzącej do niewielkiej stacji kolejowej Sosnowiec-Dańdówka.
Jak wynika z poprzednich ustaleń medialnych, to właśnie z tego miejsca miał zabrać Wiktorię 39-letni mieszkaniec Koszalina. Dziewczynkę miały zarejestrować przy stacji kamery monitoringu.
11-latka ostatecznie odnalazła się w woj. zachodniopomorskim, 600 km od swojego miejsca zamieszkania.