Od teraz po prostu Pan Niedzielski. Po dymisji jego sytuacja jest nie do pozazdroszczenia
Pożegnali się raczej na chłodno. Mateusz Morawiecki podziękował Adamowi Niedzielskiemu za współpracę, wspomniał o jego zasługach w czasie pandemii COVID-19. Były już minister zdrowia po dymisji głosu nie zabrał, cicho zrobiło się też w jego mediach społecznościowych. A to właśnie tam rozpętał niedawno medialną burzę.
Niedzielski pożegnał się z Ministerstwem Zdrowia po prawie trzech latach urzędowania. 26 sierpnia świętowałby okrągłą rocznicę jako szef resortu. Już wiadomo, że wesoło mu nie będzie z paru powodów, a jeden z nich to wyjątkowe okoliczności, w jakich minister stracił funkcję.
Niedzielski bez immunitetu i poza partią
Mówiąc najdelikatniej, sytuacja Niedzielskiego jest teraz naprawdę trudna. Pół żartem, pół serio, ale trochę z zazdrością może spoglądać na Łukasza Szumowskiego, który żegnał się z ministerstwem, także w sierpniu, ale 2020 r. To był sam środek pierwszej fali pandemii.
No fakt, Szumowski również odchodził w atmosferze skandalu z przyznawaniem grantów naukowych czy "afery respiratorowej". Też pod koniec nie zbierał dobrych opinii w środowisku medycznym.
Tyle że jako poseł PiS mógł liczyć na miękkie lądowanie. Po złożeniu rezygnacji jeszcze do 2022 r. spokojnie sprawował funkcję w Sejmie. Z mandatu zrezygnował sam, kiedy został dyrektorem Narodowego Instytutu Kardiologii w Warszawie.
Niedzielski na taki polityczny luksus liczyć nie może. Przede wszystkim nie jest posłem, więc nie czeka na niego miejsce w sali przy Wiejskiej, gdzie mógłby dalej udzielać się politycznie. To pewnie byłoby wygodne, ale na razie o takim scenariuszu może zapomnieć.
Ponadto brak mandatu poselskiego oznacza też brak immunitetu. A to dość kłopotliwe, biorąc pod uwagę, jak czarne chmury zebrały się nad głową Niedzielskiego. Afera o e-recepty to tylko zalążek tego, co wyszło później.
Po tym, jak szef resortu ujawnił we wpisie w mediach społecznościowych, jakiego rodzaju lek przepisał sobie jeden z lekarzy, ten wezwał go do przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na rzecz hospicjum.
NRL zawiadamia prokuraturę ws. byłego ministra
Dodajmy, że w tej sprawie Naczelna Rada Lekarska przekazała do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Niedzielskiego. I trzeba przyznać, że uzasadnienie w tej sprawie jest miażdżące.
– Lekarz poprzez bezprawne działania ministra zdrowia doznał istotnego uszczerbku, który sprowadza się do szerokiego naruszenia jego dóbr osobistych i praw gwarantowanych przez Konstytucję RP oraz normy unijne. W sferze interesu publicznego ucierpiało w szczególności zaufanie obywateli do instytucji państwowej, jaką jest Ministerstwo Zdrowia – argumentował prezes NRL Łukasz Jankowski.
Dalej wskazał: "W konsekwencji, wypełnienie przez Adama Niedzielskiego znamion czynu zabronionego skutkowało, w sposób nieodwracalny, pogwałceniem zasad demokratycznego państwa prawa i naruszeniem norm prawnych".
– Sprawa z receptą była czymś dotąd niespotykanym nie tylko w Polsce. Chyba nigdy w Europie nie było sytuacji, by minister zdrowia szantażował i stygmatyzował lekarza za wypisaną receptę. To jest niegodne, nieempatyczne i w mojej ocenie niezgodne z prawem. Moim zdaniem wpis Adama Niedzielskiego na Twitterze narusza art. 231 Kodeksu karnego, czyli nadużywanie swoich uprawnień – tłumaczył w naTemat europoseł i były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Do tego dochodzą poważniejsze sprawy, które od jakiegoś czasu wyciągają Niedzielskiemu politycy opozycji. Arłukowicz wyliczał nam konkretne przykłady.
– Mam tu na myśli próbę organizowania w swoim okręgu wyborczym konferencji sponsorowanych przez firmy farmaceutyczne, o czym donoszą media, czy o liście pracowników naukowych, doktorantów i studentów zaszczepionych i niezaszczepionych przeciwko COVID-19, którą miał stworzyć razem z Przemysławem Czarnkiem. Te sprawy to już zupełnie inne paragrafy – podkreślał.
To poważne sprawy, z którymi Niedzielski będzie musiał się prawdopodobnie zmierzyć, mimo pożegnania się z funkcją w resorcie zdrowia. Odchodzi jako człowiek, który stracił zaufanie medyków. Jeśli nawet miał czystą kartę w 2020 r., kiedy obejmował tekę ministra po pracy w NFZ, teraz został osamotniony.
Jeszcze przed dymisją nie brakowało spekulacji, że Niedzielski może stracić pierwsze miejsce na liście PiS w Pile, o czym informował Onet. Jako "jedynka" miałby pewnie otwartą drogę do Sejmu. Po ostatnim zamieszaniu mógł skreślić swoją polityczną karierę w szeregach partii Jarosława Kaczyńskiego.
To było ciało obce w organizmie PiS
Problemem Niedzielskiego jest też to, że trudno o nim mówić, by był "człowiekiem PiS". Argumentem niech będzie fakt, że z rządowej sceny zmiotła go pierwsza poważniejsza afera.
A PiS potrafi przecież chronić "swoich", przykładów nie trzeba daleko szukać. Przemysław Czarnek postawił przeciwko sobie środowisko nauczycieli, a dalej jest ministrem edukacji. Mariusz Kamiński pozostaje szefem MSWiA, chociaż Sąd Najwyższy uchylił wyrok umarzający proces wiceszefa PiS. Partia rządząca wyspecjalizowała się w zamiataniu pod dywan niewygodnych spraw.
Niedzielski zaczyna nowy rozdział. Nie jako wiceminister czy poseł, ale na razie po prostu Pan Adam Niedzielski. No chyba że nagle dostanie jakąś propozycję z państwowej spółki, co mógłby uznać za fart życia. Bez immunitetu jest skazany na łaskę Zbigniewa Ziobry. A w przyszłości, w zależności od krajobrazu po wyborach, być może na łaskę Donalda Tuska.