"Będą musieli oddać Kijów". Miedwiediew zagroził Ukrainie i obraźliwie zaczepił Polaków
Dmitrij Miedwiediew już wielokrotnie pokazywał, że potrafi bez hamulców snuć domysły na temat sąsiadów Rosji i bezpośrednio im grozić. Tym razem polityk z Kremla podzielił się spekulacjami o tym, na jakich warunkach Ukraina miałaby przystąpić do NATO. Wskazał na konkretną propozycję, która miała paść ze strony Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Jego zdaniem Ukraina musiałaby zrezygnować "ze spornych terytoriów", ale sam pomysł uznał za "ciekawy". "Problem w tym, że wszystkie rzekomo ich terytoria, są bardzo kontrowersyjne. Żeby wejść do Sojuszu, władze z Kijowa będą musiały zrezygnować nawet z samego Kijowa, stolicy dawnej Rusi" – stwierdził Miedwiediew na Telegramie.
W dalszej części swoich spekulacji były prezydent Rosji dał się ponieść emocjom – tym razem jeszcze w stronę Polaków. Miedwiediew snuł domysły, że jeśli Ukraina odda Kijów, będzie musiała przenieść stolicę do Lwowa. Swój wpis zakończył dość wymownie zdaniem: "O ile oczywiście pszeki zgodzą się pozostawić Lemberg miłośnikom smalcu z kokainą" – napisał.
Wyjaśnijmy, że "Pszeki" to lekceważące określenie w stosunku do Polaków. Z kolei "Lemberg" w Ukrainie będzie tłumaczone jako "Lwów" z języka niemieckiego. Trudno jednak powiedzieć, o co chodziło Miedwiediewowi w ostatnich fragmentach wpisu.
Warto zaznaczyć, że słowa Miedwiediewa o "warunkach" dla Ukrainy to wyłącznie jego niepotwierdzone teorie. Trzymając się faktów, trzeba wrócić do niedawnego szczytu NATO w Wilnie, gdzie Ukraina dostała jasny przekaz, że będzie mogła być w przyszłości członkiem Sojuszu. Nie padła jednak nawet konkretna data, nie mówiąc już o innych ustaleniach.
Ogłoszono wtedy za to powstanie Rady NATO-Ukraina. Wołodymyr Zełenski miał być jednak tak rozczarowany, tym co się wydarzyło, że groził, że nie pojawi się na spotkaniu tego gremium.
"Zełenski nigdy nie naciskał na członkostwo Ukrainy w NATO, w czasie gdy trwa wojna. Prezydent był jednak zły, że NATO stawia warunki w sprawie zapraszania Ukrainy do ubiegania się o członkostwo" – czytaliśmy w lipcu na stronie "The New York Times".