Minge stwierdziła, że "feminizm to totalna głupota". Internauci nie zostawili na niej suchej nitki

Weronika Tomaszewska-Michalak
21 sierpnia 2023, 10:22 • 1 minuta czytania
Ewa Minge zagościła w podcaście Żurnalisty. Podczas rozmowy zdecydowała się na kontrowersyjną wypowiedź dotyczącą feminizmu. Nazwała go "totalną głupotą". W komentarzach zawrzało, a projektanta nie zostawiła tego bez reakcji.
Ewa Minge w wywiadzie dla Żurnalisty. Fot. Instagram / Żurnalista

W niedzielę (20 sierpnia) na profilu Ewy Minge i Żurnalisty pojawił się fragment wywiadu. Projektantka w czasie dyskusji wyraziła swoją opinię na temat feminizmu.


– Ja uważam, że feminizm to jest jakaś totalna głupota. Bo jak świat światem kobiety rządziły tym światem. Byłyśmy szyją niejednej głowy i to mądrą szyją. Uważam, że pozbywamy się ogromnego pierwiastka kobiecości – podkreśliła Minge.

– Uważam, że ja nigdy nie odczułam w żaden sposób tego, że jestem kobietą i jestem w czymś gorsza. Mało tego, jeżeli kiedykolwiek gdzieś tam coś się tliło i coś się działo, to potrafiłam taką ripostę dać, tak się zaprezentować w ciągu trzech pierwszych minut, że pan siadał i nie było żadnej dyskusji – dodała.

Te słowa projektantki wywołały burze w komentarzach. "Głupotą jest mówienie, że feminizm to głupota. Pani Minge ma charakter i sobie poradzi, a miliony kobiet nie"; "Co za kocopoły. Czyli, jeśli ja czegoś nie doświadczyłam, to tego nie ma? Aha. Doprawdy paradne"; "Gdyby nie feminizm to mogłaby co najwyżej sobie projektować, gdzie poukłada w kuchni garnki a gdzie talerze" – pisali internauci.

Minge zareagowała na falę gorzkich ocen. "Doświadczyłam przemocy w związku i to grubej. Nie miała ona nic wspólnego z płcią, a moją naiwnością i faktem, że trafiłam na bestię. Bestia może być tak samo mężczyzną jak i kobietą. Proszę posłuchać wywiadu i będzie to jaśniejsze co mówię" – napisała.

Minge tak mówiła o przemocy wobec kobiet

Przypomnijmy, że w ubiegłym roku Ewa Minge wystąpiła w jednym z odcinków "Sprawy dla reportera", gdzie był poruszany wątek przemocy domowej. Wówczas projektantka była oburzona postawą zaproszonego eksperta w stosunku do kobiety. – Osobiście jestem niezwykle wrażliwa na przemoc w rodzinie. Także tego doświadczyłam. Wychodzę z założenia, że bardzo często podchodzi się do tego w sposób populistyczny, typowo tradycyjny, tzn. to jest wina kobiety, bo jak złoży zeznania, to później odwołuje. A robi tak dlatego, że dalej wierzy, iż mąż ją kocha i się zmieni na lepsze – wyjaśniła Minge. Jak podkreśliła projektantka, w większości przypadków tak nie jest. – Finalnie kończy się tak, że kobieta złożyła zeznania, mąż nie ponosi konsekwencji i chodzi na wolności, stanowiąc dla niej zagrożenie. Ona się boi, bo on jej grozi. Ile lat piekła musi znieść taka kobieta, bo wiemy, jak w Polsce działają sądy? – pytała Ewa Minge. – O przemocy musimy mówić głośno. Musimy mówić, że nie zawsze jest tak, że my kobiety wierzymy w to, że nasz oprawca się poprawi i nas kocha. Mnie się zdarzyło w życiu wierzyć w różne historie i również je słyszeć. Na końcu wszystko sprowadzało się do tego, że kiedy nasz oprawca nie mógł już oszukać uczuciowo i wmówić tezy o wielkiej miłość, to zaczynały się szantaże, wikłanie w to dzieci i próby zastraszenia. Wtedy kobieta dla świętego spokoju tkwi w tej relacji – oceniła.