"Minister na parafialnym odpuście". Oto jak rozkręca się kampania polityków władzy w kościołach

Katarzyna Zuchowicz
28 sierpnia 2023, 10:01 • 1 minuta czytania
– Mogę powiedzieć tylko tyle, że to jest brak słów. Wracamy do średniowiecza – reaguje mieszkaniec powiatu koneckiego. Tu, w kościele we wsi Czermno, w niedzielę wierni modlili się o błogosławieństwo dla dwóch polityków PiS. W tym czasie w innej wsi na drugim końcu Polski wiceminister Wójcik z Solidarnej Polski śpiewał na festynie parafialnym, a minister Maląg brała udział w odpuście połączonym z piknikiem 800+. Z kolei Janusz Kowalski wysłał wcześniej list do wszystkich proboszczów w swoim regionie. Tak rozkręca się kościelna agitacja. A to dopiero początek kampanii wyborczej.
Wiceminister Michał Wójcik śpiewał na festynie parafialnym. Inni wręczają księżom czeki. Tak rozkręca się kampania w kościołach. fot. Michał Wójcik/Facebook

– Słyszę, że niektórzy proboszczowie zbierają podpisy pod listami. Żeby było ciekawiej, to in blanco, bo PiS nie ogłosił jeszcze list. A z pierwszej ręki wiem, że pan marszałek Kuchciński zorganizował spotkania dla samorządowców z powiatu przemyskiego. Wręczał im informacje o tym, że gminy dostały pieniądze od rządu i w zamian prosił, ale była to prośba sugestywna, żeby wójtowie pilnie włączyli się w zbieranie podpisów pod listami PiS i dostarczyli do ich sztabu – mówi Marek Rząsa, podkarpacki poseł PO, gdy pytamy, czy obserwuje u siebie agitację w kościołach. 

Ale że proboszczowie? – Przychodzą do mnie ludzie i mówią, że księża zbierają podpisy. Nie potrafię zlokalizować, w jakich parafiach, ale dostaję takie sygnały. Nie podejrzewam, żeby były to nagminne przypadki. W całym Kościele jest część księży, która nie miesza się do polityki i nie prowadzi żadnej agitacji politycznej, ale część, niestety ze szkodą dla instytucji Kościoła, jest w tym bardzo mocna – odpowiada. 

Minister na parafialnym odpuście

Politycy PiS powiedzą pewnie, że to żadna agitacja. Ale odbiór ich przedwyborczych działań jest jednoznaczny.

Jak inaczej odebrać np. to, że kilka dni temu w Golinie w woj. wielkopolskim uroczystości odpustowe ku czci Matki Bożej Pocieszenia połączono z Piknikiem Rodzinnym 800+?

W uroczystości wzięła udział minister Marlena Maląg, która – jak relacjonował portal jarocinska.pl – "na zakończenie sumy wspominała, że ma sentyment do tego miejsca, ponieważ pielgrzymowała do sanktuarium z dziadkami z Witaszyc". Odczytała też list premiera Morawieckiego.

Zresztą w niedzielę minister Maląg brała też udział we Mszy Świętej w intencji Ojczyzny i NSZZ "Solidarność" w Kaliszu oraz w dożynkach gminno-parafialnych w Szale, a także w kolejnych, w Brzezinach.

Z kolei wiceminister Michał Wójcik zaśpiewał tego samego dnia podczas odpustu parafialnego we wsi Łany w gminie Cisek w województwie opolskim.

W programie imprezy przedstawiono go jako "Śpiewającego Ministra, a na plakacie promującym imprezę było logo Ministerstwa Sprawiedliwości, Lasów Państwowych i wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia.

"Dziękuję! Świetnie się bawiłem. Dziękuję także mediom, których było sporo" – dziękował potem na Facebooku. W komentarzach ludzie wpadli z zachwyt.

Ale to nie wszystko. Mamy początek kampanii wyborczej, a za sobą kilka innych głośnych już w mediach wydarzeń, które topornym przekazem z Kościołem w tle bardzo oburzają ludzi.

Jak to, że wójt gminy Falków w woj. świętokrzyskim dał razem ze strażakami na mszę w intencji ojczyzny oraz błogosławieństwo Boże dla dwóch polityków PiS: wiceministra finansów Sebastiana Skuzy i posła PiS Krzysztofa Lipca

"Bezczelność kościoła w jawnym popieraniu polityków jest policzkiem dla wiary, dla religii, dla Boga", "Kiedy nie można rozdzielić Kościoła od państwa, zaczyna się patologia", "Kościół nie powinien wtrącać się do polityki!! Niech się modli o wiernych, bo mu odchodzą!!!" – grzmią ludzie w komentarzach. 

– Mogę powiedzieć tylko tyle, że to jest brak słów. Wracamy do średniowiecza. Ale dziwi się pani, jak w pewnym momencie posłowie w Sejmie modlili się o deszcz? Cóż mamy nowego? Czego można się spodziewać? – reaguje jeden z mieszkańców powiatu koneckiego, gdzie w liczącej ok. 550 mieszkańców wsi Czermno, w kościele pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja, wierni mieli się modlić za polityków PiS. 

Ciekawostka, proboszcz tej parafii zasłynął już na forum ogólnopolskim w 2020 roku, gdy w wyborach prezydenckich otwarcie zniechęcał do głosowania na Rafała Trzaskowskiego.

"Katolik poprzez akt wyborczy, wybierający zło, sam stawia się poza Kościołem, to nie tylko grzech ciężki, lecz praktyczne wyłączenie się ze wspólnoty Ludu Bożego. Jest jeszcze jest jeszcze czas na nawrócenie po pierwszej turze wyborów" – przekazał w ogłoszeniach na stronie parafii.

Teraz uznał, że modlitwa za polityków PiS to nie agitacja. "A co, komu przeszkadza to bardzo?". To są dwaj przyjaciele naszej gminy" – zareagował wójt Henryk Konieczny w rozmowie z "Wyborczą".

Nie tylko Kapliczka Plus

W ubiegłym tygodniu opisywaliśmy zaś, jak posłowie i wiceministrowie jeżdżą po kościołach w całej Polsce i rozwożą czeki, które przyznano parafiom w ramach Rządowego Programu Ochrony Zabytków. A potem fotografują się z księżmi, a ci dziękują im w ogłoszeniach duszpasterskich. Przypadek, że dzieje się to właśnie w kampanii wyborczej?

"Przeczytałam u pani w artykule o wizycie Pana posła Rabendy w kościele Lalkowy, otóż podobna sytuacja miała miejsce przy kościele w Smętowie" – napisała potem nasza czytelniczka. Takich przypadków jest zapewne dużo więcej.

Ale nie chodzi tylko o "Kapliczkę Plus". Ani o to, że każdy ksiądz afiszuje się z władzą, bo to nieprawda.

– Są takie parafie, w których polityka nigdy nie pada. I są takie, gdzie ludzie mówią o agitacji. To jest powiązane z osobami proboszczów. Na jednym ze stolików, gdzie zbierałem podpisy pod listami KO, podpisał się ksiądz – zaznacza Witold Zembaczyński, poseł KO z Opolszczyzny. 

Księża mieli wyrzucić list Kowalskiego

Tu, w jego regionie, wiceminister Janusz Kowalski wysłał w wakacje listy do proboszczów wszystkich parafii, czym wywołał niemałe lokalne poruszenie.

Efekt? Jeśli jest tak, jak po reakcjach kilku księży opisał niezależny tygodnik "O'Polska", polityk Suwerennej Polski raczej nie miał powodów do zadowolenia. Bo, jak czytamy, wszyscy ci duchowni mieli wyrzucić jego list do kosza.

Zacytujmy kilka wypowiedzi księży za portalem Opolska360.pl:

Co napisał wiceminister Kowalski? W liście przedstawił się jako "wierny syn Kościoła katolickiego". Przypomniał m.in. o inicjatywie ustawodawczej swojej partii "W Obronie Chrześcijan" i podziękował księżom za pomoc: "Nie mogłem stać bezczynnie, gdy moi bracia w wierze byli lżeni, prześladowani i szykanowani tylko dlatego, że słowem i czynem dawali świadectwo naukom i wierze w Chrystusa".

Rząd PiS przekroczył wszelkie ustalone przez ostatnie 30 lat granice. To jest niedopuszczalne, żeby z politycznego biura poselskiego wysyłać jakiekolwiek polityczne manifesty do proboszczów. I co się z tym wiąże, oczekiwać jakichś reakcji. I to wszystko jest z pieniędzy publicznych. Tego nie było. To jest element zepsucia umowy społecznej, którą mieliśmy do tej pory – reaguje Witold Zembaczyński. 

Dodaje: – Oni w kampanii zrobią wszystko, co jest najgorsze, ale będą mówić wyłącznie o nas. Skupiać na Tusku, na KO. W przypadku Kowalskiego na mnie, bo cały czas jestem przez jego ludzi i jego osobiście napadany w różny sposób. Gdyby mówili o sobie, nikt by nie słuchał. Bo nie mają nic do zaproponowania oprócz toksyny.

Z powodu listów Kowalskiego poseł KO zorganizował w sierpniu konferencję prasową. – Dzięki takiej aktywności kościoły stają się tubą partii i na to nie ma zgody wiernych ani proboszczów. Dowiedziałem się, że wiele tych listów Janusza Kowalskiego, wysłanych na parafie, trafiło od razu do kosza – grzmiał.

Niby taki list to nic nowego, a jednak zwłaszcza przed wyborami wywołuje szczególny zgrzyt. Sądząc po reakcji, przedstawionej w lokalnych mediach – polityk SP nie widzi w tym nic złego.

"W zeszłym roku także wysłałem list do proboszczów, bo poseł na Sejm RP kontaktuje się z wszystkimi" – odpowiedział Opolskiej360.pl.

Przypomnijmy, to Opolszczyzna. Ten sam region, gdzie odbył się słynny festyn ze śpiewającym wiceministrem Wójcikiem. Bastion Suwerennej Polski.

List do proboszczów i próba poprawy notowań?

– Sam list jest tylko wisienką na torcie. On cementuje to, co PiS ma już na parafiach. Wywołuje to gigantyczną emocję negatywną u ludzi. Mówią nam, że Kowalski jest dla nich uosobieniem czegoś, czemu się sprzeciwiają. Nie spodziewam się, żeby to przysporzyło Kowalskiemu więcej głosów. Bo im więcej PiS wprowadza polityki do Kościoła, tym bardziej te kościoły pustoszeją – komentuje poseł Zembaczyński.

Słyszy teraz od ludzi, jak mówią, że nie chodzą do kościoła, bo PiS i Rydzyk ich stamtąd wypchnęli: – I Kowalski również jest w tym worku. To jest oburzające. I tego będzie więcej, bo będzie to najbrudniejsza kampania, jaką znamy.

Cytowany przez Opolska360.pl politolog z Uniwersytetu Opolskiego dr Grzegorz Balwajder ocenił, że poseł SP "takim komunikatem wysłanym do księży próbuje sobie poprawić notowania" i "liczy prawdopodobnie, że nie wszyscy proboszczowie się na jego hipokryzji poznają".

Do wyborów zostało półtora miesiąca. Ilu księży zachowa się apolitycznie, jak przed wyborami w 2019 roku, zrobił o. Lech Dorobczyński, proboszcz parafii pw. św. Antoniego z Padwy w Warszawie, który w mediach społecznościowych zamieścił zdjęcie plakatu, który przybił na drzwiach swojej parafii?

Napis brzmiał: "Kochani Parafianie i Goście! Z całego serca zachęcam Was do wzięcia udziału w nadchodzących wyborach – z miłości do Ojczyzny. Jednocześnie NIE WYRAŻAM ZGODY na jakąkolwiek polityczną agitację na terenie naszego kościoła. Informuję, że wszelkie materiały wyborcze będą usuwane".

Czytaj także: https://natemat.pl/506311,politycy-pis-rozdaja-czeki-kosciolom-i-urzedom-tak-agituja-przed-wyborami