Przy okazji testu skonfigurowałem najdroższe i najlepsze Porsche 911 Turbo S, jakie się dało

Michał Mańkowski
28 sierpnia 2023, 13:03 • 1 minuta czytania
Dziennikarze naTemat w ciągu ostatnich lat przetestowali dla Was łącznie już grubo ponad 500 samochodów każdego rodzaju. Ja sam miałem okazję jeździć za kierownicą kilkuset z nich, ale jest jeden na myśl, o którym serce zawsze zabije szybciej. I to nie zmienia się od lat. Porsche 911 Turbo S w wersji cabrio to niekwestionowana królowa nie tylko motoryzacyjnych umysłów. Zapnijcie pasy, otwórzcie dach i dołączcie do tej niezwykłej przygody.
Fot. naTemat

911-tka stała się ikoną w świecie motoryzacji i tego miana nie planuje nikomu oddawać. Każda nowa wersja tego modelu to jedno z największych wydarzeń motoryzacyjnych roku. Choć aktualna, ósma już generacja (o numerze 992) swoją premierę miała już spory kawałek czasu temu (2019), to wciąż trudno mi przejść obojętnie obok tego samochodu.


Jednak gdy mowa o wariancie Turbo S, która do tego idzie w parze z… brakiem dachu, wkraczamy w obszar gdzie inżynieria spotyka się z magią. To nie jest zwykły samochód - to doświadczenie. To podróż, która przenosi kierowcę i pasażera w świat najzwyklejszej radości i niepowtarzalnego stylu życia. O ile tylko dopisze pogoda. 

Porsche w swojej gamie daje naprawdę sporo możliwości spersonalizowania samochodu względem swoich oczekiwań. I nie mam tu na myśli koloru lakieru, tapicerki czy obręczy kół. Chodzi o całą masę wersji silnikowo-napędowych, które można dostosować do własnych preferencji i oczekiwań (a także możliwości).

W tym momencie na stronie producenta doliczyłem się 25 rożnych wariantów 911-tki, które można sobie wybrać. DWADZIEŚCIA PIĘĆ. 

A na czubku tej góry stoi Turbo S. No dobra, mamy jeszcze bardziej skrajne i sportowe wersje GT3 RS czy Dakar, ale to już auta skrajnie wyścigowe. Tymczasem Turbo S można jeszcze uznać za w miarę cywilne auto, choć osiągi ma zdecydowanie niecywilne. 

911 to samochód niepodrabianej, seksownej sylwetce, która cieszy oko od samego patrzenia. Często mówię, że problem z supersamochodami jest taki, że siedząc w środku kierowca, choć zyskuje niepowtarzalne wrażenia z jazdy, traci możliwość podziwiania go z zewnątrz. Dlatego przejeżdżając obok szklanych budynków nigdy nie mogę się powstrzymać, by nie zerknąć w bok i nie zobaczyć, jak wygląda.

Magia 911-tki polega na tym, że ona nie jest wulgarna, nie jest krzykliwa (choć można to zmienić za pomoc lakieru). Jest klasyczną elegancją, nie jest szalona. Gdy dodać do tego otwierany dach… no jest to jeden z najpiękniejszych samochódów w historii. Kropka. 

650 koni mechanicznych, 2,8 sekundy do setki i 330 km/h prędkości maksymalnej. To więcej niż potrzeba. Więcej o szczegółach technicznych i jezdnych 911 Turbo S przeczytanie tutaj i tutaj, w poprzednich testach. Tu powiem tylko, że ten samochód oferuje najlepsze i najbardziej precyzyjne możliwości jazdy, do granic których zwykli kierowcy jak ja nawet się nie zbliżają.

Tym razem chciałbym się skupić na czymś innym. Testowana 911 była wyjątkowa. Z jednej strony postawiono na bardzo zachowawczy i zwykły kolor lakieru w odcieni szarości (nudaaa). A z drugiej zrobiono w nim jedno z najbardziej wyjątkowych i wyróżniających się wnętrz, jakie widziałem w samochodzie.

Ten pikowany materiał to absolutny sztos, którego nie spotyka się często. To zasługa konfiguracji w ramach Porsche Exclusive Manufaktur, gdzie można sobie dowolnie przebierać w swoich zachciankach, jeśli chodzi o wygląd auta.

Dlatego tym razem postanowiłem przeklinać się przez konfigurator i zobaczyć, co dokładnie można zmieniać i ile co kosztuje. 

Cena jest gruba. Mieliśmy w redakcji sporą dyskusję, co się bardziej uzasadnia i jest mniej absurdalne: zwykła Skoda za 200 tysięcy złotych, czy takie Porsche za… 1 315 000 polskich (już nie takich nowych) złotych.  I to za wersję bazową. Mimo wszystko jakoś bardziej jestem w stanie zrozumieć tę Skodę

Przekroczenie bariery miliona złotych to już sporo, a tutaj mamy jeszcze trzystutysięczną górkę za „golasa”. No ale skoro już jesteśmy w tym świecie, to zanurzmy się w niego i zobaczmy, co takiego można zrobić z (nie)swoją 911-tką. Lecimy na grubo, bez kompromisów. 

Lakier. Jest seria ośmiu kolorów standardowych w cenie, ale jest też sześć specjalnych o enigmatycznych nazwach. Dopłata 13 957. Ale to nie wszystko, bowiem najbardziej wymagający mogą wybrać sobie kolor na życzenie. I tutaj mamy też kilka wariantów. Za 55 886 złotych można wybrać sobie jeden ze 110 wyjątkowych kolorów. Minus? Jako że to rozwiązanie niestandardowe, wydłuża okres oczekiwania na auto. 

Ale to nie wszystko. Najbardziej zafiksowani na punkcie swojej 911-tki klienci mogą niczym jak w Rolls Royce indywidualnie opracować kolor auta na podstawie pokazanej próbki. Tutaj niestety czas produkcji wydłuża się aż o osiem miesięcy. Ale skoro chce się mieć one and only… Samo opracowanie koloru na życzenie klienta to pięć miesięcy. Koszt? 84 961 złotych. Dodatkowo, czyli łącznie za autorski lakier extra będzie trzeba zapłacić 140 847 (cena zwykłego Paint to Sample + pakiet Plus). Za sam kolor lakieru można by kupić zupełnie nową zwykłą Skodę Octavię.

Kolor materiału dachu jest w cenie, chyba że chcecie dwukolorowy (czarny z szarymi pasami), wtedy dorzucacie 6672 złotych. Nie jest to najładniejsza opcja, ale skoro na bogato, to na bogato. 

Wybór felg jest dość skromny, jak w dobrej restauracji. Trzy są w cenie czwarta opcja to 11 692 złotych więcej. Tu ciekawostka: z przodu felgi mają 20 cali, a z tyłu o oczko więcej. Wielkością różnią się też opony, tylne kapcie są szersze (255/35 vs 315/30). 

To nie koniec czarów, które można robić przy konfiguracji kół. Za 6121 złotych możemy polakierować obręcze na kolor czarny w wysokim połysku lub piękny Satin Aurum (taki złoty). Robi różnicę. 

Za 7345 złotych możecie mieć też tytanowe śruby do kół, które obniżą wagę auta o… 0,8kg. Sami zdecydujcie, czy warto.

Kolejne 50 tysięcy z małą górką musicie wyłożyć na dwukolorowe wnętrze wykończone skórą z Exclusive Manufaktur. Tutaj jednak można poszaleć i stworzyć naprawdę wyjątkowe połączenia. Nie znalazłem jednak wyceny takiej pikowanej tapicerki, jak na zdjęciach. Podejrzewam, że to mocno personalizowane zamówienie. 

Gdy myślicie, że idziecie już na grubo, bo wydajcie ponad pięćdziesiąt koła na wnętrze, niżej w konfiguratorze okazuje się, że jest jeszcze… rozszerzony pakiet wykończenia wnętrza. Musicie tylko dorzucić kolejne ponad 13 tysięcy złotych, za które dostaniecie „rozległe, kolorystycznie dopasowane wzbogacenie ogólnej koncepcji skórzanego wykończenia wnętrza”. W skład wchodzą m.in. wewnętrzne osłony progów drzwi, panel lusterka wewnętrznego, otwory wentylacyjne i parę innych. 

Jakimś cudem w cenie tego pakietu mamy już fotele sportowe plus z elektryczną regulacją. Na życzenie można sobie zrobić przeszycia np. w kolorze nadwozia. W takim aucie z wrażenia często będzie pocić Wam się tyłek, więc przyszykujcie 5449 złotych na wentylowanie foteli. 

A to nie wszystko. 11 324 złotych za oparcia fotele wykończone skórą z dekoracyjną wstawką z włókna węglowego. Kolorowe pasy bezpieczeństwa: 2265 złotych. 

12 243 za zestaw folii ochronnych na nadwoziu. Jeśli nie ma się gustu, można za 4774 zrobić sobie personalizowany zestaw sporych naklejek z logiem Porsche i numerem startowym, które będą naklejone z boku auta.

Jeśli zamarzy się wam lakierowane na czarny wysoki połysk nazwa modelu auta, to wyciągnijcie 1224 złote. Wizualnie jednak warto. Jeśli nie chcecie zapomnieć jakim modelem jeździcie, za kolejne 1224 złote możecie kupić sobie oznaczenie modelu także na drzwiach. 

Szczytem jest jednak kasowanie 979 złotych za gaśnicę. Sami możecie kupić ją za ok. stówkę. 

Lubię czarne akcenty, więc za 36 053 złotych zamawiam lakierowanie zewnętrznych elementów na czarny wysoki połysk (wloty powietrza, osłony progów, tylny zderzak itd). W tej cenie dokładam jeszcze sportowy układ wydechowy z końcówkami w kolorze czarnym, lusterka boczne częściowo z włókna węglowego. Żeby jednak na taki sam kolor polakierować sobie tylną osłonę „grilla” nad silnikiem, musicie wydać kolejne 3000 złotych. Absurd. 

Zaledwie za 735 złotych można mieć też LED-owe lampki, które z drzwi wyświetlają na ziemi napis „Porsche”. Jeśli macie za dużo pieniędzy za 2143 złote możecie polakierować pokrywę silnika na kolor Titanum Grey, na który nie będziecie patrzeć, bo jest normalnie schowana.

12 425 złotych zapłacicie za układ podnoszenia przedniej osi. To wbrew pozorom bardzo przydatne rozwiązanie, które działa naprawdę sprawnie. Auto możecie podnosić sami, gdy wiecie, że gdzieś jest nieco wyżej lub nierówno, ale system także sam zapamiętuje te momenty i automatycznie podnosi auto, gdy wiecie, że np. zawsze pod domem macie „śpiącego policjanta”. 

5173 złotych to cena już niezłego zegarka. W przypadku Porsche tyle zapłacicie za analogowy zegarek na desce rozdzielczej.

Z kolei 7651 złotych to koszt, który musicie ponieść na sportowe zawieszenie PASM, które poza sportowym zestrojeniem obniża prześwit o 10 mm i posiada tylną oś skrętną (przydatne!)

1348 złotych za wspomaganie układu kierowniczego plus, które ogranicza wysiłek manewrowania kierownicą przy niskich prędkościach. Mimo że płacisz 1,3 mln zł za podstawę.

4223 złote za hamulce ceramiczne lakierowane na czarny wysoki połysk. Im dalej w las, tym zabawniej. 3153 złote za przyciemnione reflektory. Pamiętacie jak już lakierowaliśmy nazwę modelu? Za polakierowanie napisu Porsche z tyłu trzeba zapłacić extra: 1348 złotych, a dodatkowo 4285 złotych za monochromatyczne tylne lampy Exclusive Design. 

Pakiet wykończenia wnętrza dekoracyjnymi przeszyciami w kolorze kontrastowym. Przyznam, że zawsze wygląda to ciekawie i przykuwa oko. Pyk: 15 915 PLN. 

3184 złote za wielofunkcyjną kierownicę sportową GT wykończoną skórą i włóknem węglowym. Jeśli nie lubicie plastiku, za 3122 złote dźwignię przekładni biegów możecie wykończyć sobie aluminium. 

Absurdalna cena 2148 za klucz i etui w kolorze np. Nadwozia. Niemniej, przy tej skali inwestycji akurat tę warto poczynić. Fajnie wygląda. 

A jak już naprawdę jesteście szaleńcami, którzy kochają detale i śpią na pieniądzach za 4836 będziecie mieli personalizowany klucz do samochodu wykończony skórą oraz skórzane etui z indywidualną grafiką.

Pedały i podnóżek wykonane z aluminium. Cyk: 2571. Gdy myślę, że już jesteśmy na końcu, okazuje się, że np. za 7039 złotych możecie kupić sobie personalizowane nakładki progów drzwi wykończone włóknem węglowym, do tego podświetlane, z indywidualną grafiką np. ceną samochodu, żebyście nigdy nie zapomnieli. 

Pamiętacie, że wydaliśmy już wspólnie całkiem sporo pieniędzy na wykończenie wnętrza. Także dokupując pakiet rozszerzony? No niestety to rozszerzenie nie dotyczyło osłon przeciwsłonecznych. Jeśli je chcecie wykończyć skórą, musicie dać 2112 złotych. Za kolejne 2327 złotych możecie też wytłoczyć sobie dowolny na pokrywie schowka pomiędzy fotelami z przodu. 

Mocne możliwości indywidualizacji, ale trzeba uważać, by nie przesadzić, bo potem możemy zawsze chcieć auto sprzedać dalej. Trzeba przyznać jednak, że konfigurator działa super, bo można zobaczyć, jak dokładnie będzie wyglądał Wasz personalizowany napis. 

5387 złotych zapłacicie za personalizowane dywaniki ze skórzaną oblamówką. 1958 za personalizowane skórzane etui na dokumenty (te, do których nikt nigdy nie zagląda).

To wszystko kwestie wizualne, teraz dokładamy te bardziej techniczne. Asystent zmiana pasy ruchu, wspomaganie parkowania, asystent zdalnego parkowania, asystent utrzymania pasa ruchu, adaptacyjny tempomat, asystent jazdy nocnej.

Jonizator +1470, pakiet Light Design z dodatkowym oświetleniem ambientowym +2571. Jeśli wydając tyle na samochód, jesteście na tyle odważni, by w nim palić, za 275 złotych dostaniecie „pakiet dla palących”. 

Wiadomo, że jak cabrio, to nagłośnienie musi być dobre, więc wyskakujcie z 16 404 PLN za topowego Burmestera. 

Co ciekawe, konfigurując Porsche w jego cenie można wykupić sobie udział w Porsche Track Experience, czyli weekendowym szkoleniu na torze w cenie od 9 do aż 39 tysięcy złotych.

Zaskoczeniem jest dla mnie komplet kół zimowych za 64 800 złotych. Za kolejne cztery tysiące złotych pokrowiec na samochód, by schować tę swoją perełkę. A za jedyne 30 399 dokupicie zestaw czterech walizek do Porsche.

Na koniec za kilkaset złotych możecie podkupować jeszcze kable USB, dywaniki na każdą pogodę, czy osłonę pod fotelik dla dziecka, a także sam fotelik za 1720 złotych. Ja niestety próbowałem tam wsadzić swój i przez gabaryty się nie zmieścił. Tylna kanapa jest naprawdę symboliczna.

Efekt końcowy tych fantazji? 1 763 347 złotych, w tym 448 347 złotych za same dodatki. To już trzy Skody, albo dwie totalnie na bogato (za same dodatki!). A nie wliczyłem jeszcze akcesoriów za 99 279 złotych, więc skonfigurowanie takiego modelu finalnie kosztowałoby 1 862 626 złotych. Ale trafiłem, chyba muszę zagrać w Lotto, może wtedy taką konfigurację mógłbym zrobić na poważnie.