Woźnicki nie jest żadnym księdzem? O. Gużyński: Każdego rodzaju dewiant potrafi oszukać system
Media obiegła ostatnio informacja, że "ksiądz Michał Woźnicki atakuje Ewę Swobodę". Faktycznie, lekkoatletka mogła nasłuchać się nieco na swój temat.
– Ewa Swoboda, nie da się na ciebie patrzeć. Wyglądasz jak potwór. Jeszcze z tymi kolczykami. I co z tego, że wygrywasz? – grzmiał Woźnicki z ambony, na której de facto w ogóle nie powinien stać. Przynajmniej nie jako ksiądz katolicki, za którego wszyscy go biorą.
Czy Woźnicki nadal jest księdzem? Odpowiedź dość jednoznaczna
Status byłego salezjanina Michała Woźnickiego sprawdził serwis Alateia. Jak donosi portal, "z powodu notorycznego nieposłuszeństwa prawowitym władzom zakonnym w 2018 r. został wydalony ze zgromadzenia. Mocą samego prawa został także objęty karą suspensy, czyli zakazu sprawowania jakichkolwiek czynności wynikających ze święceń kapłańskich. Sakramenty, które sprawuje, są ważne, ale niegodziwe, czyli ich przyjmowanie łączy się z grzechem" – czytamy.
Mówienie o Woźnickim, że jest księdzem, jest zatem mocno na wyrost. Bez względu jednak na jego status, w sieci figuruje jako ksiądz, wygląda jak ksiądz, ma na sobie liturgiczne szaty i prezentuje się na tle ołtarza. Suspensja nie przeszkadza mu w robieniu szkodliwego dla wizerunku Kościoła katolickiego show, co komentuje w naTemat ojciec Paweł Gużyński.
– Dla mnie to jest dość groteskowe, bo trudno zabraniać ludziom, żeby przebierali się w szaty liturgiczne i dawali upust swojemu ekscentryzmowi – mówi o zachowaniu Michała Woźnickiego duchowny. Jak dodaje, to jednak kłopotliwa sytuacja i Kościół powinien dla własnego dobra otwarcie odciąć się od Woźnickiego.
– Tak, żeby do wiernych dotarło, że mamy do czynienia co najmniej z dziwactwem i samowolą – dodaje.
Można publicznie oświadczyć i poinformować wiernych, jaki jest jego status, i że to, co wygłasza, nie ma nic wspólnego z nauczaniem Kościoła. Kościół nie ma własnej policji i nie chce jej mieć, więc nie da się wiele więcej zrobić. Dla mnie to jest nawet trochę zabawne, bo trudno zabraniać ludziom, żeby przebierali się w szaty liturgiczne i robili cyrk.
Show, czyli na czym Woźnickiemu zależy najbardziej
Ewa Swoboda nie była jedyną publiczną osobą, w którą z ambony Woźnicki walił jak w bęben. Oberwało się także Maryli Rodowicz, która ma "za dziesięć lat wyglądać jak szkarada", czy Tinie Turner za promocję w piosenkach postaw, które są "przeciwne czystości i skromności kobiet".
– Jako stara baba potrafiła jeszcze w miniówkach występować z młodymi facetami, którzy przed nią na kolanach chodzili – wygłaszał Woźnicki.
Takie komentarze na temat szeroko rozumianych celebrytów padają z ust Woźnickiego regularnie. Zdaniem ojca Pawła Gużyńskiego, nie dzieje się to bez przyczyny.
– Jak przestaniemy się nim interesować, to mu to zrobi dobrze, bo on ma świadomość, że "ludzi ekscytuje to, co on mówi", że to niesie się po sieci i dlatego to robi – komentuje dominikanin i wskazuje, że najlepiej byłoby zamknąć medialnie temat Woźnickiego.
– Nawet pomyślałem sobie, po co wy w ogóle się tym palantem zajmujecie. Chociaż mam świadomość, że słowo palant może nie być adekwatne, bo to prawdopodobnie człowiek zaburzony. Ale wiem też, że takimi kontrowersyjnymi tezami Woźnicki wybija się w sieci – dodaje.
I faktycznie, swoje kazania Woźnicki publikuje na kanale "Czcigodny" na YouTube, a ten subskrybuje kilka tysięcy osób. Ponieważ nadal figuruje w sieci właśnie jako ksiądz katolicki, media chętnie podłapują kontrowersje, które wygłasza.
Wyznawcy Woźnickiego, czyli przekroczenie cienkiej granicy
Grono osób, które popierają działalność Woźnickiego, jest trudna do oszacowania. Można zakładać, że część z nich nie subskrybuje jego kanału, lecz uczestniczy w nabożeństwach w prywatnej kaplicy, którą ma dysponować Woźnicki (z niej pochodzą nagrania).
Nie zmienia to jednak faktu, że ktoś go popiera i wspiera. Ma nawet konto na platformie buycoffee.to, gdzie można wesprzeć działalność internetowych twórców. Na pytanie, dlaczego są wierni, którzy wspierają takie osoby jak Michał Woźnicki, ojciec Gużyński odpowiada, że zgodnie ze słowami księdza Józefa Tischnera, religia jest dla ludzi myślących i wolnych.
– Ludzie poszukują autentyczności religijnej, tego, co odróżnia religię od całego świata, ale jeżeli religijność nakłada się na zaburzenia ludzkiej osobowości, to wtedy jest duży kłopot. Prawda jest też taka, że fideistyczny, polski katolicyzm jest nieufny względem rozumu w obszarze wiary – komentuje duchowny.
Pomóc w niedopuszczeniu do Kościoła takich jednostek jak Michał Woźnicki, mają procesy, które poprzedzają przyjęcie do stanu kapłańskiego.
Weryfikacja powinna istnieć, wprowadza się kolejne stopnie, nie tylko nowicjat, ale też prenowicjat. Bada się kontekst, sprawdza środowisko, to się wszystko robi, ale nie unikniemy tego, że pewne jednostki się przemycą, bo tak jest wszędzie. Każdego rodzaju dewiant, psychopata czy socjopata potrafi oszukać system, nawet najbardziej ścisły.
Zakonnik dodaje, że religię i szaleństwo dzieli bardzo niewiele.
– Jak między miłością a nienawiścią, tak samo między religią a szaleństwem jest bardzo cienka granica. Nie da się wykluczyć, że ktoś ją w pewnym momencie przekroczy. I tak jest w przypadku Woźnickiego. To jest najprawdopodobniej osoba zaburzona. Pytanie, czy to rodzaj dewiacji religijnej, czy zaburzenie psychiczne. To jednak nie jest ktoś, kogo można brać za jednostkę reprezentatywną dla księży w Polsce – podsumowuje.