Sławomir jako Freddie miał się nie udać, a jednak. 10 niespodzianek "Twoja twarz brzmi znajomo"

Bartosz Godziński
08 września 2023, 10:22 • 1 minuta czytania
"Twoja Twarz Brzmi Znajomo" wielu osobom kojarzy się tandetą i kontrowersjami, ale z jakiegoś powodu ten program jest popularny od wielu lat. Sam go nie oglądam, ale przejrzałem nagrania na YouTube... i tak mi zeszło ładnych parę godzin. Niektóre występy mnie zszokowały, bo nie spodziewałem się, że akurat ci wykonawcy udźwigną ciężar legend i ich przebojów.
Niektóre występy w muzycznym programie Polsatu są zaskakująco dobre Fot. "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" / YouTube

W ubiegły piątek rozpoczęła się 19. edycja "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Polsat robi go od 2014 roku i nadal to jeden z najpopularniejszych programów w ich ramówce. Premierowy odcinek nowej serii oglądało prawie milion osób. W obecnych czasach, w których niby nikt nie ogląda telewizji, to naprawdę nieprawdopodobny wynik.


Przyczyn jest wiele: znane osoby, przywiązanie do formatu, brak pomysłów na wieczór. Po przejrzeniu YouTube'owego kanału programu dorzuciłbym jeszcze element zaskoczenia. Nigdy nie wiemy, czego się spodziewać (z wyjątkiem kontrowersji, z których to muzyczne show niestety słynie również) i jest to uzależniające.

Może być przyzwoity występ, więc chociaż sobie popodziwiamy spektakularną scenografię i posłuchamy znanej piosenki, może być "masakra" (jak właśnie w ostatnim odcinku, gdy muzyk udawał Loreen), a przecież lubimy sobie ponarzekać przed telewizorem, a może być też pozytywna niespodzianka, w wykonaniu artystów, którzy słyną z innych rzeczy lub wzięli na klatę hardcore'owy szlagier.

10 najbardziej zaskakujących występów w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo"

I właśnie na takich, często surrealistycznych występach się skupimy. Ułożyłem je w kolejności losowej, by też było parę niespodzianek. Oczywiście jest ich więcej np. youtuber Adam Strycharczuk raz z powodzeniem wcielił się w Violettę Villas, ale nie będę się powtarzał, bo już o tym pisaliśmy. Potraktujcie więc to czysto subiektywnie.

1. Mateusz Ziółko jako Zbigniew Wodecki - "Lubię wracać tam, gdzie byłem"

Zacznę od najpopularniejszego filmiku na kanale. Został wyświetlony 16 milionów razy i wcale mnie to nie dziwi, bo aż trudno uwierzyć, że to nie jest prawdziwy Zbigniew Wodecki. Nie dziwię się też Piotrowi Gąsowskiemu (będącemu jeszcze wtedy w jury), który zalał się łzami. Mogło wyjść niesmacznie, bo pierwowzór zmarł nieco rok przed emisją odcinka (w 2017 roku), a tymczasem Mateusz Ziółko oddał mu wspaniały hołd i w pełni zasłużenie wygrał finał 10. edycji programu.

2. Danzel jako Ryszard Riedel (dżem) - "Wehikuł czasu"

Danzel kiedyś wylansował przebój "Pump It Up", z którym do dziś jeździ na pikniki w mniejszych miejscowościach. W programie dał się poznać od zupełnie nieznanej strony. Filmik stał się viralem, bo to przecież starcie dwóch światów: euro dance i bluesa. Czy może być bardziej skrajnie? Tymczasem nie dość, że nie zmasakrował takiej świętości jak Dżem, to jeszcze wytworzył niesamowity klimat na scenie. Na szacunek zasługuje też fakt, że Danzel jest z Belgii i nie połamał sobie języka, śpiewając to po polsku.

3. Oskar Cyms jako Eminem - "The Real Slim Shady"

Eminem trafił do księgi rekordów Guinnessa za kawałek "Rap God", w którym wypowiada 4,28 słowa na sekundę. Trudno nadążyć za jego nawijką również w "łatwiejszych" utworach. Niejedna osoba próbowała i poległa. Nawet w tym programie. Oskar Cyms, młody artysta, którego wiele osób może nawet nie kojarzyć, jednak zszedł ze sceny... niepokonanym. Wykonał pierwszy hit Eminema bez zająknięcia, a jego nawijka miała ten sam luz i szyderę, co oryginał. A to wszystko na żywo, więc bez ewentualnego montażu.

4. Maria Tyszkiewicz jako Doda (Virgin) - "Dżaga"

Doda to tak ekspresyjna i charakterystyczna postać, że trudno naśladować ją bez popadania w parodię lub zwykłą żenadę na zasadzie: "patrzcie, jestem Doda, haha". Maria Tyszkiewicz była blisko, ale zachowała zdrowy balans między zrobieniem show a inscenizacją - uchwyciła jej całą energię, gesty, seksapil i manierę w głosie. Podejrzewam, że gdyby kiedyś wyszła na koncert zamiast Dody, to nikt by się nie zorientował.

5. Sławomir jako Freddie Mercury (Queen) - "We Are The Champions"

Gdyby ktoś by mi kiedyś powiedział, że Sławomir da radę zaśpiewać którykolwiek z przebojów Queen, tobym parsknął śmiechem. Co prawda wiedziałem, że autor "Miłości w Zakopanem" potrafi śpiewać, ale Freddie Mercury to jednak Freddie Mercury. Sławomir odtworzył konkretny występ - koncert na Wembley z 1986 roku. Perfekcjoniści zwrócili uwagę, że Freddie w tym momencie nie miał już na sobie koszulki, a na fortepianie brakuje kubków z piwem i już same te komentarze świadczą, że nie ma się do czego przyczepić.

6. Gosia Andrzejewicz jako Beata Kozidrak (Bajm) - "Ta sama chwila"

Lekko przebrzmiała Gosia Andrzejewicz (na pewno kojarzycie jej hity "Pozwól mi żyć" i "Słowa" z pierwszej dekady tego milenium) przypomniała o sobie dwa lata temu w wielkim stylu. Po pierwsze: udowodniła, że potrafi śpiewać, a po drugie bezbłędnie odtworzyła styl Beaty Kozidrak. Wiadomo, że przesadna charakteryzacja (tak samo, jak w przypadku Sławomira) trochę psuje ogólny efekt, ale taka też jest konwencja programu, który nie ma być całkiem na poważnie.

7. Michał Milowicz jako Till Lindemann (Rammstein) - "Ich Will"

Dla wielu osób Michał Milowicz będzie zawsze Bolcem z "Chłopaków nie płaczą", ale to się może zmienić po obejrzeniu tego nagrania. Kojarzący się obecnie przede wszystkim z kiczem aktor (parę tygodni temu hitem internetów był jego występ na Dniach Turysty w Jantarze) dostał karkołomne zadanie i kliknąłem ten filmik tylko po to, by się pośmiać. Jakież było moje zdziwienie, gdy uderzyła mnie potęga jego głosu i taka monumentalne ruchy sceniczne - czuć w tym moc koncertów Rammsteina. Zwracam honor i cytuje Bolca: To mi się podoba. O to chodzi!

8. Filip Lato jako Czesław Niemen - "Sen o Warszawie"

Są tacy artyści, których się z reguły nie tyka, bo są niepodrabialni, mają trudne piosenki, a fałszując je, możemy zesłać na siebie wkurzonych fanów. Takim kimś jest z pewnością Czesław Niemen. Filip Lato go nie naśladował. On się nim na te parę minut stał - w jego wykonaniu słyszymy lekką chrypkę i "słynne gładkie Ł" charakterystyczne w akcencie osób z Kresów. Możemy kpić z takich programów (jak np. do tej pory ja), ale właśnie dla takich magicznych chwil ludzie nadal oglądają telewizje.

9. Czadoman jako Krzysztof Cugowski (Budka Suflera) - "Sen o dolinie"

Nie regulujcie ekranów - to nie jest prawdziwy Krzysztof Cugowski, ale Czadoman. Tak, ten zwariowany facet od "Ruda tańczy jak szalona". To moim zdaniem najlepszy występ w tym programie, bo wszystko tu się zgadza: od gestykulacji, przez charakteryzację, po samo śpiewanie. Do tego jest kontrast pomiędzy wyzwaniem wokalnym i skojarzeniami z tym showmanem. I to nie był "wypadek" przy pracy, bo w innych odcinkach naśladował jeszcze Pavarottiego czy Grzegorza Markowskiego. Razem ze Sławomirem byli fenomenami tego programu - obaj mają talent do robienia ambitnych rzeczy, ale w disco polo jest większa i łatwiejsza kasa. Szkoda, ale nic nam do tego.

10. Katarzyna Skrzynecka jako Andrea Bocelli i Sarah Brightman - "Time to say goodbye"

Jestem przekonany, że niektórzy z was pod prysznicem, na domówkach, gdziekolwiek, śpiewają piosenki napisane na dwa głosy, starając się modulować własny głos, by brzmiał na zmianę kobieco/męsko. Wychodzi to często żałośnie (wiem coś o tym), ale nie musi tak zawsze być, co udowodniła Katarzyna Skrzynecka. Pochwalić trzeba ją (lub twórców programu) za genialny pomysł na strój, ale też samo wykonanie. Domyślaliśmy się, że podoła partii Sary Brightman, ale że zaśpiewa tenorem jak Bocelli? To jest właśnie taki moment w programie, który sprawia, że człowiek będzie po nim czekał na kolejne odcinki.