Pies wyskoczył przez okno trzy dni po adopcji. Fala oburzenia spływa na właściciela
Pies wypadł z okna 3 dni po adopcji
Wszystko wydarzyło się w środowy poranek 6 września przy ulicy Matejki w Gliwicach. Z okna znajdującego się na drugim piętrze kamienicy wyskoczył pies. Jak przekazała Komenda Miejska Policji w Gliwicach, funkcjonariusze zostali zaalarmowani, że na parapecie, a następnie dachu budynku przy ul. Matejki znajdował się pies. Musiał to więc widzieć ktoś z przechodniów bądź sąsiadów.
Na miejsce natychmiast wyruszyli strażacy i policjanci. Niestety, nie zdążyli powstrzymać zwierzęcia. Pies w typie owczarka skoczył z drugiego piętra kamienicy i nie przeżył. Pojawia się pytanie, co w tym czasie robił jego właściciel. Jak informuje w swoim komunikacie gliwicka policja, osoby zajmującej się psem nie było w mieszkaniu.
Zwierzę zostało zaadoptowane ze schroniska zaledwie trzy dni wcześniej. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń policji, pies został pozostawiony sam w mieszkaniu i wydostał się na zewnątrz przez uchylone okno, które potem się zatrzasnęło. Zwierzę przeskoczyło z parapetu na dach, następnie chcąc skoczyć na ziemię, spadło z drugiego piętra i nie przeżyło. "Przyczyny i okoliczności zdarzenia zostaną jednak dokładnie wyjaśnione w trakcie postępowania prowadzonego przez I Komisariat Policji w Gliwicach" – informuje policja, która jednocześnie apeluje do świadków, aby zgłaszali się do jednostki policji. Internauci bez ogródek krytykują natomiast właściciela, zarzucają mu brak wyobraźni, nieodpowiedzialność i oskarżają o śmierć psa. Ten miał po prostu wyjść do pracy i nie zamknąć okna. Podinspektor Marek Słomski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach w rozmowie z O2.pl podkreślał nawet, że policja jest przerażona hejtem na właściciela.
Policja broni hejtowanego właściciela
Policjanci wydali nawet oświadczenie, w którym niejako usprawiedliwiają właściciela psa, całość można przeczytać tutaj. – Jeżeli ktoś bierze starszego, schorowanego pieska pod swój dach, to chyba możemy założyć, że ma dobre serce. Właściciel był roztrzęsiony całą sytuacją – powiedział rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach w rozmowie z portalem.
Obserwowaliśmy, jak na wszelkich możliwych forach wylewała się fala nienawistnych komentarzy w stosunku do właściciela zwierzęcia i sugestii, że policjanci, z jakichś nieokreślonych powodów, nie chcą wyjaśnić sprawy. Czy aby po wtóre nie skrzywdzono człowieka? Przypominamy. Policja w każdej sprawie musi – bez emocji, obiektywnie i profesjonalnie – dochodzić prawdy. Zazwyczaj to proces długotrwały, wymagający zebrania wszystkich możliwych dowodów, zeznań, relacji. Gdy już poznamy wszystkie okoliczności, możemy wysuwać wnioski. Przypominamy też: od skazywania i publikowania wyroków są sądy. A wyrywnym internautom podajemy stare przysłowie – „Mowa jest srebrem, a milczenie złotem”.
Jak mówił policjant, właściciel wyszedł do pracy, zostawił uchylone okno i tak doszło do nieszczęśliwego wypadku. – Warto zauważyć, że pies wyszedł przez okno od strony podwórza, przeszedł przez dach, a dopiero od strony ul. Matejki został zauważony" – podkreślił w rozmowie z portalem rzecznik. Niewiele zabrakło, by psa udało się uratować. Strażacy już wjeżdżali na ulicę Matejki, kiedy czworonóg nagle zdecydował się skoczyć.