Napiwkowy savoir-vivre dookoła świata. Gdzie płacić napiwki, a gdzie obrazimy tym obsługę?
Kultura zostawiania napiwków w restauracjach jest z nami już od tak dawna, że dla większości z nas zostawienie dodatkowej gotówki dla obsługującej nas osoby jest czymś oczywistym. Jednak co kraj i naród, to obyczaj. I tak oto w niektórych miejscach na świecie, jeśli damy zbyt mały napiwek, będziemy posądzani o skąpstwo, a w innych sama próba dodatkowej gratyfikacji obsługi może zostać odebrana jako obelga.
Podejście do napiwków często wynika z różnic w systemach płac. W niektórych krajach pensja kelnerska jest znacznie wyższa, a restauracje pobierają dodatkowe opłaty usługowe wliczone w rachunek. Przykładowo we Francji service compris oznacza, że napiwek jest już wliczony w rachunek i nie ma potrzeby dodatkowego uznania finansowego dla obsługi. Z kolei w części krajów Azji Wschodniej, brak otrzymania napiwku jest powodem do dumy.
Skąd wzięły się napiwki? Jak i ile napiwku powinniśmy dać w różnych częściach świata? Dlaczego czasem nie chcemy zostawić napiwku i gdzie lepiej go nie dawać? Na te oraz na kilka innych pytań znajdziesz odpowiedzi poniżej.
Skąd wzięły się napiwki?
Aby zrozumieć, skąd w ogóle wzięły się napiwki, musimy cofnąć się do siedemnastowiecznej Anglii. To właśnie tam goście nocujący w prywatnych domach zaczęli pozostawiać przy wyjeździe drobne monety przeznaczone dla służby gospodarza.
Wkrótce wielu ludzi zaczęło także dawać napiwki w kawiarniach, pubach i restauracjach, a zwyczaj ten zaczął rozpowszechniać się w pozostałych częściach świata. Podobno angielskie słowo tip oznaczające napiwek, to skrót od To Insure Promptitude (zapewnienie terminowości).
Choć dziś kulturę dawania napiwków kojarzymy w dużej mierze z USA, to kraj ten bardzo długo opierał się europejskiemu trendowi. Sądzono, że zwyczaj ten przyczynia się do budowania klasy służącej, co kłóciło się z panującymi tam demokratycznymi wartościami. Kto by wtedy pomyślał, że za paręset lat to właśnie w USA dochodzić będzie nawet do sytuacji, kiedy to otrzymane napiwki stanowią jedyne wynagrodzenie dla pracownika.
Skąd Anglicy 400 lat temu wpadli na pomysł zostawiania drobnych dla służby? Zapewne nie dowiemy się już nigdy. Ale to właśnie dzięki nim spora część pracowników sektora HoReCa (hotele, restauracje i kawiarnie) jest dziś dodatkowo nagradzana za obsługę.
Napiwki w różnych częściach świata
Podróżując po świecie, musimy liczyć się z tym, że nie wszędzie panują takie same zasady dotyczące dawania napiwków. Zanim wybierzemy się do innego kraju, warto zapoznać się z panującą tam napiwkową etykietą.
Podobnie jak w Polsce napiwek nie jest obowiązkowy w krajach takich jak Portugalia, Cypr, Grecja, Chorwacja, czy Holandia. Nie zmienia to jednak faktu, że obsługa z pewnością ucieszy się, gdy takowy otrzyma.
Z napiwkiem doliczonym do rachunku spotkamy się między innymi w Wielkiej Brytanii, Francji, Szwajcarii, Niemczech, czy Austrii. Będzie on widniał na paragonie jako osobna pozycja. W Izraelu napiwek także będzie wliczony do rachunku, jednak mile widziane jest zostawienie jednego szekla za każdą obsłużoną przy stoliku osobę. Podobnie w Egipcie, mimo wliczenia napiwku, wypada dodatkowo zostawić około 5-10 procent wartości rachunku.
Coraz częściej zdarza się, że restauracje w innych krajach również doliczają opłatę za obsługę w przypadku rezerwacji na większą liczbę gości. Powinny wtedy jednak wcześniej o tym poinformować klientów. Do czego nie zawsze dochodzi.
Podczas naszej podróży po Iranie wybraliśmy się do Abyaneh, słynnego Czerwonego Miasta w irańskich górach. Chcieliśmy coś zjeść, więc poszliśmy do jedynej otwartej tam restauracji. Od razu dało się zauważyć, że była "pod turystów", ale ceny nie były złe, choć nieco droższe w porównaniu do innych knajp, w których byliśmy w Iranie. Postanowiliśmy zostać tam i coś zjeść. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy podczas otrzymania rachunku kwota była o wiele wyższa, niż się spodziewaliśmy. Jak się okazało, lokal doliczał 25 procent opłaty serwisowej bez wcześniejszego uprzedzenia. Zawsze zostawiamy napiwki, ale tym razem byliśmy zniesmaczeni brakiem informacji o dosyć sporej dodatkowej opłacie i zwyczajnie sprzeciwiliśmy się doliczeniu jej.
Sytuacja ta dziwi, tym bardziej że w Iranie napiwki nie są zwyczajem, a doskonała obsługa klienta uważana jest tam za oczywistość.
W wielu krajach istnieje niepisany zwyczaj zostawienia napiwków. Zwykle ich wartość waha się od 10 do 15 procent. Z takimi zasadami można się spotkać między innymi w Maroku, Wietnamie, Indiach, Tajlandii, Turcji, czy też Tunezji.
W Stanach Zjednoczonych oraz Kanadzie 15 procent to absolutne minimum, jeśli chodzi o napiwki. Obsługa może wręcz poczuć się urażona, jeśli spotka się z niższą kwotą.
Napiwki w Polsce
W Polsce nie ma zwyczaju zostawiania napiwków i nie są one doliczane w formie opłaty za serwis do rachunku. Choć coraz częściej uznajemy za normę zaokrąglenie sumy lub pozostawienie drobnych dla kelnera, to nadal nie jest do dla nas oczywistość. Uznajemy bowiem, że napiwek należy się tylko za wyjątkowo dobrą i profesjonalną obsługę, a nie za podanie dania do stołu.
W większych miastach coraz częściej jednak tipujemy obsługę niezależnie od jej poziomu. Zostawiamy wtedy zwykle około 10-15 procent całkowitej kwoty rachunku.
Dlaczego czasem nie chcemy dawać napiwków?
Nie zawsze musimy chcieć zostawić napiwek i... nie ma w tym kompletnie nic złego. Komu nigdy nie zdarzyło się trafić na fatalną obsługę w restauracji, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Powody, dla których nie zostawiamy napiwków, mogą być różne. Często zdarza się, że rezygnujemy z tego, ponieważ nie smakowało nam jedzenie, albo coś szczególnie nie przypadło nam do gustu w kwestii lokalu.
Byliśmy w restauracji w Sarajewie, w której poziom obsługi oraz smak dań był na naprawdę wysokim poziomie. Jednak tym, co nas odrzuciło, był stan toalety znajdującej się w lokalu. Było okropnie brudno, brakowało papieru, a drzwi nie miały nawet zamka. Chociaż wiem, że to nie do końca wina obsługi, to rzuciło to cień na całą naszą wizytę w tej restauracji. Tym razem zapłaciliśmy wyłącznie za nasze dania.
Gdzie lepiej nie dawać napiwków?
Są kraje, w których zostawienie napiwku jest niemile widziane, a nawet traktowane jako obraza. Warto wiedzieć, gdzie spotkamy się z takimi zasadami, aby uniknąć niepotrzebnych przykrych sytuacji.
Na liście krajów, w których lepiej odpuścić sobie zostawienie tipa, z pewnością musi się znaleźć Japonia. Czynność ta jest tam tak bardzo niemile widziana, że zdarza się, że kelner, któremu ukradkiem pozostawione zostały dodatkowe pieniądze, ściga niczego niespodziewających się gości po ulicy, aby im je zwrócić. Tam wystarczające będzie powiedzenie "gochiso sama", co oznacza po prostu "dziękuję za przygotowanie posiłku".
Wyjątek stanowią tradycyjne japońskie gospody, tak zwane ryokany. Tam podróżni mogą zostawić pieniądze dla nakai san (serwera w kimonie, który przygotowuje jedzenie i futon), ale muszą one zostać zapieczętowane w specjalnej zdobionej kopercie.
Podobnie sytuacja ma się w Chinach, gdzie panuje przeświadczenie, że wszyscy ludzie są równi i nikt nie jest sługą drugiego. Napiwki, szczególnie w mniej odwiedzanych miastach, są postrzegane jako łapówka lub wyraz złych manier. W dużych ośrodkach turystycznych nie powinniśmy spotkać się z dezaprobatą, ale lepiej zachować ostrożność, jeśli nie chcemy nikogo urazić.
Ciekawą sytuację można zaobserwować w Argentynie, gdzie dawanie napiwków jest uznawane przez niektórych pracodawców za nielegalne, a mimo to kelnerzy często ich oczekują. W praktyce oznacza to, że można im wręczyć dodatkowe pieniądze, ale trzeba to zrobić bardzo dyskretnie.
Napiwków nie zostawiamy też w: Danii, Mołdawii, Kosowie, Południowej Korei, Tajwanie, Laosie, Kambodży, Nowej Zelandii, Singapurze, Tadżykistanie, Nigerii i Kostaryce.
Napiwek nie zawsze trafia wyłącznie do kelnera, któremu go zostawiamy
Kultura zostawiania napiwków to jedno, a zasady panujące w restauracjach to drugie. Nigdy nie wiemy jaką politykę dzielenia napiwków stosuje pracodawca obsługującego nas kelnera lub kelnerki. Zdarza się bowiem, i to nierzadko, że napiwki są wrzucane do wspólnej puli, a potem dzielone po równo lub procentowo zależnie od zajmowanego stanowiska pomiędzy pracowników.
Dzięki temu część dochodów z tipów trafia nie tylko do obsługi kelnerskiej, ale i do pracowników kuchni.
W dobie powszechnych płatności elektrycznych możemy też spotkać się z opcją doliczenia napiwku do rachunku na terminalu. Tu jednak mamy najmniejszą pewność, że trafi on do osoby, która nas obsługuje i warto jest o to dopytać.
Jeśli napiwek jest doliczany za pomocą terminala, to niestety pracodawca potrąca z niego 40 procent, a do mnie trafia tylko 60 procent. W miarę możliwości staram się informować klientów, żeby płacili go w gotówce, jednak nie zawsze ją przy sobie posiadają.
Napiwki nie tylko w restauracjach i barach
Chociaż napiwki kojarzymy głównie z restauracjami i barami, to nie są one przecież jedynym miejscem, w którym je zostawiamy (lub możemy zostawić). W wielu krajach coraz bardziej powszechne jest zostawienie dodatkowej gotówki pracownikom sprzątającym pokoje hotelowe, szczególnie przy dłuższych pobytach, kiedy przychodzą na tak zwane "przesprzątanie pokoju". Tu jednak nie ma żadnych reguł co do kwoty.
Z pewnością będzie to bardzo mile widziany dodatek, w przypadku kiedy jesteśmy świadomi, że pozostawiamy pokój lub obiekt w stanie, który będzie wymagał od obsługi nieco większego wysiłku podczas sprzątania. Na napiwki często liczą również taksówkarze, portierzy czy też pracownicy recepcji hotelowych. Nieraz spotkałam się też ze słoiczkiem na napiwki w osiedlowych sklepach.
W dzisiejszym świecie napiwek możemy dostać właściwie za wszystko, dzięki powszechności portali takich jak buycoffee, który w skrócie polega na zapłaceniu twórcy internetowemu równowartości ceny kawy, jeśli podoba nam się jego twórczość. Takich serwisów jest kilka i często są jedynym źródłem dochodu niektórych twórców.
Teraz napiwki możecie zostawić także dziennikarzom piszącym w naTemat. Spodobał Wam się tekst? Lubicie poczucie humoru autora lub historia, którą opisał, bardzo Was poruszyła? Możecie dać temu wyraz i przelać na konto konkretnego dziennikarza napiwek w dowolnej kwocie. Co ważne, cała kwota trafia do kieszeni autora, naTemat nie pobiera żadnej prowizji!
Czytaj także: https://natemat.pl/501047,muzulmanscy-turyscie-w-krakowie