"Piorun sycylijski" może trafić nas raz w życiu. Musimy podjąć decyzję, czy wejdziemy w romans
"Piorun sycylijski" – miłość, obok której nie przejdziesz obojętnie
Hasło "piorun sycylijski" nie pojawia się jednak na kartach powieści o włoskiej mafii, ale to ta książka i miłość Michaela Corleone do pięknej kobiety na Sycylii zainspirowała seksuologa Lwa Starowicza do stworzenia terminu opisującego gwałtowne i zmieniające życie zakochanie. Wyrażenie "jak grom z jasnego nieba" zna chyba każdy z nas, Lew Starowicz postanowił na przymiotnik "sycylijski", bo to w tej kulturze emocje są tłumione, a erotyzm namiętny i skryty.
Jeśli kiedykolwiek zadawaliście sobie pytanie, czy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje, to profesor odpowiedział na nie przez pryzmat psychologicznej wiedzy, czerpiąc terminologiczną inspirację z klasyków literatury. Jak twierdzi Lew Starowicz: "każdy z nas może nagle spotkać osobę, która od razu wydaje się niesłychanie bliska. Jej widok, głos, wszystko pozostawia olbrzymi wpływ. Nie można zapomnieć takiej osoby".
Problem w tym, że "piorun sycylijski" jest oczywiście niespodziewany, a to oznacza, że ten rodzaj uczucia może pojawić się w najmniej odpowiednim momencie. A jest ono na tyle silne, że mamy tylko chwilę na decyzję czy skoczymy na główkę, czy zatrzaśniemy przed nim drzwi, póki czas.
Ale wróćmy do teorii, hasło "piorun sycylijski" pojawiło się "Słowniku Encyklopedycznym Miłość i Seks" z roku 1999. Według definicji napisanej przez Lwa Starowicza: sycylijski piorun to: "nagły wybuch namiętności do drugiej osoby, niespodziewana fascynacja erotyczna o wielkiej sile; w kulturze Sycylii, w której emocje są tłumione, erotyzm jest namiętny i skryty".
Czy "miłość od pierwszego wejrzenia" istnieje?
Czy to oznacza, że zakochanie od pierwszego wejrzenia faktycznie jest możliwe, czy zdarza się tylko w filmach? Według teorii psychologicznych potrzebujemy zaledwie od 9 do 30 sekund, by wydać krótką opinię na czyjś temat, w tym, by odpowiedzieć sobie na pytanie: "czy on/ona jest dla mnie atrakcyjna?". Można więc powiedzieć, że początek "pioruna sycylijskiego" to właśnie neurochemia.
Widać to po naszym organizmie – pocą nam się dłonie, serce szybciej bije, zasycha nam w ustach. Pojawia się dopamina, adrenalina, a na koniec oksytocyna (nazywana hormonem miłości, przytulenia czy orgazmu) i tak możemy odczuwać coś w rodzaju "poczucia bliskości, intymności", chociaż nie zdążyliśmy go w żaden sposób wypracować, bo daną osobę widzimy pierwszy raz w życiu. Magia zakochania od pierwszego wejrzenia wyjaśniona dzięki psychologii.
Piorun sycylijski jest więc uczuciem, które rodzi się w nas nagle, niespodziewanie, od początku jest bardzo intensywne. Mamy wrażenie, że osobę, którą dopiero co poznaliśmy, znamy od dawna. Atrakcyjne jest w niej dla nas wszystko – od jej oczu, przez sposób chodzenia, po zapach. Przebywanie w jej towarzystwie dostarcza nam uczucia, które można porównać do narkotykowego haju, staje się ona dla nas swego rodzaju uzależnieniem. Zaczyna przysłaniać nam życie codzienne, staje się centrum naszego wszechświata.
Relacja "zakazany owoc"
Jak wskazuje Lew Starowicz, już na samym początku takiej znajomości musimy zdecydować czy jesteśmy na taką miłość otwarci, czy definitywnie zamkniemy na nią z jakiegoś powodu drzwi. W końcu "piorun sycylijski" może uderzyć nas także, gdy jesteśmy już w związku albo w relacji jest ta osoba, która zawróciła nam w głowie.
Może być także niedostępna z innego powodu – może to mężczyzna poznany na wakacjach w kraju, z którego wreszcie wyjedziemy na dobre albo koleżanka z pracy, w której tego typu relacja może postawić na szali całą naszą karierę.
Seksuolog wskazuje, że w przypadku uderzenia sycylijskiego pioruna na postanowienie, co dalej, mamy krótką chwilę, a potem porwie nas namiętność i nie będziemy w stanie podejmować racjonalnych decyzji. Przesądza to pierwsze spojrzenie.
"To jest właśnie ten moment, w którym można wybrać dwie drogi: jedną – pójść za ciosem, czyli rozpocząć miłosną historię, albo drugą – opanować to wszystko i zamknąć za sobą drzwi. To jest właśnie ten moment, w którym można jeszcze nie odebrać telefonu, nie odpisać na maila. To można zrobić jeszcze na samym początku, później będzie trudno" – pisał profesor na łamach książki o zazdrości i szaleństwie.
"Sycylijski piorun":
- uderza nagle,
- to uczucie nieznoszące sprzeciwu,
- przysłania nam cały świat,
- łączy się z mocnym pożądaniem i namiętnością,
- kochankowie dopatrują się w nim "zrządzenia losu",
- może przewrócić do góry nogami nasze życie,
- wymaga poświęceń,
- można jej zamknąć drzwi tylko w początkowej fazie,
- jest uzależniająca.
"Sycylijski piorun" to seksualny romans?
Nierzadko na łamach książek czy filmowej kliszy uderzenia "sycylijskim piorunem" doświadczają kochankowie, którzy z jakiegoś powodu nie mogą być razem albo ich związek może sprowadzić nieszczęście na innych ludzi.
Cofając się do mitologii lub historii – może być to historia miłości Parysa, który porwał piękną Helenę i z powodu swojego uczucia rozpętał dziesięcioletnią wojnę trojańską, albo przykład Kleopatry, w której zakochani mężczyźni często niszczyli swoje polityczne kariery lub bliżej – króla Edwarda VIII, który zrzekł się tronu dla ukochanej Wallis Simpson. W życiu zwykłych śmiertelników może być to pozamałżeński romans, który może doprowadzić do rozpadu rodziny, ale pokusa jest zbyt silna, by się jej oprzeć. Często w kontekście "sycylijskiego pioruna" mówi się o niezwykłym pożądaniu i dopasowaniu seksualnym, i faktem jest, że tym także może się charakteryzować taka relacja.
Psychologowie wskazują jednak, że charakterystyczna dla romansu fascynacja seksualna trwa nie dłużej niż dziewięć miesięcy. Po tym czasie relacja ma szansę przerodzić się w związek, jeśli partnerzy mają sobie do zaoferowania coś poza erotyczną fascynacją.
"Piorun sycylijski" może być początkiem świetnego związku, jeśli relacja poza seksem będzie zbudowana na przyjaźni, zaufaniu i akceptacji. Może jednak przerodzić się w długą, niezdrową obsesję, jeśli uczucie nie zostanie spełnione i jedna ze stron będzie nieszczęśliwa z powodu braku swojego ukochanego.