Opisała, jak załatwiała pogrzeb i wywołała burzę. Ksiądz: Ten wpis poniżał i mnie, i panią kościelną

Katarzyna Zuchowicz
14 września 2023, 05:57 • 1 minuta czytania
Kobieta, której zmarła mama, opisała w internecie, jak załatwiała formalności pogrzebowe i uznała, że parafia, do której się udała "powinna nosić imię Matki Boskiej Pieniężnej". Stwierdziła, że została arogancko potraktowana i suchej nitki nie zostawiła na księdzu i kościelnej. Jej wpis wywołał lawinę, sprawą zajęła się kuria. Co na to parafia? Proboszcz jest poruszony. – Według mnie to pomówienie – mówi naTemat. Pani kościelna jest wstrząśnięta skalą hejtu.
Wpis kobiety, która opisała, jak załatwiała formalności pogrzebowe w Kościele, wywołał lokalną burzę. Fot. WOJCIECH STROZYK/REPORTER/EastNews

Wpis był anonimowy, ale już zniknął z sieci. Tyle że pozostawił po sobie ogromne emocje. I pokazał, jak łatwo anonimowo kogoś osądzić, oskarżyć, ocenić i narazić na hejt. Dziś każdemu z nas może się to zdarzyć. Tu padło na osoby w Kościele.


– Po prostu płakać mi się chce. Pracuję z księżmi 15 lat. Mamy 100 pogrzebów rocznie i pierwszy raz słyszę takie oszczerstwa. Wie pani, jakie pod tym wpisem były ohydne komentarze? Nie życzę tego najgorszemu wrogowi. Przeczytałam trochę, to był taki hejt, że szok. Tam było nawet moje nazwisko. Dopiero córka zagroziła, że skończymy w sądzie, jak tego nie usuną – mówi naTemat pani kościelna.

O wpisie dowiedziała się od koleżanki. – Mam 60 lat, jestem daleka od internetu i jestem w szoku, że mnie to spotkało. Nie mogę się opanować, od trzech dni nie śpię. Co ja zrobiłam tej pani? Tyłem się do niej odwróciłam? Oczami przewracałam? Nie wiem, co ona zauważyła. Nie wiem, co to miało znaczyć, że prychnęłam. Nie wiem, dlaczego to zrobiła. Tak można zniszczyć człowieka za nic – mówi przez łzy.

Zapowiada: – Ja tego tak nie zostawię. Żeby ona, czy media, które skopiowały jej wpis, miały nauczkę, że takich rzeczy nie wolno robić nikomu.

Wpis, który wywołał burzę

Wpis w mediach społecznościowych był bardzo obszerny. Dotyczył parafii w jednej z dzielnic Bielska-Białej. Jego autorka twierdziła, że gdy przyszła do parafii załatwić formalności pogrzebowe po śmierci swojej mamy, została potraktowana bardzo arogancko, "bez jakiegokolwiek współczucia czy empatii".

"Proboszcz w czasie załatwiania ze mną spraw pochówku zajmował się swoimi prywatnymi sprawami i odbierał prywatne telefony, traktując mnie bardzo zdawkowo i obojętnie" – opisywała

Podzieliła się też refleksją na temat zachowania zakrystianki, która przyjęła opłatę w wysokości 350 zł, którą miał wskazać proboszcz.

"Nigdy nie zajmowałam się takimi sprawami, więc nie wiedziałam, ile wynosi taka opłata dla księdza, w związku z czym zapytałam, jaka powinna to być kwota. Usłyszałam: "co łaska". Zapytałam powtórnie dla pewności o podanie widełek i ponownie usłyszałam: "co łaska". Wyciągnęłam daną kwotę, wydającą mi się za normalną, na co reakcja Pani zakrystianki była wręcz haniebna i drwiąca. Przewróciła oczami i prychnęła pod nosem" – stwierdziła.

Zapowiedziała też, że nie pozostawi tej sprawy niedokończonej i nie będzie obojętna na takie zachowanie. Dodała, że świątynia ta "powinna nosić imię Matki Boskiej Pieniężnej" i "Boga w tym budynku nie ma".

"Według mnie jest to pomówienie i oczernienie"

Nikt, w tym zapewne autorka anonimowego wpisu, chyba nie spodziewał się, jakie mogą być jego konsekwencje i jak sprawa rozwinie się dalej. Tu, w parafii, pierwszy raz przeżyli też takie zderzenie z siłą internetowych reakcji.

– Ten wpis poniżał i mnie, i panią kościelną. Jest to dla nas bardzo przykre, że można tak obrócić sytuację. Według mnie jest to pomówienie i oczernienie. Traktuję to jako niesprawiedliwe oskarżanie i zastanawiamy się, czy nie wejść na drogę sądową. Uważam, że niezależnie od odczuć tej pani, to co zrobiła wobec mnie i pani kościelnej, było straszne. Myślę, że dla każdego byłoby bolesne to, jak nas określiła – mówi naTemat ksiądz proboszcz.

Kościelna zna autorkę wpisu. – Była tu trzy minuty, a opisała sytuację jakby trwała 10 minut. Załatwiałam z nią formalności, jak z każdym. U nas nie ma cennika. Zawsze mówimy, że to jest ofiara. Ktokolwiek przychodzi, nigdy nie komentuję, że to jest mało. Z nikogo się nie wyśmiewam. Nie wiem, co ona zauważyła, że tak to odebrała. Z jakiego powodu? Jeśli miała uwagi, mogła powiedzieć, że coś jej się nie podobało, iść do proboszcza na skargę. Ale rzucać takie coś w sieć? – mówi.

Sytuacja z jej strony wyglądała tak:

Kobieta wpłaciła 350 zł i zapytała, czy to wszystko. Odpowiedziałam: "Z mojej strony tak, a z księdzem już się pani chyba rozliczyła". A ona zapytała: "A ile się księdzu daje?". Odparłam: "To ofiara, nie mamy cennika". Ona jeszcze raz: "Ile?". Ja: "To jest ofiara". Wyjęła pieniądze, włożyłam je do koperty, napisałam "dla księdza". I to był koniec rozmowy. Odwróciła się plecami, bo wychodziła. A napisała, że to ja się od niej odwróciłam.KościelnaBielsko-Biała

Proboszcz parafii: Nie potraktowałem tej pani tak, jak opisała

Proboszcz jest naprawdę poruszony. Mówi, że rozumie trudną sytuację osoby w żałobie i to, że może ona wtedy inaczej odczuwać reakcje czy słowa innych. Ale jego ocena spotkania w sprawie pogrzebu jest inna.

Tłumaczy: – Te telefony były wykonywane w związku z poranną godziną pogrzebu, o którą pani prosiła. Musiałem ustalić, czy pogrzeb w tak rannych godzinach jest możliwy. Powiedziałem jej nawet, że teraz nie jestem w stanie tego potwierdzić, że nie ma jeszcze księdza i jak tylko potwierdzi mi, że rano, przed szkołą będzie mógł odprawić pogrzeb, to dam jej znać. Nawet dzwoniłem potem do niej, przekazywałem informacje.

Podkreśla, że nie mówił o cenie pogrzebu. Poprosił tylko o przekazanie pani kościelnej ofiary za jej posługę, organisty i ministrantów.

– Mam taką zasadę, że nigdy nie mówię ceny. Jeśli ktoś pyta, mówię: "To jest ofiara. Jaką państwo złożą, taka będzie. Niezależnie od niej, wszystkie czynności związane z sakramentami zostaną udzielone". Jeśli ktoś dopytuje ile, mówimy, że zazwyczaj jest to 350 zł, w związku z pracą organisty, pani kościelnej, ministrantów. To nie jest za posługę księdza. To jest jakby taki fundusz wewnętrzny, który jest na pokrycie pracowników – wyjaśnia.

W tej sytuacji, podczas spotkania z panią kościelną, autorka wpisu sama zapytała, jaka jest ofiara dla księdza. Pani kościelna odpowiedziała, że to jest ofiara, że nie ma tu cennika. Wtedy przekazała ofiarę pani kościelnej.ProboszczBielsko-Biała

– Rozstaliśmy się dobrze. Nie potraktowałem tej pani tak, jak opisała. Pytałem o jej mamę, jak zmarła. Nie wyrzucam sobie, żebym tę osobę zlekceważył – zaznacza.

Potem, jak dodaje, sami parafianie przychodzili do niego i go wspierali. – Jak tylko zobaczyłem ten wpis, pierwszy zadzwoniłem do kurii – mówi.

Lawina komentarzy pod wpisem

Sprawę opisał lokalny portal bielsko.biala.pl. Jak ocenił, wpis kobiety rozpętał "potężne oburzenie". Faktycznie, pod artykułem zawrzało. Głównie od niepochlebnych dla Kościoła opinii.

Internauci komentują, że trzeba rozdzielić Kościół od państwa, zlikwidować Fundusz Kościelny i opodatkować Kościół. "Koniec z tą obłudą, ustalić cennik i opodatkować jak każdą inną instytucję", "Czy sakramenty i pochówek nie powinny być za darmo?" – posypały się komentarze. Temat "co łaska" zawsze budzi emocje.

Kuria Diecezjalna bada sprawę

Portal zwrócił się do kurii bielsko-żywieckiej z prośbą o komentarz. "Kuria Diecezjalna została poinformowana o zaistniałej sytuacji. Trwa postępowanie wyjaśniające" – otrzymał krótkie stanowisko.

My również zapytaliśmy, ale w tym momencie kuria nie chce komentować tego zdarzenia. – Kuria otrzymała informacje z różnych źródeł i jest w trakcie badania i wyjaśniania sprawy – powiedział nam tylko ks. Mateusz Kierczak, dyrektor Centrum Informacyjno-Medialnego.

Proboszcz rozmawiał już z autorką wpisu.– Rano po pogrzebie pani zadzwoniła do mnie i z nią rozmawiałem. Podzieliłem się z nią tym, że jest mi przykro za takie pomówienie. Powiedziałem, że jeśli miała zastrzeżenia do naszej postawy, to normalną rzeczą jest przyjść, powiedzieć, że coś jest nie tak. Każdy z nas może popełnić błąd. Zaproponowałem jej spotkanie w niedzielę. Wiem, że dzwoniła do kurii i tam też będzie proponowane spotkanie – mówi ksiądz.

Co myślą ludzie na miejscu, poza internetem? Od jednego z mieszkańców usłyszeliśmy: – Moim zdaniem za bardzo to rozdmuchano.

Czytaj także: https://natemat.pl/509497,lekcje-religii-dlaczego-kosciol-i-ksieza-nie-rozumieja-tego-problemu