Jego śmierć wciąż jest zagadką. Dziadek 16-letniego Sebastiana: To wszystko jest tak zagmatwane

Katarzyna Zuchowicz
13 września 2023, 10:13 • 1 minuta czytania
– Był szczery, grzeczny, wesoły, zawsze uśmiechnięty. Trochę nerwowy. Miał wzloty i upadki. W szkole nieraz mu się nie powodziło. Zawsze miał wsparcie nauczycieli i pedagogów w szkole – mówi o 16-letnim Sebastianie Adam Mazurkiewicz, jego dziadek. Śmierć chłopca poruszyła całą Polskę, ale wciąż nie wiadomo, co się wydarzyło. – Może ktoś dzwonił do niego i zaprosił do siebie? A on uległ temu i poszedł? I nie wiedział, co go czeka? – mnożą się pytania.
Wciąż nie wiadomo, co było przyczyną śmierci 16-letniego Sebastiana z Wrocławia. fot. Stanislaw Bielski/REPORTER/EastNews

To on, dziadek Sebastiana, stał się medialnym rzecznikiem rodziny w sprawie śmierci chłopca. Mieszkali obok siebie. – Córka miała tylko jego, jedynaka, i go straciła. Nikogo praktycznie już nie ma – mówi. Wyczuwa się, jak bardzo byli ze sobą związani.


"Córka zawsze się denerwowała, jak on wychodził"

– Zawsze jeździliśmy razem na ryby, na wycieczki. Mówiłem: "Sebuś, chodź, pojedziemy na zakupy". Kupimy spodnie, bluzkę. Zawsze ze mną jechał. Gdy pod koniec lipca wróciliśmy z Chorwacji, chciał jechać do Srebrnej Góry. Był tam na szkolnej wycieczce, ale chciał jeszcze raz ją zwiedzić. Mówię: "Dawaj, jedziemy". Pojechaliśmy. Cały dzień tam spędziliśmy. Mieliśmy jechać jeszcze w ostatnią sobotę – opowiada naTemat.

Ostatni raz miał z Sebastianem kontakt 5 września we wtorek, rano.

– Dzwoniłem do niego. O 7.59 napisałem SMS-a: "Gdzie jesteś?". Odpisał: "Jestem w szkole". Piszę: "Jesteś w szkole?". On: "Dziadek, jestem w szkole. Nie pisz, bo dostanę uwagę". Później napisałem jeszcze, że go kocham. Zadzwoniłem po południu. Nie odbierał. Napisałem: "Gdzie jesteś? Odpisz, bo zgłaszamy sprawę na policję, że zaginąłeś". I zgłosiliśmy to. O godz. 22.30 do córki przyjechała policja. Uznali to za oddalenie się – mówi.

Dzień wcześniej, 4 września w poniedziałek, Sebastian z dziadkiem pojechali razem po mamę do pracy.

– Przywieźliśmy ją do domu. Sebastian poszedł po picie do sklepu, ale nie wiem, czy do dotarł do Żabki. Prawdopodobnie nie. Córka zawsze się denerwowała, jak on wychodził. Mówiła: "Sebuś, nie idź, zostań". Wtedy nie wrócił na noc do domu. Zaskoczyło mnie to. Rano jednak pojawił się w szkole – mówi.

Oprócz jednego razu, gdy kiedyś Sebastian grał z kolegą na komputerze, nigdy nic podobnego mu się nie zdarzyło.

– Jak potem sprawdziłem w Librusie, to we wtorek był w szkole obecny w kratkę. Na jednej lekcji był, na drugiej go nie było. Podejrzewam, że do niego zadzwonili i po południu gdzieś poszedł. Szukaliśmy go po galeriach, objechaliśmy dworce. Jeździliśmy z żoną, z córką, obszukaliśmy wszystkie piętra. Nigdzie go nie było – mówi.

Może ktoś dzwonił do niego i zaprosił do siebie? A on uległ temu i poszedł? I nie wiedział, co go czeka? – takie mnożą się pytania.

Przypomnijmy, 10 września ciało chłopca znaleziono w apartamentowcu na terenie ścisłego centrum Wrocławia.

– Znaleziono go w całkiem innej koszulce niż miał na sobie, gdy wyszedł z domu. Podejrzenia były takie, że być może wrócił do domu i się przebrał, ale on takiej koszulki nigdy nie miał – mówi Adam Mazurkiewicz.

Dziwne telefony, niejasne okoliczności

W sprawie Sebastiana jest taki ogrom szczegółów, które przekazała rodzina, że można się pogubić. Przewijają się dziwne osoby i telefony, zaskakujące fakty i rozbieżności.

– To wszystko jest teraz tak zagmatwane. Są ogromne rozbieżności. Jest bardzo dużo niejasności. Nie oskarżamy nikogo, ale bierzemy pod uwagę różne scenariusze. Nie wykluczamy też, że ktoś mógł się przyczynić do jego śmierci. Musimy z córką zwrócić się o biura porad prawnych dla osób poszkodowanych, żeby nic nam nie umknęło. Musi być jakiś prawnik, który pokieruje, co można zdziałać – przyznaje Adam Mazurkiewicz.

W mediach pojawiła się np. informacja o wizycie tajemniczej Oliwii – dziewczyny, która miała mieć przy sobie dużą ilość gotówki, a rodzina nie zgodziła się, żeby nocowała u Sebastiana. O telefonach od Dominiki, która twierdziła, że miała widzieć go na dworcu, a potem, że Sebastian nie może wrócić, bo jest w Warszawie i wróci za dwa tygodnie.

Kim są Oliwia i Dominika, skąd Sebastian miał je znać? Dziadek nie wie: – Nie wiem, skąd się wzięły. Może z internetu? Nie wiem, gdzie je poznał.

Były też telefony o innych, rzekomych, niepotwierdzonych miejscach pobytu Sebastiana.

Adam Mazurkiewicz zaznacza, że nie są to informacje wyssane z palca.

Zarzuty rodziny wobec policji, prokuratura odpowiada

Dziadek nie ukrywa, jaki żal mają do policji, do prokuratury. Uważa, że nie robią wszystkiego, że działają wolno. Że np. nie szukali telefonu, by zlokalizować dziecko. Że czekają nie wiadomo na co.

Bardzo, jak słyszymy, rodzinie brakuje też stałego kontaktu z osobą zaangażowaną, która nadzoruje sprawę.

Lista jej zarzutów jest długa. Sporo już w ostatnich dniach napisano o tym w mediach.

– Nie wiem, skąd takie informacje, jakie czynności wykonuje prokuratura, a jakich nie. Takich informacji nikomu nie udzielamy, więc nie wiem, na jakiej podstawie dziadek chłopca twierdzi, że coś nie jest robione. Naprawdę wszelkie doniesienia i aspekty tej sprawy są przez prokuraturę sprawdzane – reaguje na to prokurator Anna Placzek-Grzelak z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu

Prokuratura, która przejęła sprawę, nie chce odnosić się zarzutów rodziny ani jej reakcji w mediach społecznościowych. – To są osoby pokrzywdzone. Spotkała je tragedia. Nie będziemy tego komentować. Prokuratura robi swoje. Realizowane są czynności, które mają na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności związanych z tym tragicznym zdarzeniem – mówi prok. Placzek-Grzelak. 

Przypomnijmy, 12 września odbyła się sekcja zwłok Sebastiana

Sekcja nie wyjaśniła przyczyny zgonu. Ona nie jest znana do chwili obecnej. Na ciele nie ujawniono żadnych obrażeń, które mogły być przyczyną zgonu. Nie ujawniono też śladów krępowania. To jedna z informacji, którą chciałabym zdementować. Zwłoki nie były skrępowane i nie noszą śladów skrępowania. Czekamy na wyniki badań toksykologicznych. Nie wykluczamy żadnej możliwości. Na obecną chwilą każda możliwość brana jest pod uwagę – mówi prokurator.

Czytaj także: https://natemat.pl/510199,sebastian-z-wroclawia-nie-zyje-znamy-wyniki-sekcji-zwlok-16-latka