Afera wizowa PiS zatacza coraz szersze kręgi. Duda był szantażowany przez rząd?
Warzyk i Rau mieli szantażować prezydenta? Andrzej Duda zabiera głos
Andrzej Duda wziął udział Forum organizowanym w Krynicy-Zdroju. W panelu dyskusyjnym "Polska i Litwa - szaniec przeciw tyranii ze Wschodu. Dziedzictwo, współpraca przyszłość" uczestniczył również prezydent Litwy Gitanas Nauseda. Podczas części poświęconej mediom jeden z dziennikarzy odniósł się do afery wizowej i informacji o rzekomym szantażu ze strony szefa MSZ i jego byłego już zastępcy.
Prezydent Duda został zapytany, kiedy dowiedział się o handlu wizami i czy wciąż ma zaufanie do Zbigniewa Raua. – Nie mogę ujawnić szczegółów dotyczących mojej wiedzy na temat podejrzeń takiego procederu. Mogę powiedzieć tyle, że moje decyzje, które były podejmowane, nie były uwarunkowane moimi osobistymi ambicjami, tylko interesami państwowymi, obiektywną wiedzą państwową, którą wówczas posiadałem – oznajmił Andrzej Duda.
Prezydent zaapelował również, by dziennikarze kierowali się obiektywizmem w tej sprawie, gdyż "jest to sprawa państwowa". – Odpowiednie służby prowadzą w tej sprawie postępowanie, ja również czekam na wyniki tych postępowań. Widzę, że te postępowania są prowadzone skutecznie – dodała głowa państwa.
Prezydent zdementował doniesienia, jakoby miał być poddany szantażowi ze strony urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
– Bardzo proszę, żeby starać się uniknąć spekulacji, a zwłaszcza bezpodstawnych oskarżeń, których pojawia się ostatnio sporo. Jakieś sugerowanie przez niektóre media rzekome próby szantażu wobec mnie, nie miały nigdy miejsca. Według mojej wiedzy przynajmniej część informacji, które pojawiają się w mediach, jest informacjami nieprawdziwymi – przekazał Andrzej Duda.
Afera wizowa to nie wszystko. Wawrzyk z Rauem mieli szantażować Dudę
Jak pisaliśmy w naTemat, Marcin Kierwiński i Jan Grabiec przeprowadzili kontrolę poselską w Ministerstwie Spraw Zagranicznych po dymisji wiceszefa tego resortu, Piotra Wawrzyka. Parlamentarzyści chcieli zweryfikować skalę afery wizowej, która doprowadziła do niespodziewanej dymisji polityka.
Okazało się, że podejrzenia funkcjonariuszy CBA mogło wzbudzić aż 350 tys. wiz dla obywateli 20 państw Afryki oraz Bliskiego Wschodu. Warto podkreślić, że mowa o wstępnych ustaleniach. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", posłowie otrzymali wykaz wiz, które wydano przez ostatnie 3 lata, łącznie chodzi o 2 miliony takich zezwoleń.
– Wynika z tego, że z dużym prawdopodobieństwem mamy do czynienia z korupcją w tym ministerstwie. Korupcją na najwyższych szczeblach i to w temacie, który jest szczególnie wrażliwy – powiedział Kierwiński.
Ze sprawą, jak pisała "Gazeta Wyborcza", był związany 32-letni Jakub Osajda, odpowiadający za utworzenie Centrum Decyzji Wizowych związanych z systemem przyznawania wiz. Później Gazeta.pl podała, że ten zaufany człowiek zdymisjonowanego wiceszefa MSZ, miał być promowany na stanowisko ambasadora na Islandii.
Jak ustalił dziennikarz portalu Jacek Gądek, "w marcu tego roku pod wpływem Wawrzyka Rau domagał się, by na ambasadora RP w Islandii wysłać Jakuba Osajdę". Na taki ruch miał nie zgodzić się Pałac Prezydencki. "Podobnie też ta kandydatura nie budziła entuzjazmu w kancelarii premiera. Jednak Rau i Wawrzyk uparcie obstawali przy Osajdzie" – czytamy. – Zbigniew Rau osobiście próbował szantażować Andrzeja Dudę, że jeśli nie zrobi z Osajdy ambasadora, to on zrywa rozmowy o innych ambasadorach i nie będzie już nowych ambasadorów Polski – usłyszał dziennikarz od osoby bliskiej MSZ znającej kulisy tej sprawy.
– Duda odpowiedział szefowi MSZ, że skoro tak, no to nie będzie ambasadorów i do widzenia panie ministrze – powiedziała ta osoba. Gazeta.pl informuje, że "upór Raua i Wawrzyka na dwa-trzy miesiące zamroził proces wyłaniania ambasadorów na wszystkie placówki".
– Koniecznie chcieli Osajdę – powiedziała portalowi osoba bliska sprawy. Z informacji Gądka wynika, że dopiero w maju Rau z Wawrzykiem zaczęli rezygnować z tego stanowiska dla Osajdy.