Trzęsienie ziemi we Włoszech. Ludzie wybiegali na ulice, władze oceniają szkody

Maciej Karcz
18 września 2023, 08:52 • 1 minuta czytania
18 września wczesnym rankiem Włochy nawiedziło trzęsienie ziemi. Wstrząsy sejsmiczne odnotowano w wielu obszarach Toskanii. Lokalne władze oceniają szkody wywołane kataklizmem.
Trzęsienie ziemi we Włoszech, Toskania ocenia szkody. (Zdjęcie poglądowe) Fot. AA/ABACA/Abaca/East News

We Włoszech odnotowano wstrząsy sejsmiczne. Trzęsienie ziemi w Toskanii

Sejsmografy pierwsze wstrząsy odnotowały o 4:38 w prowincji Florencja. Jak informuje serwis tpi.it, siła trzęsienia ziemi w tym obszarze wyniosła 3,3 stopnia w skali Richtera. Półtorej godziny później w tym samym miejscu doszło do o wiele silniejszego trzęsienia ziemi, bowiem magnituda wyniosła już 4,9 stopnia.


W stolicy Toskanii i jej okolicach do godziny 7:00 wystąpiły trzy kolejne wstrząsy. Według informacji, do których dotarł Sky.it, epicentrum znajdowało się niedaleko Marradi. Setki mieszkańców miasteczka w obawie przed zawaleniem się budynków wybiegło na ulice. Władze miasta z uwagi na bezpieczeństwo zamknęły wszystkie szkoły.

Podobną decyzję podjął burmistrz oddalonego o 30 km Borgo San Lorenzo. Prezydent Toskanii Eugenio Giani zapowiedział, że odpowiednie służby niezwłocznie przystąpią do oceniania szkód, jakie trzęsienie ziemi mogło wywołać w regionie. "Sprawdzamy wszelkie szkody spowodowane silnym trzęsieniem ziemi, które odczuło wiele obszarów Toskanii. W tej chwili nie ma szczególnie krytycznych sytuacji. Kontrole budynków i konstrukcji będą kontynuowane" – napisał Giani w swoich mediach społecznościowych.

Fabrizio Curcio, szef Departamentu Ochrony Ludności prowincji również przekazał, że "nie ma znaczących uszkodzeń ani obrażeń". Curcio potwierdził, że w wielu toskańskich miejscowościach panuje strach. Według tamtejszych służb ludzie w przerażeniu dzwonią na numery alarmowe i masowo stoją na ulicach.

Trzęsienie ziemi w Maroko

Trzęsienie ziemi w Toskanii to drugi taki przypadek na przestrzeni tygodnia. W piątek 8 września w Maroko doszło do jednego z najsilniejszych trzęsień ziemi w historii tego kraju. W sobotni poranek media podawały, że ofiar jest ok. 300, ale te dane zostały szybko skorygowane. Do niedzielnego popołudnia mówiło się, że zginęło co najmniej 2012 osób, a ponad 2059 zostało rannych. ONZ przekazało, że w związku z kataklizmem poszkodowanych zostało ok. 300 tys. Marokańczyków. Po 24 godzinach od kataklizmu niemiecko-australijska firma Risklayer, zajmująca się modelowaniem matematycznym katastrof naturalnych przekazała, że liczba ofiar może oscylować w okolicach 2,5 tys. Kilka godzin później eksperci dokonali korekty, a szacunki wskazywały na 3,8 tys. zabitych. Obecnie Risklayer podaje, że zginąć mogło ponad 7 tys. ludzi.

Podobne, równie wysokie szacowania, zaprezentowała Narodowa Służba Geologiczna (USGS). Amerykańscy naukowcy podali, że liczba ofiar śmiertelnych może oscylować w zakresie 1 000 do 10 000. Taki model ma największe, bo aż 35 proc. prawdopodobieństwo.

W związku z kataklizmem król Muhammad VI zarządził trzydniową żałobę narodową. Wiele osób, które przeżyło, postanowiło oddać krew poszkodowanym. W niedzielę Hiszpania wysłała 56 ratowników i cztery psy wyszkolone do poszukiwań ludzi uwięzionych pod gruzami. Również Stany Zjednoczone i Wielka Brytania wysłały swoją pomoc humanitarną.

Do tragedii w Maroko odniósł się także prezydent Andrzej Duda za pośrednictwem mediów społecznościowych: "W obliczu tragicznego trzęsienia ziemi w Maroku (...) pragnę podkreślić, że Polska jest gotowa udzielić wszelkiej niezbędnej pomocy. Nasze myśli i modlitwy są z rodzinami ofiar i mieszkańcami Maroka".