2,5-latka zniknęła w nocy z mieszkania i chodziła po ulicy. Policja ustaliła, co się stało
Do zdarzenia doszło kilka dni temu. Jak relacjonuje w środę na swojej stronie małopolska policja, "tuż przed północą, dyżurny andrychowskiego komisariatu został powiadomiony przez kobietę i mężczyznę, którzy wracali do swojego miejsca zamieszkania, o małej dziewczynce, która bez opieki spacerowała po jednym z osiedli w Andrychowie".
Malutka dziewczynka błąkała się sama po ulicy w Andrychowie
Na miejsce natychmiast skierowano policyjny patrol. Na miejscu szybko zjawiła się matka dziewczynki, która gdy tylko zorientowała się, że córki nie ma w domu, także powiadomiła policję. Kobieta również szukała dziecka, a w międzyczasie natknęła się na funkcjonariuszy.
"Jak się okazało, kobieta wyszła z mieszkania do apteki, pozostawiając swoje dzieci pod opieką znajomej. Niestety kobieta zasnęła, a dziewczynka wykorzystała to i wymknęła się z mieszkania w poszukiwaniu mamy" – zrelacjonowała policja całe zajście. Dziewczynka od miejsca zamieszkania pokonała kilkaset metrów. Matka i jej znajoma były trzeźwe.
Policja w tym wypadku podkreśla, że na szczęście ta historia miała swój szczęśliwy finał. "Na duże podziękowania zasługuje kobieta i mężczyzna, którzy widząc małe dziecko bez opieki, nie pozostali obojętni, natychmiast zareagowali i zaopiekowali się nim" – podsumowali policjanci.
Latem czterolatek uciekł ze szpitala
W lipcu informowaliśmy z kolei, że 4-letni chłopiec uciekł ze szpitalnego oddziału i błąkał się po ulicach Ostrowa Wielkopolskiego. O sprawie pisał wówczas lokalny portal ostrow24.tv. Jak podał serwis, do zdarzenia doszło 26 lipca około 19:40. Dyżurny z Komendy Powiatowej Policji w Ostrowie Wielkopolskim przyjął zgłoszenie o kilkulatku spacerującym bez opieki wzdłuż ulicy Wrocławskiej. Służby powiadomiła przejeżdżająca tamtędy rodzina ze Słupska.
Niestety służby w pierwszym momencie nie były w stanie ustalić, skąd ten chłopiec się tam wziął. Jednak po kilku minutach od przybycia policjantów do dziecka podeszła kobieta. – Dokąd sobie poszedłeś? – zapytała chłopca. Okazało się, że kobieta jest pielęgniarką pobliskiego szpitala, który znajduje się na zbiegu ulic Wrocławskiej i 3 Maja. Z kolei dziecko to 4-letni pacjent tejże placówki, który uciekł pod nieuwagę personelu.
Lokalny portal przekazał, że chłopiec został wtedy odprowadzony przez policjantów do szpitala, którzy od razu starali się ustalić, w jaki sposób dziecko opuściło szpital. Według pracowników 4-latek przebywał w pomieszczeniu, w którym zamontowany jest elektryczny zamek.
Funkcjonariusze usłyszeli, że przycisk służący do zwolnienia blokady znajduje się wysoko, poza zasięgiem kilkuletnich pacjentów, tak więc nie było możliwości, by chłopiec sam otworzył drzwi. Niewykluczone jednak, że ktoś z personelu szpitala przez nieuwagę ich nie domknął, przez co 4-latek mógł wyjść na zewnątrz.