Poruszający gest Justyny Kowalczyk. Tak uczciła pamięć po zmarłym mężu
Pod koniec maja Justynę Kowalczyk i jej rodzinę spotkała wielka tragedia. Mąż narciarki biegowej, Kacper Tekieli, zginął w szwajcarskich Alpach podczas realizowania projektu górskiego. Jego celem było zdobycie wszystkich 82 czterotysięczników. Ostatnią samotną wyprawę odbył na Jungfrau. Podczas zejścia wybitnego wspinacza porwała lawina. Justyna próbuje układać sobie życie na nowo. Pielęgnuje jednak – razem z synkiem Hugonem – pasje zmarłego Tekielego. Ponad cztery miesiące po śmierci utytułowanego sportowca Kowalczyk poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że chce złożyć hołd ukochanemu i odsłonić na Symbolicznym Cmentarzu pod Osterwą specjalną tablicę pamiątkową.
"Mój mąż był osobą skromną i daleką od megalomanii, jednak uznałam, że w ten sposób pamięć o nim i przede wszystkim o jego fantastycznych górskich wyczynach powinnam uczcić. Jestem z niego ogromnie dumna" – przyznała wówczas.
Tablica poświęcona mężowi Justyny Kowalczyk
Uroczystość odbyła się w sobotę (23 września) o godzinie 12. Następnego dnia Justyna dodała post. "Bardzo dziękuję wszystkim, którzy byli tam wczoraj ze mną i z Hugonkiem (synem - red.)" – napisała utytułowana polska biegaczka narciarska.
Do publikacji załączyła zdjęcie tablicy. Widzimy ma nim górski szczyt, sylwetka kota, a także napisy: "Kacper Tekieli, 1984-2023, alpinista, taternik" oraz "Nie żył za karę".
Żona Tekielego wyjaśniła, że wyżłobiony szczyt to Matterhorn, bo "to góra, którą Kacper uwielbiał najbardziej i zdobył ją na wiele sposobów w znakomitym stylu".
"Kot. Koty były fascynacją mojego męża. Wszystko, co idealne, zawierało się dla niego w kocie. Sam był kotem! Wystarczyło zobaczyć, jak się rusza w górach, by tak myśleć" – napisała.
Nawiązując do napisu "nie żył za karę" podkreśliła, że "właśnie takie motto prowadziło Kacpra przez życie". "W ważnych kwestiach nigdy nie szedł na kompromisy. Czuję się zaszczycona tym, że byłam centralnym jego punktem" – zaznaczyła.