Ukraińcy masowo opuszczają Polskę. Ekspert wyjaśnia, dlaczego

redakcja naTemat.pl
25 września 2023, 17:28 • 1 minuta czytania
Ukraińcy masowo opuszczają Polskę i Czechy, by udać się do Niemiec – oto wnioski, które płyną z raportu o nowych trendach ukraińskiej imigracji uchodźczej. Ekonomista Marek Zuber w rozmowie z naTemat wyjaśnia, skąd takie zmiany i alarmuje. – My jesteśmy skazani na imigrantów, jeśli chcemy się rozwijać. W perspektywie od 4 do maksymalnie 8 lat w Polsce zabraknie ludzi do pracy w taki sposób, że będzie to hamowało wzrost gospodarczy – mówi.
Ukraińcy opuszczają Polskę i jadą do Niemiec. Ekspert wyjaśnia, dlaczego. Fot. Piotr Zagiell / East News

Ukraińcy masowo opuszczają Polskę i jadą do Niemiec. Ekspert wyjaśnia, dlaczego

Jak pisaliśmy w naTemat, na zlecenie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Fundacja EWL oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego przygotowało raport, z którego wynika, że Ukraińcy masowo opuszczają Polskę.


Największy odpływ obywateli Ukrainy odnotowała Polska. Z naszego kraju wyjechało aż 350 tys. osób. Na następnym miejscu są Czechy, którym ubyło 50 tys. Ukraińców. Dalej mamy Francję, z której wyjechało 5 tys. osób i Szwecję, gdzie ubyło 2 tys. osób.

To wyraźna zmiana w kierunkach przepływów migracyjnych ukraińskich uchodźców. Od momentu wybuchu wojny najwięcej ofiar wojny szukało schronienia nad Wisłą. Teraz za Odrę zabierają zaś całe rodziny.

Autorzy badania zwracają uwagę na jeden istotny czynnik. Po opłaceniu wszystkich miesięcznych wydatków uchodźcom w Niemczech zostaje średnio 494 euro, czyli 2 272 zł. Mogą zaoszczędzić te pieniądze. Prawie co ósmy (13 proc.) może miesięcznie zaoszczędzić ponad 1 tys. euro, czyli ponad 4 600 zł.

Przykładowo czteroosobowa rodzina uchodźcza z dziećmi w wieku od 5 do 18 lat może otrzymać miesięczną wypłatę w wysokości 1700 euro, czyli 7 822 zł.

To wskazuje, że główne przyczyny odpływu Ukraińców do Niemiec, to właśnie kwestie ekonomiczne i socjalne. W rozmowie z naTemat mówi o tym ekonomista i analityk rynków finansowych, Marek Zuber.

Alan Wysocki: Co jest przyczyną masowego odpływu Ukraińców do Niemiec?

Marek Zuber: To wszystko jest konsekwencją otwarcia rynku niemieckiego dla Ukraińców, który nastąpił jeszcze przed eskalacją wojny. Oczywiście, to nie jest pełne otwarcie rynku. Tam trzeba wykazać się znajomością języka niemieckiego, więc to nie jest takie proste.

Ale mimo wszystko te procedury zostały też mocno uproszczone. W związku z tym wygrywają kwestie ekonomiczne.

Wynagrodzenia w Niemczech są wciąż dużo wyższe niż te wynagrodzenia, które w większości przypadków można otrzymać w Polsce. Zwłaszcza jeśli chodzi o te prace proste, fizyczne.

Ostatnie lata to bardzo mocny wzrost wynagrodzeń, ale poziomów niemieckich nie osiągnęliśmy. Drugi obszar nazywamy potocznie socjalem. Ten obszar w Niemczech jest bogatszy niż Polski i to szczególnie jeśli ktoś chce pracować.

Tam na przykład zasiłek na dziecko jest związany z podjęciem pracy lub działalności gospodarczej.

Abstrahując od ostatniej grupy Ukraińców, która do nas dotarła, głównie kobiet i dzieci, Ukraińcy to były osoby aktywne, które chciały pracować. To inna sytuacja niż w przypadku części migrantów z Afryki, którzy głównie szukali pomocy socjalnej.

W Niemczech osoba, która chce pracować, nie dość, że więcej zarabia, to może liczyć na dodatki poprawiające komfort życia

Ukraińcy, którzy wyjechali do Niemiec, po prostu ściągali swoje rodziny. A to nie tylko mąż i żona, ale też bracia, siostry, wujkowie, kuzynowie. Jak tylko ktoś zorganizuje sobie funkcjonowanie, to angażuje innych członków rodziny.

Kiedy Niemcy uprościli przepisy, to panowało przekonanie, że to nie będzie jakaś duża liczba Ukraińców, bo Polska mimo wszystko jest bliżej Ukrainy, więc łatwiej jest odwiedzać swoje rodziny.

No i oczywiście język, bo polski jest bardziej podobny do ukraińskiego niż niemiecki.

Zmienił się też pomysł na ukraińską migrację, bo Ukraińcy zdają sobie sprawę, że prędko do kraju nie wrócą.

Czy masowy odpływ Ukraińców to dobra, czy zła informacja dla Polski?

To absolutnie zła informacja. Bardzo żałuję, że kwestie emigracji zostały tak dramatycznie podniesione w kampanii wyborczej. Chociaż to miało miejsce jeszcze wcześniej.

My jesteśmy skazani na imigrantów, jeśli chcemy się rozwijać. W perspektywie od 4 do maksymalnie 8 lat w Polsce zabraknie ludzi do pracy w taki sposób, że będzie to hamowało wzrost gospodarczy.Marek ZuberEkonomista i analityk rynków finansowych

Nie mamy dzisiaj alternatywy. Oczywiście, możemy mówić o automatyzacji, robotyzacji, sztucznej inteligencji, aktywizacji zawodowej. To wszystko trzeba robić, ale w tak krótkim okresie, to za mało.

Jeżeli wyjadą Ukraińcy, to będziemy musieli szukać innych osób do pracy. Nawet jeśli dziś nie widzimy tego skutków, to za kilka lat efekty będą widoczne, o ile ten proces będzie się pogłębiał.

Podobne obawy mam w związku z odbudową Ukrainy. Jeżeli ta wojna szczęśliwie się zakończy, to wielu Ukraińców może chcieć wrócić z Polski do swojej ojczyzny. Dla nas będzie to problem z perspektywy rąk do pracy.

Musimy przyjmować imigrantów. To dla mnie poza dyskusją. Tu nie ma pytania "czy", tylko "skąd" i "w jaki sposób". Im więcej Ukraińców wyjedzie, tym więcej osób musimy ściągać z innych państw.

Czy jesteśmy w stanie konkurować z Niemcami o Ukraińców?

Jeśli chodzi o wynagrodzenia i pomoc socjalną, to nie jesteśmy w stanie konkurować z Niemcami. Długo jeszcze nie będziemy w stanie konkurować. To poza dyskusją, ale są jeszcze inne obszary.

Jednym z nich jest asymilacja. Ważne są projekty, dzięki którym Ukraińcy i inne osoby, czują się dobrze w Polsce. To może zachęcać do pozostania.

Problem polega na tym, że politycy nie podjęli jednoznacznej decyzji, że chcemy tu mieć imigrantów. W przypadku partii rządzącej nie do końca wiadomo, jak by to miało wyglądać. Nie mamy polityki migracyjnej. Marek ZuberEkonomista i analityk rynków finansowych

Kogo chcemy przyjmować? W jaki sposób chcemy przyjmować? A pytanie referendalne, które stawia się Polakom, delikatnie mówiąc, dezorganizuje poglądy na temat migrantów.

Nie wygramy z Niemcami, ale mamy parę rzeczy, które możemy zaoferować. W przypadku Ukraińców to przede wszystkim bliskość kulturowa i językowa. Ale my musimy mieć jakąś strategię.

A ostatnie wydarzenia, takie jak konflikt o zboże, zdecydowanie nie pomaga.