Zrobiło się naprawdę niezręcznie. Lech Wałęsa ocenił figurę Natalii Szroeder
Lech Wałęsa ocenił figurę Natalii Szroeder
Uroczystość z okazji 80. rocznicy urodzin Lecha Wałęsy miała miejsce w gdańskim Europejskim Centrum Solidarności. Oprócz celebracji tego jubileuszu świętowano również 40. rocznicę przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla.
Do znanych gości, którzy zaszczycili tę okazję swoją obecnością, należeli m.in. Jacek Fedorowicz, Monika Olejnik, Bronisław Komorowski, Henryka Krzywonos oraz Robert Więckiewicz, aktor przedstawiający w filmie Andrzeja Wajdy pt. "Wałęsa. Człowiek z nadziei".
Na wydarzeniu nie mogło także zabraknąć rodziny byłego prezydenta – żony Danuty i syna Jarosława. Rolę gospodarza wieczoru pełnił Maciej Stuhr.
Nie brakowało także artystycznych akcentów. Natalia Szroeder dała występ, śpiewając hit Czerwonych Gitar "Nie spoczniemy".
Jednak po entuzjastycznych oklaskach, Lech Wałęsa zdecydował się wygłosić osobliwy komentarz na temat wyglądu artystki, która prywatnie jest dziewczyną rapera Quebonafide, co wprowadziło pewne napięcie.
– Ja pani bardzo dziękuję i zgłaszam do pani praktyczną prośbę, by pani już nie schodziła z wagi, bo pani będzie miała problem pocałować nawet wodę pod prysznicem – powiedział Wałęsa.
Ewidentnie zaskoczona tym komentarzem Natalia Szroeder odparła jedynie: "To wielki zaszczyt być tutaj".
Były premier zniesmaczony słowami Lecha Wałęsy
Maciej Stuhr, będący prowadzącym imprezę, usiłował rozluźnić napiętą sytuację. – Panie prezydencie jest wielkim honorem być tutaj z panem, ale jest też bardzo miło mieć garderobę koło Natalii – powiedział aktor, czym wcale nie poprawił sytuacji.
Do akcji wkroczył też Jan Krzysztof Bielecki, którego wyraźnie oburzył komentarz skierowany w kierunku piosenkarki. – Panie Maćku, można zgłosić panu reklamację? Jestem zdruzgotany tym, że prezydent tak zareagował na ten recital – zaznaczył były premier.
W następnych zdaniach Bielecki przypomniał zdarzenie z bankietu sprzed kilku lat. Następnie przekazano mikrofon innej osobie z obecnych na benefisie Wałęsy.
Maciej Stuhr dostanie pozew za "Zieloną granicę"
W trakcie uroczystości na cześć Wałęsy prowadzący wieczór zaskoczył wszystkich podczas zapowiadania Roberta Więckiewicza.
Maciej Stuhr wyznał, że prawdopodobnie zostanie pozwany za swoją ostatnią rolę filmową. Od pewnego czasu w mediach pojawiają się informacje, że osoba chcąca go pozwać to Robert Bąkiewicz, były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Stuhr stwierdził, że cała sytuacja jest tak absurdalna, że nie pozostaje mu nic innego, jak tylko śmiać się z niej.
– Być może państwo są zdumieni, że teraz na scenę zaproszę aktora. Czasy są takie, że aktorzy stają się coraz ważniejsi. Ja jadąc tutaj, dowiedziałem się, że mam zostać pozwany do sądu za rolę, którą ostatnio zagrałem. (...) Państwo wyglądacie na dość inteligentnych ludzi. Ja powtórzę, aktor zostaje pozwany za rolę, którą odegrał. Jest z nami Robert Więckiewicz, który być może również zostanie pozwany za rolę Lecha Wałęsy w filmie Andrzeja Wajdy – powiedział aktor.