"Pomylił pas startowy lub tor wyścigowy z drogą publiczną". Kierowca BMW poszukiwany listem gończym

Joanna Stawczyk
30 września 2023, 14:28 • 1 minuta czytania
W sobotę, 16 września, na autostradzie A1 doszło do tragicznego wypadku spowodowanego nieodpowiedzialną jazdą kierowcy bmw. W wyniku zdarzenia zginęła rodzina, w tym dziecko w wieku pięciu lat. Dziennikarze skontaktowali się ze świadkami, którzy obserwowali postępowanie Sebastiana Majtczaka bezpośrednio po tym tragicznym zdarzeniu. W rozmowie z "Auto Świat" jazdę kierowcy ocenił zaś były policjant.
Sebastian Majtczak jest poszukiwany w związku z postawieniem mu zarzutu spowodowania wypadku drogowego Fot. Policja; Prokuratura Krajowa

"Prędkość, z jaką miał jechać kierowca BMW, czyli te 253 km na godz., można porównać do prędkości startującego samolotu odrzutowego. To jest potworna prędkość. Kierowca pomylił pas startowy lub tor wyścigowy z drogą publiczną" – powiedział w rozmowie z "Auto Świat" były policjant, ekspert ruchu drogowego Marek Konkolewski.


Przypomnijmy, biegły ocenił, że kierowca jechał z prędkością co najmniej 253 km/h.

Konkolewski stwierdził, że jazda z taką prędkością "to jest rosyjska ruletka".

"Praw fizyki nie da się oszukać. Przy tak szybkiej jeździe występuje widzenie tunelowe, krytycznie zwęża się pole naszego widzenia. Ponadto samochód staje się mniej stabilny, jest znacznie bardziej podatny na podmuchy wiatru" – tłumaczył.

Majtczak poszukiwany listem gończym ws. wypadku na A1. "Siedział jak szczur przy aucie"

Do makabrycznego wypadku doszło w sobotę wieczorem 16 września. Trzyosobowa rodzina – Martyna, Patryk oraz ich 5-letni syn Oliwier – wracała wówczas znad morza autostradą A1 do domu w Myszkowie w województwie śląskim. Na 339 kilometrze podróży, w miejscowości Sierosław pod Piotrkowem Trybunalskim ich osobowa Kia zderzyła się z BMW i stanęła w płomieniach. Cała trójka zginęła.

Sebastian Majtczak jest ścigany w związku z wypadkiem na autostradzie A1. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że mógł opuścić Polskę i udać się do Niemiec. Teraz świadek zdarzenia opowiada o jego postępowaniu po kolizji.

W rozmowie "Faktem" pani Anna podkreśliła, że początkowo razem z mężem zakładali, że kierowca samochodu, który zatrzymał się nieopodal miejsca wypadku, potrzebuje pomocy. Nie zdawali sobie sprawy, że to on prowadził bmw, które wcześniej z dużą prędkością wyprzedziło ich na drodze. – Nawet nie wyszedł do nas, by cokolwiek pomóc. Nic. Siedział jak szczur przy aucie, 200 metrów dalej – relacjonowała kobieta. – Początkowo myśleliśmy, że to ktoś, kto potrzebuje pomocy, że mu coś się stało. Naszym zdaniem ten człowiek z bmw w czasie, kiedy czekaliśmy na służby, dzwonił gdzie trzeba – oznajmiła.

Zdaniem kobiety kierowca bmw nie wyglądał przejętego sytuacją. – Jak szedł z policjantką, to był niewzruszony tym, co zrobił. My byliśmy bardziej zszokowani tym, że idzie o własnych siłach po takim uderzeniu... – dodała.

– Zrozumiałabym, że nie dał rady wyhamować, że sam widział, co zrobił, że starał się to jakoś uratować, cokolwiek. A on doskonale wiedział, co robić, doskonale. I tym pokazał swoją bezduszność. Jego "plecy" też mają krew na rękach. Nie mogę tego przeżyć, ciężko to odpuścić, zrozumieć – podkreśliła kobieta, dodając, że ma wielką nadzieję, że Majtczak zostanie odnaleziony przez policję i "poniesie konsekwencje tego, co zrobił".

Śledczy zaocznie postawili zarzuty 31-letniemu kierowcy BMW

Zbigniew Ziobro poinformował, że policja poszukuje 31-letniego kierowcy BMW. Postawiono mu zaocznie zarzuty, ale nie został doprowadzony do prokuratury. – Wydałem polecenia, aby w związku z wydaniem listu gończego został upubliczniony wizerunek sprawcy – powiedział. Prokurator generalny poinformował, że kierujący bmw podczas wypadku poruszał się z prędkością przynajmniej 253 km/h. Jednakże zaprzeczył plotkom, jakoby Sebastian Majtczak miał być spokrewniony z funkcjonariuszem, który przybył na miejsce zdarzenia na A1. Takie doniesienia wcześniej pojawiły się w lokalnych mediach.

– Natomiast na pewno jest to osoba, którą stać na najlepszych adwokatów, najwyższej klasy, którzy wiedzą, jak w takich sprawach kwestionować materiał dowodowy i przewrócić tezy prokuratury, ewentualnie zarzuty przed sądem, gdyby prokuratura występowała z jakimiś wnioskami. (...) Prokurator musiał tak przygotować ten materiał, aby być pewnym, że tę sprawę obroni przed sądem – tak Ziobro tłumaczył powody tak długiego śledztwa prokuratury.

Wszystkie osoby, które mają informacje na temat miejsca pobytu poszukiwanego, proszone są o kontakt z VI KP KMP w Łodzi ul. Wysoka 45 lub kontakt tel.+48 47 841 13 00;+48 47 841 13 01 (całodobowo) tel. +48 47 841 69 43 (czynny od 8.00 do 16.00) lub najbliższą jednostką policji.