Policja pokazała dane z Marszu Miliona Serc. "Dostosowano do tego, co powiedział prezes"
Marsz Miliona Serc. Dziwne dane policji o liczbie uczestników
– Policja nigdy nie podawała liczby uczestników jakiegokolwiek zgromadzenia i tak będzie również tym razem – powiedziała zaraz po demonstracji komisarz Małgorzata Wersocka z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Co ciekawe, dzień później mundurowi jednak zdecydowali się na upublicznienie swoich danych ws. ilości demonstrantów biorących udział w Marszu Miliona Serc.
"Informacje podane w mediach pokrywają się z oszacowaną frekwencją z godz. 12.00, tj. OK. 60 tys. na Rondzie Dmowskiego i ok. 40 tys. na trasie przemarszu. Zabezpieczyliśmy także przejazd ok. 470 autokarów" – taki wpis zamieścił profil "Policja Warszawska" na Twitterze/X.
Problem w tym, że według wyliczeń warszawskiego ratusza w Marszu Miliona Serc wzięło udział około miliona osób, czyli ponad... 10 razy więcej, niż podali mundurowi. Dodatkowo informację o 60 tysiącach uczestników przede wszystkim jako pierwsi forsowali politycy Prawa i Sprawiedliwości.
Dopiero po nich podobne dane podała Polska Agencja Prasowa i Telewizja Polska. Mundurowi z Warszawy szczegóły dotyczące liczby demonstrantów przekazali jako ostatni, co sprawiło, że wielu internautów i polityków zwyczajnie nie uwierzyło w wyliczenia stołecznej policji.
Do sprawy odniósł się również były rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski. Jak napisał w mediach społecznościowych, "polityka w swojej ciemnej wersji znów zwyciężyła".
"Władza zmusiła policję do podania danych liczbowych znacząco odbiegających od rzeczywistości. Tak oto politycy kolejny raz niszczą autorytet formacji, której praca na zaufaniu się opiera" – możemy przeczytać we wpisie Sokołowskiego na Facebooku.
Były rzecznik KGP przypomniał sytuację z 2007 roku, gdy również politycy naciskali, by mundurowi podali inne dane odbiegające od prawdy.
"Podaliśmy dane, które oddawały rzeczywistości mimo niezadowolenia naciskających polityków. Tym razem niestety ktoś się ugiął, ktoś zmienił zdanie. Dane dostosowano do tego co powiedział prezes. A obrazy z Marszu Miliona Serc pokazują zupełnie co innego" – przekazał Sokołowski.
Jak stwierdził, "rzeka ludzi na odcinku 4 kilometrów", czyli niedzielny marsz był najliczniejszym wydarzeniem w Polsce w ciągu ostatnich dziesięcioleci.
Marsz Miliona Serc wielkim sukcesem
Jak już wspominaliśmy, zupełnie inne dane podali pracownicy Urzędu Miejskiego w Warszawie.
– Mamy cztery kilometry i czterysta metrów trasy w całości wypełnionej. Uczestnicy są także na bocznych ulicach – powiedziała w niedzielę Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka prasowa warszawskiego ratusza w komentarzu dla WP. Jak przyznała, była to największa w historii Warszawy demonstracja.
Ponadto Beuth-Lutyk dodała, że gdy czoło marszu znajdowało się już na Rondzie "Radosława" koniec pochodu nawet nie ruszył z miejsca startu, które wyznaczono na Rondzie Dmowskiego.
– Bardzo dużo ludzi idzie przed marszem. Widać duży ruch na stacjach metra w obu kierunkach. Ludzie dochodzą bocznymi ulicami – relacjonowała wówczas rzeczniczka prasowa warszawskiego ratusza.