Niemcy zauważyli debatę w TVP. "Co za chore widowisko"
Długie pytania Michała Rachonia (jak policzyliśmy, nawet 70-sekundowe), ze z góry przygotowaną tezą pt. "Za poprzedników było źle, teraz za PiS jest lepiej. Co państwo na to?", stały się niestety znakiem firmowym debaty w TVP. Zauważono to już w Niemczech, gdzie żywo interesują się tym, kto niebawem obejmie władzę w Polsce. "Przy pytaniu o politykę obronną prezenter TVP Rachoń szczerze wychwala PiS, wymieniając wszystkie zakupy dla polskiej armii. Co za chore wydarzenie" – czytamy w jednej z opinii.
Jej autorem był Thomas Dudek, jeden z głównych korespondentów różnych niemieckich mediów opisujących życie polityczno-gospodarcze w Polsce.
O czym pisał niemiecki korespondent? Między innymi o jednym z pytań Michała Rachonia. Tak na marginesie, odbyło się to w scenerii wpadki z planszą, bo widzowie zobaczyli napis "bezrobocie", tymczasem prowadzący rozpoczął wywód o bezpieczeństwie, oczywiście ze z góry założoną tezą.
Rachoń na debacie TVP o dwóch koncepcjach obronności
– W kwestii obrony Rzeczpospolitej politycy prezentują dwa przeciwstawne stanowiska – rozpoczął Michał Rachoń.
Rachoń oczywiście podczas wstępu do pytania nie powstrzymał się od krytyki poprzedników PiS, zarzucając likwidację jednostek wojskowych i zmniejszanie liczebności armii. Przeciwstawił temu plany utworzenia 300-tysięcznej armii, plany 500 zestawów artylerii rakietowej Himars, czołgi Abrams oraz śmigłowce Apache zapowiadane przez Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego.
Rachoń dał się też między innymi wyprowadzić z równowagi po tym, jak Tusk w podsumowującym wystąpieniu zauważył między innymi, że pytania były dłuższe niż odpowiedzi.
Lider PO odniósł się bowiem do "pytań dłuższych niż odpowiedzi". Wezwał też Mateusza Morawieckiego do debaty w piątek, ze wszystkimi mediami, w dowolnym miejscu. To samo zaoferował Jarosławowi Kaczyńskiemu, czyli debatę prowadzoną nie przez polityka PiS. Tusk podziękował też widzom TVP. W tym momencie postanowił zareagować Michał Rachoń, i jak to często w jego przypadku bywa, dość mało subtelnie. – Mnie się wydawało, że ta zadziorność byłaby na miejscu w stosunku do państw silniejszych od Polski, a nie względem dziennikarzy – zaznaczył prowadzący, który wielokrotnie podczas debaty dawał wyraz swojej stronniczości.