Bujakiewicz ostro o Wojewódzkim i Chylińskiej. Aktorka nie wspomina dobrze "Małych Gigantów"
Osiem lat temu na antenie telewizji TVN swoją premierę miał talent show dla dzieci o nazwie "Mali Giganci". Format emitowany był w latach 2015-2017. W pierwszych dwóch edycjach programu za stołem jurorskim zasiadali: Kuba Wojewódzki, Agnieszka Chylińska oraz Katarzyna Bujakiewicz.
Bujakiewicz demaskuje Wojewódzkiego i Chylińską. W tle "Mali Giganci" TVN-u
Nie jest tajemnicą, że w trzeciej edycji programu szefostwo stacji podziękowało Bujakiewicz za współpracę. Jej miejsce zajęła Sonia Bohosiewicz. Okoliczności odejścia aktorka z talent show wzbudzały wiele kontrowersji. Media rozpisywały się w tym temacie, sugerują, że Bujakiewicz miała być rzekomo "nudna" i miała zostać wyrzucona z programu.
Niedawno Katarzyna Bujakiewicz była gościnią podkastu Żurnalisty, gdzie zdecydowała się wrócić do tematu. Aktorka postanowiła odsłonić kuluary swojego odejścia. Jak się okazało, nie wspomina tego czasu najlepiej, ponieważ wówczas musiała się zmagać z wieloma trudnościami.
Przeorali mnie tam bardzo. Założenia były takie, żeby w jury był ktoś, kto pracował jako dziecko. Nadawałam się, bo ja pracowałam na scenie, w teatrze czy przed kamerą od 7. roku życia. Myślałam, że będę ja i Natalia Kukulska czy Krzysiu Antkowiak, bo oni też robili karierę od małego. A dostałam silnego Kubę i jeszcze silniejszą Agnieszkę.
Bujakiewicz nie ukrywa, że na samym początku nie brakowało jej entuzjazmu. Była bardzo szczęśliwa, że mogła zasiadać w jury programu. Niestety z czasem wszystko zaczęło ulegać zmianie.
– Przez pierwsze odcinki bardzo się cieszyłam, byłam bardzo szczęśliwa. A potem to tak wiesz, usłyszałam, że tego nie mogę, tamtego nie mogę, za dużo mówię o sobie... Mówiono mi, że nie rozumiem, na czym polega to show. Że jestem za mało kolorowa (...) A ja jestem bardzo empatyczna i sama, mając małą córeczkę, miałam łzy w oczach, jak te dzieci występowały (...) Ja zresztą to rozumiem, bo mając 11 lat zagrałam z moim kolegą scenę romansową i pamiętam ten moment, jak ten film się pojawił w telewizji, a ja szłam następnego dnia do szkoły. To była dla mnie straszna trauma. No więc chciałam to moje doświadczenie przekazać w programie dzieciakom, a tu się okazało, że mówię o sobie – tłumaczyła aktorka.
W trakcie wywiadu była jurorka "Małych Gigantów" nie szczędziła ostrych słów pod adresem kolegów Chylińskiej i Wojewódzkiego. Jak sama zdradziła, była przez nich izolowana, a samozwańczy król TVN-u miał nawet mieć bezpośrednie zastrzeżenia co do jej pracy.
No i zostały mi trzy słowa do powiedzenia na wizji: wspaniale, cudownie i ślicznie. Bardzo to przeżyłam. Wykastrowali mnie ze wszystkiego. Cały czas obcinano mi skrzydła w tym programie, Kuba też mnie opierdzielał. Teraz wiem, że show rządzi się swoimi prawami, a ja się do tego po prostu nie nadaję: Agnieszka jest liderką, Kuba drugi lider, a ja wolę współpracować i chciałam z nimi być w drużynie, a tam nie było na to miejsca. Więc byłam nudna.
Atmosfera na planie wywołała u niej ogromną ulgę, gdy produkcja zadzwoniła do niej z przykrą wiadomością o zakończeniu współpracy. To, co ją zmartwiło to odcięcie od pokaźnego wynagrodzenia, które było jedynym plusem pracy przy talent show.
– Jak zadzwonił ten telefon, że jednak dziękujemy, to moje ego dostało trochę w twarz, a moja intuicja powiedziała "uff". To były fajne pieniądze, dawały mi poczucie bezpieczeństwa, bo mój mąż zmieniał wtedy pracę. Dzięki nim mieliśmy z czego płacić kredyt za dom. Ale te pieniądze się rozeszły, nie ma ich. Jak mówi moja agentka Iza: "jeśli robisz coś wbrew sobie, to te pieniądze się ciebie nie trzymają" – podsumowała.