Terlecki skwaszony wizją przywrócenia swobody mediów w Sejmie. "Wszędzie będzie wolno?"
Ryszard Terlecki w szoku, bo dziennikarze zadają pytania
Radomir Wit na portalu X (dawnym Twitterze) opublikował fragment nagrania z próby rozmowy z politykiem PiS-u na sejmowym korytarzu. Wideo opatrzył komentarzem: "U niektórych bez zmian. Wicemarszalek Ryszard Terlecki nadal zdziwiony, że ktoś ośmiela się zadawać mu pytania".
Trzeba przyznać, że dialog, który nawiązał się między Terleckim, a Witem i innym dziennikarzem brzmi trochę jak z filmu Barei. Doświadczony polityk wydaje się bowiem szczerze zaskoczony tym, że dziennikarze będą mogli mu teraz – po niekorzystnym wyniku wyborów dla PiS-u – zadawać niewygodne pytania.
– Już się bardzo chwaliliście, że będziecie po tym korytarzu biegać? – pyta Terlecki.
– Nie możemy chodzić w miejscu, gdzie są politycy? – odpowiada pytaniem dziennikarz TVN.
– Jakoś to było ograniczone... – stwierdza Terlecki i trudno powiedzieć, czy zdanie to jest komiczne czy tragiczne, biorąc pod uwagę fakt, że to nikt inny, a partia rządząca, ograniczała wolność mediów, a dziennikarze spoza TVP byli np. wyrzucani z Sejmu.
Radomir Wit uświadomił więc Terleckiemu, że to on i jego partia ograniczali działalność dziennikarzy.
– Tak i teraz będzie wszędzie wolno – stwierdził w odpowiedzi niepocieszony Terlecki.
– Będziemy zadawać pytania politykom. Na tym polega nasza praca – tłumaczy podstawy funkcjonowania niezależnych mediów politykowi dziennikarz TVN-u.
Jak zauważył Radomir Wit w komentarzu na X, politycy PiS przez ostatnie lata robili wszystko, by ograniczać w Sejmie przestrzeń pracy dziennikarzy. Jak widać, teraz są zszokowani tym, że będą musieli stawać przed dziennikarzami i tłumaczyć się ze swoich decyzji.
Terlecki nie odpowiedział także na główne pytanie tej rozmowy, czyli czy Kaczyński nadal pozostanie prezesem PiS-u, czy po przegranej to się zmieni. Wcześniej tego samego dnia, jak informowaliśmy w naTemat, Ryszrad Terlecki uciekał przed inną dziennikarką TVN Agatą Adamek i zamknął jej drzwi przed nosem.
"TVP zrobiła burdę pod siedzibą KO"
Co ciekawe, gdy dziennikarzy TVP pierwszy raz spotkała sytuacja, z którą przez 8 lat rządów PiS-u musieli mierzyć się niezależni dziennikarze, ci "zrobili burdę pod siedzibą KO". Jak informował nasz korespondent, Konrad Bagiński Donald Tusk nie wpuścił do sztabu KO dziennikarzy TVP. Powodem odmowy miał być brak akredytacji. Dziennikarzom TVP puściły nerwy.
– Krzyczeli, żeby ktoś do nich wyszedł i się wytłumaczył. Zostali zignorowani – przekazał korespondent naTemat ze sztabu Koalicji Obywatelskiej. Tak do zdarzenia odniósł się na antenie TVP Adrian Borecki, który nie został wpuszczony do środka. – Podjęliśmy próbę wejścia, ale usłyszeliśmy, że miejsca dla nas tam nie ma. TVP została niewpuszczona jako jedyna z tych głównych trzech największych telewizji w Polsce. Niestety tak wyglądają standardy KO, tak wyglądają standardy Tuska, tak wygląda ich wolność słowa, tak wygląda ich wolność mediów – podkreślał.