Sikorski zauważył istotną zmianę na Orlenie. "Dobry omen dla europejskiej Polski"

Mateusz Przyborowski
26 października 2023, 06:23 • 1 minuta czytania
Przed 15 października wielu kierowców musiało stawić czoła "awariom dystrybutorów" na Orlenie. Od wyborów minęło właśnie półtora tygodnia i urządzenia na stacjach paliw państwowego koncernu nagle "ozdrowiały". Europoseł PO Radosław Sikorski zamieścił w mediach społecznościowych wymowny wpis na ten temat.
Dystrybutory na Orlenie "ozdrowiały" po wyborach. Wymowny wpis Sikorskiego Fot. Stanislaw Bielski / REPORTER

Kilka tygodni temu internet zalała fala zdjęć kartek z informacjami o "awarii dystrybutorów" na stacjach Orlenu w różnych częściach kraju. Zaczęło się od tego, że Daniel Obajtek i jego ekipa obniżyli ceny detaliczne, mimo że ceny ropy na rynkach światowych rosły.


W efekcie pierwszy raz od niepamiętnych czasów benzyna Pb95 na Orlenie kosztowała poniżej 6 zł. Wielu komentatorów uznało wówczas, że państwowy koncern zorganizował kampanię wyborczą dla Prawa i Sprawiedliwości.

Dystrybutory na Orlenie "ozdrowiały" po wyborach. Wymowny wpis Sikorskiego

Kierowcy rzucili się na stacje benzynowe i ustawiali się w olbrzymie kolejki, by zatankować swoje auta (i często robiąc zapasy), a paliwa w końcu zabrakło. Oficjalnie jednak spółka twierdziła (i temu miały dowodzić naklejane kartki), że była to jedynie awaria dystrybutorów.

Teraz, półtora tygodnia po wyborach parlamentarnych, kierowcy już coraz rzadziej informują o problemach z tankowaniem na Orlenie. Dostrzegł to także Radosław Sikorski. Europoseł PO zamieścił w mediach społecznościowych wymowny wpis na ten temat.

"Gdy tylko PiS przerżnął wybory, w całej Polsce ozdrowiały dystrybutory Orlenu. Nowy rząd jeszcze nie powstał, a już czyni cuda. Dobry omen dla europejskiej Polski" – napisał polityk na platformie X.

Okazuje się jednak, że nie na wszystkich stacjach polskiego giganta skończyły się problemy z tankowaniem. We wtorek do "awarii" doszło na Orlenie w Limanowej w Małopolsce. O sprawie poinformował portal limanowa.in.

"Informacje o usterce pojawiły się na czterech z sześciu stanowisk. W ich przypadku rzekoma awaria nie pozwalała na zatankowanie żadnego rodzaju paliwa. Ale tak było tylko w teorii, ponieważ niektórzy klienci stacji nie dali wiary komunikatom i… zdołali zatankować swoje pojazdy, a następnie bez problemów uiścili należną opłatę w kasie" – czytamy.

Do akcji wkroczyła jednak obsługa stacji i po chwili tankowanie nie było już możliwe. Przy wjeździe na poszczególne stanowiska pojawiły się znaki zakazu, a pistolety dystrybutorów zostały zablokowane. Zdenerwowani kierowcy mówią, że to "kpina i farsa".

"Po publikacji artykułu skontaktowała się z nami osoba podająca się za 'zaangażowaną w działalność i dobre imię stacji', nie chciała się przedstawić, zasłaniając się 'RODO', ale poinformowała, że powodem 'awarii' była legalizacja dystrybutorów" – poinformował portal limanowa.in.

Po wyborach ceny paliw znowu w górę

Jeszcze przed wyborami prezes Orlenu Daniel Obajtek zapewniał, że kierowcy mogą spać spokojnie. Przekonywał, że "nie ma powodów, aby ceny paliw na stacjach miały rosnąć w kolejnych tygodniach". Jak widać, mocno się pomylił.

Pod koniec ubiegłego tygodnia paliwa najpierw zaczęły drożeć w hurcie, a następnie wzrosły na stacjach państwowego koncernu do 6,05 zł za litr (Pb95). W niedzielę 22 października na pylonach było już 6,07 zł, we wtorek (np. w Olsztynie) – 6,12 zł.

"Kiedy na świecie ropa drożała, w Polsce paliwo taniało. Gdy ropa taniała, paliwo na polskich stacjach już nie taniało, bo nie miało jak. Teraz rynek ropy drży w posadach, a w Polsce paliwo drożeje. I nie ma nadziei, że będzie tańsze. Jeśli masz miejsce w baku – tankuj do pełna" – przestrzegał 20 października Konrad Bagiński z naszego bratniego portalu INNPoland.pl.