Obława na Borysa trwa. Jeden z jej uczestników twierdzi, że ma nowe informacje
Krzysztof Rutkowski powiedział "Faktowi", że jego zespół dostaje mnóstwo telefonów i wiadomości w sprawie Grzegorza Borysa. Jedna dotyczyła pewnego kampera.
Rutkowski zdradza, czego dowiedział się ws. Borysa
– Informacja o kamperze była bardzo wiarygodna, niemal pewna. Powiadomiłem oficera dyżurnego Gdynia-Karwiny o naszej akcji. Policja miała zbieżne do naszych informacje, że w okolicy ulicy Zwierzynieckiej może znajdować się Grzegorz Borys, także policja tam również podejmowała działania – przekazał Rutkowski w rozmowie z "Faktem". Jego ekipa przeszukała ten kamper, ale go tam nie było.
Rutkowski był też w sklepie w tej okolicy, gdzie Borys miał robić zakupy. – Ja go nie rozpoznałam. Miałam kolejkę, także nie twierdzę, że to był on – powiedziała jednak pracownica sklepu.
Wówczas Rutkowski stwierdził, że ma on informacje, że to był on. Sprzedawczyni powiedziała na to: – Być może tak. Nie udało się sprawdzić nagrań z monitoringu w sklepie, gdyż nie działał.
Wcześniej Wirtualna Polska dowiedziała się, że śledczy nie wykluczają, że Borys może popełnić samobójstwo lub nawet już to zrobił.
– Inna z hipotez mówi, że 44-latek może przygotowywać się na tzw. śmierć policyjną. W pewnym momencie może bowiem zaatakować funkcjonariuszy – licząc, że zostanie w trakcie tej akcji zabity – przekazali WP śledczy, którzy zajmują się tą sprawą. W ich ocenie może walczyć do końca.
Żandarmi mieli widzieć Borysa, ale nie udało się go złapać
Z kolei korespondenci RMF FM informowali dziś, że funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej mieli niedawno wpaść na poszukiwanego Grzegorza Borysa. Żołnierz podejrzany o zabójstwo swojego 6-letniego synka Olka miał być już w zasięgu ich wzroku, ale ostatecznie zdołał zbiec.
Lokalna policja wydała także w sobotę komunikat, w którym poinformowano, że policjanci oraz żandarmi wojskowi "są zdeterminowani w przeszukiwaniu tego konkretnego miejsca z uwagi na to, że wszystkie zabezpieczone ślady m.in. w miejscu zamieszkania podejrzanego oraz konkretne ustalenia i informacje wskazują na to, że mężczyzna jest nastawiony na tryb przetrwania w miejscu, w którym czuje się najbezpieczniej, czyli w lesie".
"Poszukiwany zabrał ze sobą rzeczy, które według niego dadzą mu gwarancję przetrwania. Mężczyzna w mieszkaniu natomiast pozostawił m.in. elektronikę, gotówkę oraz wszystkie niezbędne dokumenty, bez których w środowisku miejskim miałby znacznie utrudnione funkcjonowanie" – wskazano.
I dodano: "Psy policyjne, które biorą udział w akcji, podejmują cały czas tropy. Zapach oraz inne zabezpieczone ślady wskazują na to, że Grzegorz Borysa jest cały czas w TPK".