Policja obstawiła jeden budynek w Gdyni. Jest obawa, że Borys może tam przyjść
Jak podaje dziennik "Fakt", w piątek uzbrojeni mundurowi pojawili się w domu seniora w Gdyni. Tam mieszka matka Grzegorza Borysa. Została tam umieszczona około cztery tygodnie temu. Ma na imię Marianna. Jest w wieku niemal 80 lat.
Policja pilnuje domu seniora, gdzie mieszka matka Borysa
– To drobna kobieta, policjanci pojawili się tutaj ze zdjęciem Grzegorza Borysa już w dniu zabójstwa dziecka. Pytali, czy był tu widziany. Stało się tak, bo mieszka tu jego matka – przekazał informator "Faktu".
Jak tłumaczył, to uzbrojeni policjanci i żandarmi wojskowi. – Jest obawa, że Borys może przyjść do swojej matki – wskazał. Kobiecie towarzyszy ochrona, kiedy idzie na spacer czy zakupy.
Tymczasem 10 dni od zabójstwa 6-letniego Olka policja nie jest w stanie zatrzymać jego ojca. W niedzielę Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało kolejny alert do mieszkańców Pomorza. "Uwaga! Policja prowadzi poszukiwania Grzegorza Borysa. Nie utrudniaj działań służb i nie wchodź do lasu na terenie Gdańska, Gdyni i Chwaszczyna" – taki SMS otrzymały osoby przebywające na terenie Trójmiasta i okolic.
W sobotę radio RMF FM podało, że funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej mieli niedawno wpaść na poszukiwanego Grzegorza Borysa. Żołnierz podejrzany o zabójstwo swojego 6-letniego synka Olka miał być już w zasięgu ich wzroku, ale ostatecznie zdołał zbiec.
Służby nie są w stanie zlokalizować, gdzie ukrył się Borys
27 października sama policja informowała, że "policjanci otrzymali zgłoszenie o tym, że Grzegorz Borys został zauważony w okolicach Łężyc pod Gdynią". "Podejrzany miał palić ognisko i grozić nożem mężczyźnie, który go zauważył. Na miejsce od razu skierowano policjantów, którzy nie potwierdzili tego zgłoszenia" – napisano wówczas w mediach społecznościowych.
Poszukiwany ukrywa się na terenach zielonych w okolicy Gdyni. Reporterka naTemat.pl Katarzyna Zuchowicz o poszukiwaniach Grzegorza Borysa rozmawiała wcześniej z kierowniczką Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego Anną Moś. – Na pewno nie jest łatwo kogoś znaleźć w takim lesie – stwierdziła urzędniczka odpowiedzialna za funkcjonowanie TPK.
Jak wyjaśniała, "park przypomina Beskidy, a niektórym przypomina Bieszczady. Jest to związane z największym walorem parku, dla którego został utworzony, czyli z polodowcową rzeźbą terenu i położeniem parku w tzw. strefie krawędziowej wysoczyzny morenowej".
I dalej tłumaczyła: – W parku jest bardzo dużo wyniesień. Pomiędzy nimi są V-kształtne i głęboko wcięte doliny. To powoduje, że różnice wysokości w parku pomiędzy tymi wyniesieniami a dolinkami są bardzo duże, sięgające nawet 80-100 metrów. Stoki są dosyć strome ok. 40 proc. Jeśli ktoś chce to sobie wyobrazić, to może wyobrazić sobie, jak jest w Beskidach. Oczywiście wzniesienia w parku nie są tak duże i rozległe jak beskidzkie, ale te różnice wysokości sprawiają takie wrażenie.