Nie żyje 29-letni hokeista. Łyżwa podcięła mu gardło podczas meczu
Do zdarzenia doszło w trakcie sobotniego (28 października) starcia pomiędzy Nottingham Panthers a Sheffield Steelers. Gra trwała już 35 minut, gdy Adam Johnson wpadł na zawodnika drużyny przeciwnej. Jedna z łyżew ugodziła hokeistę w szyję, mocno go kalecząc. Przerwano rozgrywkę, a 29-latkiem zajęli się ratownicy medyczni.
Zmarł Adam Johnson
Blisko ośmiotysięczną publiczność poproszono natychmiast o opuszczenie hali. Zawodnika przewieziono do szpitala w Sheffield. Niestety nie udało się go uratować. Informacje o tragicznym finale akcji przekazał w niedzielę klub Nottingham Panthers.
"Adam Johnson zmarł tragicznie w wyniku dziwacznego wypadku na meczu w Sheffield zeszłego wieczoru" – czytamy w oświadczeniu w mediach społecznościowych.
"Adam, nasz numer 47, był nie tylko wybitnym hokeistą, ale także wspaniałym kolegą z drużyny i niesamowitym człowiekiem. Miał przed sobą całe życie. Pantery przesyłają nasze kondolencje rodzinie Adama, jego partnerce i wszystkim jego przyjaciołom w tym niezwykle trudnym czasie. Wszyscy w klubie, w tym zawodnicy, sztab, zarząd i właściciele, są załamani wiadomością o odejściu Adama" – dodano. Liga hokejowa Elite League przełożyła wszystkie mecze zaplanowane na niedzielę 29 października. "Myśli i kondolencje wszystkich osób związanych z EIHL są z rodziną, przyjaciółmi i kolegami z zespołu Adama w tym niezwykle smutnym i trudnym czasie. Prosimy również wszystkich o uszanowanie prywatności rodziny Adama w tym czasie" – przekazano w komunikacie.
Świadkowie tragicznego wypadku na meczu hokejowym
W sieci od razu zaroiło się od pożegnalnych wpisów. Kibice, aby podzielić się swoim smutkiem i wyrazami współczucia dla rodziny, używają hashtagu "sticksoutfor47" – w odniesieniu do numeru, który nosił Johnson.
Jeden ze świadków dramatycznego wydarzenia na meczu hokejowym opowiadał dziennikowi "Daily Mail", że wielu widzów momentalnie "zalało się łzami", gdy zobaczyli, co stało się zawodnikowi Nottingham Panthers.
"To był okropny widok. Ludzie płakali i mdleli" – dodał zszokowany. "Mój 17-letni syn wrócił do domu w cały roztrzęsiony. Powiedział, że nie może cofnąć tego, co zobaczył dziś wieczorem. Jest biały jak prześcieradło. Moje myśli i modlitwy są z członkami zaangażowanych zespołów" – napisał jeden z internautów cytowany przez "Daily Mail".
Inny świadek zdarzenia wyznał na Twitterze: "To była bez wątpienia najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem, tak mi przykro. Wszyscy jesteśmy chorzy ze zmartwień, modlimy się".