Premiera ostatniej piosenki The Beatles. "Now and Then" usłyszymy już za parę godzin
Premiera ostatniej piosenki The Beatles
Świat usłyszy "Now and Then" dzisiaj (2 listopada) o godz. 15. Pokazanie piosenki poprzedził 12-minutowy dokument "Now and Then – The Last Beatles Song" w reżyserii Oliviera Murraya, który 1 listopada został wyemitowany również na antenie TVN24.
Możemy się z niego dowiedzieć, że piosenka oryginalnie powstała w latach 70. Wówczas demo z wokalem i pianinem zostało nagrane przez Johna Lennona w jego nowojorskim mieszkaniu w Dakota Building.
Wdowa po Lennonie Yoko Ono przekazała nagranie członkom zespołu w 1994 roku wraz z wersjami demo takich utworów, jak "Free As A Bird" i "Real Love". Zostały one wydane w 1995 i 1996 roku. "Now and Then" nie spotkał podobny los, gdyż wówczas George Harrison (zmarły w 2001 roku gitarzysta zespołu) był temu przeciwny.
– Piosenka nie miała zbyt dobrego tytułu, wymagała trochę przeróbek, jednak niektóre wersy były piękne, w dodatku śpiewał w niej John. Ale nie spodobała się George’owi. W Beatlesach panowała demokracja, więc jej nie nagraliśmy – powiedział Paul McCartney w wywiadzie z magazynem "Q", w którym przyznał, że Harrison nazwał kawałek "śmieciem".
Jak powstało "Now and Then"?
Ze wspomnianego dokumentu możemy się dowiedzieć, jak powstała ostateczna wersja utworu, który fani zespołu już niebawem usłyszą. Okazuje się, że jej historia sięga 2021 roku, kiedy Peter Jackson ("Władca pierścieni") wyreżyserował mini-serial dokumentalny "The Beatles: Get Back".
To wtedy pracujący przy produkcji realizatorzy dźwięku za pomocą sztucznej inteligencji oddzielili wokal Lennona od instrumentów, zachowując w całości czyste brzmienie jego głosu.
Paul McCartney i Ringo Starr rozpoczęli pracę nad kawałkiem w 2022 roku. Ostateczna wersja "Now and Then" poza wokalem i pianinem Lennona ma partie gitary akustycznej i elektrycznej nagrane przez Harrisona w 1995 roku, nowe partie perkusji, gitary oraz basu dograne przez Starra oraz pasujące do pianina Johna nowe partie na ten instrument w wykonaniu McCartneya. Dodatkowo w studiu nagraniowym w Capitol Studios w Los Angeles dograno melancholijne smyczki.
– To był głos Johna, taki wyraźny. Było to bardzo emocjonalne. Wszyscy tam jesteśmy, to najprawdziwsze nagranie The Beatles. Kto by pomyślał, że w 2023 roku będę wciąż pracował nad muzyką Beatlesów i że czeka nas premiera nowego utworu, którego słuchacze nie znają. To bardzo ekscytujące – mówił w dokumencie McCartney.
– Już nigdy nie będziemy tak blisko tego poczucia, jakby John był z nami z powrotem w tym samym pokoju. Dlatego to było bardzo emocjonalne dla nas wszystkich. Naprawdę czuliśmy, jakby John był z nami. To było niezwykłe – dodał Starr.