"Spektakl bliski farsie, pełna kompromitacja". Co zrobi Morawiecki, by uratować twarz?
– Każdą. Mateusz Morawiecki może pokazać każdą twarz, która w jego ocenie spowoduje, że będzie miał choć minimalne szanse na to, by powołać rząd. Ale nie ma na to najmniejszej szansy – mówi naTemat Krzysztof Hetman, wiceprezes i europoseł PSL.
Po Morawieckim spodziewa się teraz wszystkiego. – Tonący brzytwy się chwyta. W jego przypadku powiedzenie to idealnie pasuje do sytuacji. Ani ja, ani pani, ani nikt nie jest w stanie odgadnąć, co ten człowiek jeszcze powie. Jak zmieni zdanie, jaką woltę zrobi i jakie kłamstwo wypowie. Ale to, że będzie próbował i pewnie zobaczymy kolejne odsłony po stronie pana premiera Morawieckiego, to nie ma żadnego znaczenia. Nic to nie da, że będzie coś robił – zaznacza.
Jako jeden z liderów partii, do której PiS i Morawiecki robią największe umizgi i wciąż żyją narracją wyimaginowanej koalicji i rozmów z PSL, Krzysztof Hetman podkreśla:
– Nie ma żadnych rozmów. Gwarantuję, że absolutnie nie ma żadnych rozmów. Naprawdę wszyscy mamy już tego dosyć. Ale chłopaki nie płaczą. Czekamy cierpliwie, aż festiwal plotek i ploteczek rzucanych w przestrzeń publiczną i do mediów, się skończy. A skończy się z dniem 13 listopada, jak wybierzemy marszałka Sejmu i prezydium. Wtedy będzie widać większość w parlamencie.
Jaki spektakl teraz nas czeka?
Jak wiadomo, nie wszyscy tę większość widzą. Morawiecki wierzy, że utworzy rząd. Prawica też jest o tym przekonana, a decyzja Andrzeja Dudy o powierzeniu mu tej misji, spotkała się z taką z euforią, że trudno pojąć, jak ludzie mogą nie rozumieć obecnego stanu rzeczy w kraju.
"Decyzja pana prezydenta wzmacnia demokrację, brawo!", "Kamień z serca, dziękuję panie prezydencie", "Mamy to, premierem zostaje Mateusz Morawiecki" itp. itd. – tak reaguje prawicowa część internetu.
Pytanie, jak Morawiecki miałby tego dokonać. Jak będzie musiał się nagimnastykować. I jaki z tego powodu polityczny cyrk czeka nas w najbliższym czasie.
Twitterowe gremium – już widać – z rozbawieniem czeka na efekty.
"Wiem, że szkoda czasu dla Polski. Jednak miło by było zobaczyć, jak PiS wije się jak piskorz i później w świetle jupiterów przegrywa głosowanie" – takie komentarze pojawiły się po orędziu Andrzeja Dudy.
– Cyrk mamy już od ośmiu lat. Jak potrwa jeszcze miesiąc, czy dwa tygodnie, trudno. Co się odwlecze, to nie uciecze. Przeżyjemy jeszcze te dwa tygodnie – mówi Krzysztof Hetman.
Czy będą to tygodnie żałosnych zabiegów o poparcie? Jeszcze większego przypodobywania się PSL? Tajnych telefonów do polityków? Darcia włosów z głowy i ratowania się Morawieckiego?
"Wszyscy za tę farsę płacimy"
Katarzyna Lubnauer, posłanka KO, zwraca uwagę, że to będzie przede wszystkim bardzo drogi spektakl.
– Zastanawiam się, czy ludzie, którzy obecnie są ministrami, będą chcieli uczestniczyć w tej farsie. Rząd PiS jest rekordowo duży. Mamy iluś ministrów, nie tylko bez teki, ale którzy są bez obowiązków. To, co będzie się teraz działo z nowym gabinetem Mateusza Morawieckiego, może być nawet śmieszne. Szkoda tylko, że wszyscy za tę farsę płacimy. To jest bardzo drogi spektakl – mówi naTemat.
Wskazuje, że w dodatku będziemy płacić za to podwójnie: – Bo płacimy ludziom, którzy biorą pensje jako ministrowie i wiceministrowie, mimo iż wiemy, że nie są już w stanie rządzić i tak naprawdę wydają tylko pieniądze publiczne dla różnych instytucji, żeby zrobić sobie dobry PR.
Np. jak Czarnek zapowie kasę na OSP. Ale jako państwo tracimy też w wielu dziedzinach czas, który albo kosztuje, bo nie ma kasy z KPO, albo jest problemem dla ludzi, którego rząd PiS nie załatwi już, bo nie ma większości. Bo nie ma możliwości załatwiania polskich spraw.
Ale co może w tym czasie robić sam Morawiecki, by walczyć o tę większość?
– Dla PiS jest to tylko przedłużony czas agonii, który pozwala uporządkować papiery w ministerstwach, dać swoim fuchy, zabezpieczyć fundacje. Czarnek może podpisze powstanie jeszcze jednego instytutu, ktoś może ogłosi konkurs, w którym da swoim pieniądze. To będzie czas, gdy mogą się pakować. Natomiast dla Morawieckiego to mianowanie jest pocałunkiem śmierci – mówi Katarzyna Lubnauer.
To jest tak, jakby pan prezydent pozbywał się przyszłego kontrkandydata do bycia delfinem w PiS po Kaczyńskim. Bo Morawiecki będzie się kojarzył nie tylko z przegranymi wyborami, ale również ze spektaklem bliskim farsie w tworzenie rządu, którego nie może się stworzyć. Już teraz ilość memów związanych z tym, jak można zrobić, żeby 194 było większe niż 248, bije rekordy. Teksty o tym, że Morawiecki zawsze był zwolennikiem aborcji są przedmiotem licznych filmików satyrycznych. Mamy do czynienia z pełną kompromitacją Morawieckiego jako polityka.
Uważa, że Morawiecki nie ma dziś potencjału, by podkupywać polityków z innych partii. Sytuacja jest inna niż cztery lata temu, a Polacy wyraźnie pokazali, że chcą zmiany i nie chcą rządów PiS.
– Jedyne co Morawiecki może zrobić, żeby uratować swoją twarz to powiedzenie w pewnym momencie, że mimo iż dostał misję stworzenia rządu, to się jej nie podejmuje ze względu na to, że ona jest nierealna. Myślę, że każdy nowo wybrany poseł z dotychczasowej opozycji demokratycznej, kto zdecydowałby się teraz rozmawiać z Morawieckim, miałby ten sam problem. Ciężko malować się w przypadku kobiet i golić w przypadku mężczyzn bez lustra – mówi.
Wiadomo, że chętnych do rozmów brak. Choć PiS podobno cały czas ich widzi.
– Konfederacja też zadeklarowała, że nie chce mieć z nim do czynienia – przypomina prof. Radosław Markowski, politolog.
Co jeszcze może pokazać Morawiecki
Odpowiedź na pytanie, czym jeszcze może nas zaskoczyć Morawiecki, nie jest prosta.
– Co może Mateusz Morawiecki? Będzie robił umizgi. Jego zdolności opowiadania iluzji o świecie są ogromne i przez następne parę tygodni będzie opowiadał te iluzje. Aż wreszcie trafi na beton. Może próbować skłócać. Mianowanie Sawickiego na marszałka seniora też jest jakąś próbą rozbicia jedności demokratycznej opozycji – zwraca uwagę w rozmowie z naTemat prof. Markowski.
Czy Morawiecki pokaże jeszcze inną twarz, której do tej pory nie widzieliśmy?
Przypomnijmy, zaskoczył ostatnio wywiadem w Interii, w którym stwierdził, że od zawsze był zwolennikiem kompromisu aborcyjnego i wyrok TK był błędem. Nie widział też negatywnej kampanii PiS, w której sam używał różnych epitetów wobec Donalda Tuska. Pomijając to, co jego rząd mówił o PSL, z którym teraz chciałby się układać.
– Mamy za sobą sześć lat premiera Morawieckiego i jego kłamstw o świecie. Będą oczywiście różne rzeczy. Zaraz się okaże, że jednak był doradcą Tuska. Albo jeszcze coś innego – mówi prof. Markowski.
Politolog uważa, że to wszystko prawdopodobnie i tak się nie uda. Natomiast, my Polacy, poniesiemy z tego powodu bardzo duże straty, bo w kraju i za granicą są różne rzeczy do zrobienia natychmiast. A my w tym czasie będziemy się bawić w zabiegi Morawieckiego, które nic nie dadzą.
– Nie wiem, co on jeszcze teraz zrobi. Na miejscu opozycji powiedziałbym, żeby w ogóle się nie odzywać. Nie reagować na to, co będzie mówił do mediów publicznych. Niech sobie chodzi, niech sobie jeździ, niech sobie próbuje rozmawiać, niech gada, co chce. Ten czas upłynie. Uważam, że po stronie opozycji demokratycznej powinna być totalna ignorancja. Odczekać swoje i zrobić swoje – mówi prof. Markowski.
Czytaj także: https://natemat.pl/522466,dlaczego-duda-wsadzil-morawieckiego-na-mine-oczkos-o-tym-kto-utworzy-rzad