Śnił ci się ten facet? Ta słynna internetowa legenda ciągle prześladuje ludzi – tylko że jest haczyk

Bartosz Godziński
11 listopada 2023, 10:15 • 1 minuta czytania
"This Man" to jedna z najstarszych i najpopularniejszych internetowych legend – pojawia się nawet (a jakże!) w "Z Archiwum X" i co jakiś czas powraca, by po raz kolejny okrążyć sieć. I wzbudzić niepokój. "Ten Mężczyzna" ma się pojawiać w snach tysięcy ludzi na całym świecie, choć nigdy nie widzieli go na żywo – to akurat może być prawdą, ale całe tło jego historii jest zmyślone. Nie zmienia to faktu, że nadal fascynuje i... prześladuje kolejne osoby.
"This Man" to miejska legenda wprost z internetu. O co w niej chodzi? Fot. Foundry / Pixabay, thisman.org

Strona opisująca to fascynujące zjawisko, czyli thisman.org, powstała w 2008 roku i wciąż jest aktywna. Mimo tego, że okazała jednym wielkim oszustwem (do tego przejdziemy za chwilę). Dzieło jednak przerosło twórcę i wciąż oddziałuje na wyobraźnię. Jest to w pełni zrozumiałe, bo sam koncept jest po prostu genialny w swej prostocie.


"This Man" – o co chodzi w tej internetowej legendzie? Niektórzy sądzą, że tak wygląda Bóg

Legenda swoje początki ma jeszcze wcześniej, bo w 2006 roku. Wtedy do znanego psychiatry w Nowym Jorku zgłosiła się pewna pacjentka. W swoich snach widziała pewnego nieznajomego mężczyznę i jakby tego było mało, udzielał jej życiowych porad. Narysowała też jego portret.

Psychiatra zostawił rysunek na swoim biurku i zupełnie o nim zapomniał, ale kilka dni później zauważył go inny pacjent. Przyznał, że podobny facet również odwiedza go w jego snach i również nigdy nie widział go na własne oczy. Psychiatra rozesłał więc wizerunek swoim kolegom po fachu i okazało się, że także ich podopieczni mają ten sam powtarzający się sen.

Od tamtego czasu już niby 8000 zupełnie niepowiązanych osób z całego świata (od Los Angeles i Sao Paulo, przez Barcelonę i Rzym, po Moskwę i Pekin) widziała "Tego Mężczyznę" w swoich snach, a wiemy to dzięki wspomnianej stronie, która powstała, m.in. by jednoczyć ludzi z takimi wizjami, a także próbować wyjaśnić ten fenomen. Teorii jest tam kilka:

Legenda jest niezwykle atrakcyjną mieszanką nauki i fantastyki – z jednej strony na chłopski rozum czujemy, że to bujda na resorach, ale z drugiej strony po przeczytaniu tego artykułu możemy kiedyś zobaczyć Tego Mężczyznę w snach. Szczególnie że ma dość charakterystyczną facjatę. To wszystko sprawiło, że stał się wręcz ikoną popkultury.

W kilku odcinkach 11. sezonu "Z Archiwum X" możemy zobaczyć jego rysunek (nie poświęcono mu jednak całego epizodu... jeszcze), powstała manga "This Man" oraz koreański film "Lucid Dream (nawiązuje do teorii "sennego surfera"), kilkanaście piosenek, ludzie robią sobie z nim tatuaże, memy, fanarty, kręcą filmiki wyjaśniające zjawisko... lub brnące dalej w teorię spiskową.

Możemy się pukać w czoło lub jarać tym niczym creepypastami, ale są też i tacy, co serio widzą tego kolesia w swoich snach. Na stronie jest księga gości, na której ludzie zwierzają się ze swoich doświadczeń. Pomijając wpisy trolli, jest tam ich ponad 250... tylko od marca tego roku, kiedy założono nową księgę.

Ludzie twierdzą, że widzieli w snach Tego Mężczyznę. I to akurat może być prawda

Jedni podobno widzieli go jeszcze zanim powstała cała internetowa otoczka, drudzy widzą go w powracających snach, inni mają raczej koszmary z nim związane – jakby to wcale nie był Bóg, ale jakiś demon czy szatan. Niektórym przypomina ojca czy dziadka (a propos teorii archetypów). Najnowsze wpisy są dosłownie sprzed kilku dni. Poniżej kilka najświeższych.

Zeszłej nocy widziałem tego mężczyznę we śnie. Brałem udział w proteście i zostałem zaatakowany przez policję bez powodu. Był jednym z policjantów, którzy mnie atakowali. Wyraźnie widziałem jego twarz. Wtedy obudziłem się. Boję się dzisiaj iść na protest.

Widziałem mężczyznę bez twarzy po przebudzeniu się ze snu, w którym ten mężczyzna dźgnął mnie w serce. Miałem dziwny pulsujący ból w miejscu serca. Czy jestem jedyny? Czy jestem szalony? Czy jestem paranoikiem? Czy jestem obłąkany? Wszyscy inni myślą, że jestem. W tym rodzice, rodzina i terapeuta.

Widziałem tego mężczyznę w jednym z moich snów jako 9-latek. To był naprawdę dziwny sen (większość moich snów miała miejsce, gdy byłem młodszy, doświadczyłem też paraliżu sennego itp.), w którym podążały za mną cienie. Jedna z tych postaci cienia ma zarys twarzy tego mężczyzny. Jestem z Niemiec.

Widzę tego dziwnego mężczyznę każdej nocy w moich snach. Jestem ateistą i byłem nim przez całe życie. Nigdy nie spotkałem nikogo podobnego do tego człowieka. Pamiętam bardzo wyraźnie 6-10 snów każdej nocy, a moje pierwsze wspomnienia zaczęły się dwa dni po moich narodzinach. Od tego czasu pamiętam każdą chwilę.

Wciąż śnię o tym mężczyźnie, kiedy czuję się okropnie. On zawsze jest przy mnie z uśmiechem i ciepłym uściskiem, dzięki czemu czuję się lepiej. Pomaga mi, gdy potrzebuję pomocy w sprawach randkowych. Bez niego byłabym zagubiona.

Zeszłej nocy śnił mi się ten mężczyzna w moim liceum. Był dyrektorem szkoły i był naprawdę miły, więc to trochę szalone, że w końcu zobaczyłem go w snach. Kto by pomyślał, że facet z grubymi brwiami może pojawić się w snach tysięcy ludzi.

Kilka razy spotkałem tego mężczyznę. Wszystkie to doprowadziło mnie do przebudzenia i stwierdzenia, że ​​to nie było prawdziwe. Zaczęłam widzieć tego mężczyznę, kiedy przeprowadziłam się do nowego miejsca, nie znałam wtedy nikogo, więc ten człowiek był raczej miły, rozmawiał ze mną i sprawiał, że poczułam się, jakby naprawdę tam był.

Widziałem tego mężczyznę już wcześniej, nie był człowiekiem. Był podobny do stracha na wróble, który mówił nieokreślonym głosem. Zawsze mnie ścigał i zabijał, zawsze na różne sposoby. Ostatnim razem, kiedy to przeżyłam, powiedział, że jestem silnym dzieckiem i był ze mnie dumny. Miałem wtedy 5-7 lat. Podchodźmy do tych opowieści z dystansem, bo nie ma jak sprawdzić ich wiarygodności, ale część relacji faktycznie brzmi jak "typowy sen". Możemy więc z 99-procentową pewnością potwierdzić, że Ten Mężczyzna pojawił się w czyichś snach (osobiście nigdy na niego nie natrafiłem) – a przynajmniej tak im się wydaje. Na 100 procent jednak wiemy, że historia opisana na stronie to fejk.

Historia o mężczyźnie ze snów to jednak dzieło "marketingowca-partyzanta" z Włoch

Na dobrą sprawę strona nie ma wymienionego autora, personaliów psychiatry z Nowego Jorku czy "pacjentki zero". Już to powinno zapalić nam żółtą lampkę. Redakcji "Vice'a" udało się skontaktować w 2015 roku z jej twórcą. Andrea Natella, bo tak się nazywa, zarzekał się, że Ten Mężczyzna też odwiedził go w śnie i powiedział, by założył stronę. To również on stworzył słynny wizerunek, a w wywiadzie mówił z pełną powagą i przekonaniem o autentyczności swojej opowieści.

Redakcja "Vice'a" popełniła jednak gafę i nie zguglała swojego rozmówcy. Od razu by odkryli, że to socjolog i marketingowiec z Włoch słynący z podobnych fejkowych akcji - trzeba przyznać, że niezwykle oryginalnych w swoich czasach. W 2001 roku w ramach swojej agencji "Guerilla Marketing" (pl. partyzancki marketing) wymyślił fikcyjne lądowanie UFO w gminie Riccione, by spopularyzować ją wśród turystów. Pisały o tym wszystkie lokalne media.

Za to w 2007 roku, czyli rok przed powstaniem strony, stworzył postać Petala Veila – guru self-care i filozofii "minimalnego piękna", który promował produkty higieniczne dla kobiet w całych Włoszech. Nie był rzecz jasna pierwszy w tej dziedzinie, ale pomysł jest co jakiś wykorzystywany do dziś – vide Christian Paul.

Jego opus magnum to jednak zdecydowanie projekt "This Man" – wkręcił nawet magazyn "Vice", którego dziennikarze tego samego dnia, tuż po opublikowaniu wywiadu, napisali kolejny artykuł o tym, jak dali się nabrać i bili się w pierś, że nie sprawdzili, kim jest Natella.

"W zasadzie było tak, że podeszliśmy do dowcipnisia z pytaniem: 'siema, czy mógłbyś z nas żartować?', a on, zacierając swoje małe, dowcipne rączki odpowiedział z szyderczym uśmiechem: 'tak'. Nie dowiedzieliśmy się jedynie, jaki był prawdziwy cel tej strony, ale jeśli chodziło o sprankowanie tysięcy internautów (i dziennikarzy) czy reklamę swojej agencji, to akurat byłaby najprawdziwsza część tej historii.