Szykuje się spektakularny rozwód w PiS! Kukiz może bezpowrotnie odejść od Kaczyńskiego
Zazwyczaj mówi się o jednej "kości niezgody", aczkolwiek w przypadku Kukiz'15 i PiS sprawy są bardziej skomplikowane. Mają być ich aż trzy. I chociaż posłowie byłego wokalisty "Piersi" weszli do parlamentu z list PiS, to nie jest oczywiste, że dołączą także do ich sejmowego klubu.
"Trzy kości niezgody"
Jakie są problemy? Nazwa, ustawy i pieniądze. Potwierdza to Marek Jakubiak, który zasiadał w Sejmie w latach 2015-2019, o czym mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
"My, posłowie związani z Pawłem Kukizem, możemy nie wejść do Klubu Parlamentarnego PiS i utworzyć własne koło poselskie" – podkreśla Jakubiak.
Po pierwsze nazwa
Członkom PiS nie podoba się pomysł zmiany nazwy klubu na bardziej inkluzywną, z "Prawo i Sprawiedliwość" na "Prawo i Sprawiedliwość–Zjednoczona Prawica".
Posłowie związani z Pawłem Kukizem chcą także poparcia PiS dla przygotowanych przez nich projektów ustaw. Jak dodaje Marek Jakubiak, Kukiz’15 przygotował m.in. ustawę zmuszającą instytucje publiczne do kupowania polskiej lokalnej żywności, a także ustawę o radcach rolnych i ustawę o łączeniu instytutów.
Jak podkreśla inny polityk związany z Kukizem, ważna jest również kwestia pieniędzy. Tych oczywiście brakuje.
"115 tys. zł rocznie z subwencji zabiera nam PiS i nie chce się dzielić. Nawet na realizację naszych postulatów, które zgodzili się realizować w swoim programie wyborczym, nie ma grosza" – krytykuje Jarosław Sachajko.
Czy to koniec współpracy?
Marek Jakubiak zdradza, że "rozmowy trwają", ale to już kolejny rozdźwięki między PiS a mniejszymi koalicjantami. Co symboliczne, Paweł Kukiz jeszcze przed wyborami deklarował, że on "nie musi być w Sejmie" i jeśli jego flagowe postulaty nie zostaną podpisane przez Jarosława Kaczyńskiego, nie ma mowy o starcie z list Prawa i Sprawiedliwości.
– Ja nie muszę być w Sejmie. Jestem w nim tylko dla proobywatelskich postulatów. Jeżeli więc się okaże, że z jakichś powodów PiS nie podpisze ze mną umowy na ich realizację, to nie wystartuję w wyborach do Sejmu. Zastanowię się nad Senatem – deklarował przed wyborami były piosenkarz.
A co z Ziobrą?
Ciekawą kwestią wydaje się sprawa innego koalicjanta PiS, czyli Suwerennej Polski. Jak pisaliśmy w naTemat, po powyborczym "zniknięciu" Zbigniewa Ziobry narosło mnóstwo medialnych spekulacji. Według doniesień Wirtualnej Polski, parlamentarzyści Suwerennej Polski rozważają utworzenie własnego klubu. Rozmowy miały być zaawansowane. Rezygnacja ziobrystów ze Zjednoczonej Prawicy oznaczałaby definitywny koniec klubu.
– Poważnie rozmawiamy na temat powołania własnego klubu. Wyborcza porażka Zjednoczonej Prawicy to początek bitwy o to, jak ma w ogóle ma wyglądać przyszłość prawicy w Polsce. Nie wyobrażam sobie, żeby miała ona twarz Mateusza Morawieckiego. W tym wyścigu na pewno weźmie udział Konfederacja – przekazał nieoficjalnie WP Zbigniew Ziobro.