W czasie poszukiwań Grzegorza Borysa znaleziono telefon. Wiadomo, do kogo naprawdę należał
Plecak z telefonem zamordowanego 6-latka
Prokuratura potwierdziła, że zabezpieczyła telefon należący do zamordowanego syna Grzegorza Borysa. Jak przekazała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk w rozmowie z tvn24.pl, ten został znaleziony podczas poszukiwań 44-letniego mężczyzny. Jak podała, był to telefon jego syna, który został znaleziony martwy w mieszkaniu w Gdyni 20 października.
Jak podała prokurator, urządzenie zabezpieczono w ramach czynności poszukiwawczych, jednak nie może udzielić więcej informacji na ten temat. W ich trakcie w mediach przewijała się nieoficjalna informacja, zgodnie z którą w okolicach zbiornika Lepusz w Gdyni znaleziono plecak z telefonem zamordowanego 6-letniego Aleksandra. Informacje prokuratury mogą wskazywać, że doniesienia były prawdziwe. Przypomnijmy, że ciało Grzegorza Borysa wyłowiono w poniedziałek 6 listopada ze zbiornika wodnego. Jak poinformowała we wtorek po sekcji zwłok rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Grażyna Wawryniuk, przyczyną jego śmierci było utonięcie. Co więcej, na ciele zmarłego ujawniono rany cięte oraz dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej.
Jak rozpoznano ciało Grzegorza Borysa?
Jak już pisaliśmy w naTemat, zwłoki okazano matce mężczyzny, która mieszka w domu seniora. "Fakt" dotarł do szczegółowych okoliczności identyfikacji zwłok Borysa.
– Policjanci przywieźli ją radiowozem z domu seniora. Kobieta nie miała wątpliwości, że to zwłoki jej syna – przekazał anonimowy rozmówca gazety.
Jak informowaliśmy, w trakcie poszukiwań żołnierza Komendy Portu Wojennego w Gdyni policjanci obstawili budynek domu seniora, w którym od kilku tygodni mieszka kobieta. Służby obawiały się, że Borys może przyjść do swojej matki.
Informator "Faktu" mówił wówczas, że już w dniu zabójstwa 6-letniego Olka u kobiety pojawili się policjanci i pytali, czy mężczyzna był tam widziany. Matce Borysa towarzyszyła również ochrona, kiedy ta wychodziła na spacer lub na zakupy.
Wszyscy zadawali sobie pytanie, jaki był motyw Grzegorza Borysa, gdy ten dopuścił się zabójstwa własnego dziecka. Według b. policjanta, Dariusza Lorantego chodziło o ukaranie żony. – Moja opinia jest taka, że działał pod wpływem jakiegoś szaleńczego impulsu, a zabójstwo dziecka miało być najdotkliwszą karą dla jego żony – powiedział w rozmowie z portalem.
Także zdaniem Żandarmerii Wojskowej to właśnie zemsta była głównym motywem, który był brany pod uwagę.