Mastalerek odleciał w TVN24. Oznajmił, co by było, gdyby Tusk miał stworzyć rząd, a nie Morawiecki

Katarzyna Florencka
14 listopada 2023, 09:50 • 1 minuta czytania
Andrzej Duda desygnował na premiera Mateusza Morawieckiego – choć polityk PiS nie ma większości parlamentarnej. Decyzji prezydenta gorąco broni szef jego gabinetu Marcin Mastalerek. Przekonuje, że gdyby to Donald Tusk otrzymał w poniedziałek misję tworzenia rządu, to okazałoby się, że... nie jest na to gotowy.
Marcin Mastalerek twierdzi, że Donald Tusk nie jest przygotowany do utworzenia rządu Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER / Wojciech Olkusnik/East News

Mastalerek o decyzji Dudy ws. premiera

W poniedziałek wieczorem Mateusz Morawiecki zjawił się ze swoim gabinetem w Pałacu Prezydenckim, aby złożyć dymisję rządu na ręce Andrzeja Dudy. Zaraz potem prezydent wręczył Morawieckiemu dokument potwierdzający, że desygnuje go na premiera i powierza mu misję tworzenia nowego rządu.


Tym samym ziściły się deklaracje prezydenta, który zapowiadał, że w pierwszej kolejności możliwość utworzenia rządu otrzyma przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości – mimo tego, że partia ta nie ma parlamentarnej większości i Morawiecki najprawdopodobniej przepadnie w sejmowym głosowaniu.

Decyzję Dudy tłumaczył we wtorek rano Marcin Mastalerek. Szef gabinetu prezydenta przekonywał wręcz w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, że... większość sejmowa jest z takiego obrotu spraw zadowolona.

– Gdyby Andrzej Duda zdecydował się powierzyć misję (stworzenia rządu – red.) Donaldowi Tuskowidziś Donald Tusk i ten obóz do tego jeszcze nieprzygotowani – oznajmił Mastalerek.

– Nie kwestionuję, że podpisali umowę, według której mają większość, natomiast powiem panu tak: przecież oni się tak naprawdę cieszą z tego, że nie dostali (misji tworzenia rządu – red.), dostali więcej czasu.

Według Mastalerka, o rzekomym braku przygotowania KO, Trzeciej Drogi i Lewicy do stworzenia rządu świadczy to, że nie przedstawili swoich kandydatów na ministrów i wiceministrów. A tymczasem Mateusz Morawiecki, jak przekonywał, ma gotowy gabinet.

Szef gabinetu prezydenta skrytykował również umowę koalicyjną większości sejmowej, oskarżając ją o brak konkretów. – Umowa koalicyjna, która została przedstawiona to, z całym szacunkiem, ale umowa, o której można powiedzieć, że partie piszą, że każdy powinien być piękny, młody i bogaty – stwierdził.