Zbiorowe gwałty i okaleczanie kobiet. Ujawniono nowe fakty ws. zbrodni Hamasu
Mimo że od ataku Hamasu na Izrael 7 października minął już ponad miesiąc, cały czas pojawiają się nowe fakty w sprawie okrutnych zbrodni, jakich dopuścili się terroryści. Z relacji izraelskiej policji wynika, że członkowie Hamasu popełnili więcej zbrodni seksualnych, niż początkowo sądzono.
Nowe zeznania ws. brutalnych gwałtów Hamasu
Jak zaznaczył David Katz z policji Lahav (znanej jako "izraelskie FBI"), mimo że ofiary gwałtów z różnych powodów rzadko zgłaszają się na policję, pojawia się coraz więcej zeznań naocznych świadków gwałtów i nie tylko. Nowym, przełomowym dowodem są relacje członków grupy ZAKA, ultraortodoksyjnej organizacji wolontariuszy, która pomaga w zbieraniu i identyfikacji zwłok.
ZAKA jako jedna z pierwszych dotarła na miejsce masakry, jaką Hamas zgotował Izraelczykom na festiwalu muzycznym w kibucu Re'im. Terroryści zamordowali wtedy 1200 młodych osób, głównie cywili, uczestników imprezy.
Wiadomo, że doszło tam do okrutnych masowych gwałtów. Bojownicy okaleczali młode Żydówki i gwałcili je tuż przy ciałach ich zamordowanych przyjaciół. Ciała zgwałconych, zamordowanych dziewczyn terroryści mieli pozostawić odsłonięte, na miejscu zbrodni.
"Widzieliśmy także ciała kobiet, które nie miały już spodni ani bielizny" – opisał David Katz.
"Strzelił jej w głowę podczas gwałcenia"
Przywoływaliśmy już w naTemat inne, wstrząsające zeznanie kobiety, która była świadkiem zbiorowego gwałtu i morderstwa młodej Żydówki.
"Widziałam, jak Palestyńczycy gwałcili ją i później po prostu przekazywali następnemu w mundurze. Żyła, kiedy ją zgwałcili. Stała na nogach i krwawiła. Pociągnął ją za włosy. Miała długie, brązowe włosy. Strzelił jej w głowę podczas gwałcenia, nawet nie podniósł spodni. Przecięli jej pierś i bawili się nią" – zeznała.
W sprawach zbrodni Hamasu na Izraelczykach prowadzone są liczne śledztwa. Próbę powiązania podejrzanych z konkretnymi przestępstwami utrudnia fakt, że wiele ciał nie zostało sfotografowanych ze względu na ich stan i chaos, jaki panował po ataku.
Oprócz relacji ocalałych policja analizuje około 50 000 nagrań wideo, które mogą stanowić dowody w toczących się sprawach. Według izraelskiego dziennika Ha'aretz śledczy mogli korzystać z technologii rozpoznawania twarzy.
Jak czytamy w Ha'aretz, pomimo trudności w gromadzeniu dowodów, śledczym udało się jednak powiązać niektórych podejrzanych z konkretnymi zbrodniami. Jeden z nich wyznał, że zamordował mężczyznę i kobietę młotkiem, a następnie opisał tatuaż na ciele kobiety. Funkcjonariusze odnaleźli kobietę. Okazało się, że jest ciężko ranna, ale żyje. Znaleziono też ciało mężczyzny, którego rany mogły powstać w wyniku uderzeń młotkiem.
Dziennik ujawnił, że wśród podejrzanych przetrzymywanych w siedzibie Shin Bet jest jeden z dowódców Hamasu, który 7 października poprowadził atak na izraelską placówkę wojskową. Anonimowy izraelski policjant przekazał, że podejrzany, który sfotografował siebie w trakcie profanacji zwłok żydowskiego żołnierza, był odpowiedzialny za zamordowanie 14 żołnierzy oraz strażników miejskich i cywilów.
"Religijne pozwolenie" na zabijanie dzieci
W trakcie przesłuchania podejrzany zdradził, że przygotowywał się do inwazji przez lata, a każdy oddział biorący udział w ataku, otrzymał od dowództwa dokładne instrukcje.
Podejrzany bojownik wyznał, że on i jego ludzie otrzymali "religijne pozwolenie" na zabijanie dzieci, "ponieważ wyrosną na żołnierzy" oraz na obcinanie głów, "w celu siania strachu wśród Izraelczyków".
Czytaj także: https://natemat.pl/522961,wstrzasajace-relacje-z-izraela-strzelil-jej-w-glowe-podczas-gwalcenia