Kościerzyna wstrząśnięta strasznym gwałtem. Zrobił to 17-latce na ulicy
Mieszkańcom Kościerzyny trudno uwierzyć w to, że do tak przerażającego przestępstwa mogło dojść na ulicy stanowiącej wlot do miasta drogi wojewódzkiej 221, która prowadzi wprost z Gdańska. A jednak 17-letnia kobieta w niedzielę 12 listopada około godz. 5:00 padła ofiarą gwałtu. Sprawca upokorzył ją na pustej o poranku ul. Przemysłowej.
Za sprawą szybkiego zgłoszenia otrzymanego przez policję, gwałciciela udało się zatrzymać jeszcze podczas ucieczki z miejsca zdarzenia. Okazał się nim 28-letni mieszkaniec Kościerzyny. Z naszych ustaleń wynika, że jest on osobą kompletnie obcą dla 17-latki.
Pokrzywdzona natychmiast została przetransportowana do szpitala i poddana niezbędnym badaniom lekarskim. Natomiast gwałciciel z Kościerzyny najpierw trafił do policyjnej izby zatrzymań, po czym śledztwo w tej sprawie przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
– Do sądu złożono wniosek o tymczasowy areszt dla podejrzanego. Został on już rozpatrzony i 28-latek trafił do aresztu na okres trzech miesięcy – informuje w rozmowie z naTemat.pl prok. Grażyna Wawryniuk.
Przedstawicielka gdańskich śledczych odniosła się także do pojawiających się w Kościerzynie plotek, według których gwałciciel miałby być mieszkańcem miasteczka, ale nie posiadać polskiego obywatelstwa. – To Polak – odpowiada krótko nasza rozmówczyni.
Kościerzyna znów w szoku. Kolejny kryminalno-obyczajowy skandal w regionie
Jak wspomnieliśmy na początku, to niestety kolejna sprawa kryminalno-obyczajowa, która ostatnimi czasy wstrząsa powiatem kościerskim. We wrześniu na jaw wyszła szokująca historia ze wsi Czeniki.
"Policja odkryła tam początkowo ciało jednego noworodka, a po dogłębnym przeszukaniu okazało się, że dzieci była trójka. Wszystkie zakopane były w workach w piwnicy" – relacjonowała w naTemat.pl Dorota Kuźnik.
Zbrodnia ta miała być owocem wieloletniego kazirodczego związku, w jakim 54-letni Piotr G. z Czerników miał żyć ze swoją – dziś 20-letnią – córką Pauliną G.
– Od dawna ludzie wiedzieli, że tam coś się dzieje, że tam są robione rzeczy złe. Tylko nikt nie wiedział, jak jest. Tam z domu nic nie wychodziło – usłyszała potem od mieszkańców wioski nasza reporterka Katarzyna Zuchowicz.