Co się stało z bronią Grzegorza Borysa? Prokuratura ujawnia nowe informacje
Jak pisaliśmy w naTemat.pl, Grzegorz Borys miał dokonać zbrodni w bloku przy ul. Górniczej w Gdyni 20 października 2023 roku w godzinach porannych. Około godz. 10:00 żona 44-letniego żołnierza Komendy Portu Wojennego wróciła do domu. W mieszkaniu zastała straszny widok – było tam ciało sześcioletniego Aleksandra.
18 dni później zwłoki Borysa wyłowiono ze zbiornika Lepusz. Według Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przyczyną zgonu Borysa było utonięcie.
Co się stało z bronią Grzegorza Borysa?
– Bezpośrednią przyczyną śmierci Grzegorza Borysa było utonięcie – przekazała wówczas prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Jak dodała, "na skroniach ujawnione zostały dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej, prawdopodobnie na sprężony gaz, niemające związku ze śmiercią".
Co jednak stało się z tą bronią? Dziennik "Fakt" zapytał o to prokuraturze. – Wciąż nie znaleziono broni, z której zostały oddane strzały. Jeśli chodzi o nóż, którym dokonano zabójstwa dziecka, to nie mam informacji, by został znaleziony. W domu mężczyzny zabezpieczono szereg przedmiotów, czekam na informacje czy jest wśród nich narzędzie zbrodni – przekazała gazecie prok. Grażyna Wawryniuk.
"Fakt" ujawnił ostatnio też, co stało się ze zwłokami mężczyzny. Ciało podejrzanego o zabójstwo syna 44-latka "zostało już wydane". Informacji udzieliła również prok. Grażyna Wawryniuk. – Ciało mężczyzny zostało już wydane. Zgłosiła się po nie osoba uprawniona – przekazała tabloidowi.
Media dowiedziały się też, czy wydano już zwłoki Borysa
Z ustaleń "Faktu" wynika, że zwłoki wydano we wtorek, 14 listopada. Prokurator nie udzieliła jednak dziennikarzom odpowiedzi na pytanie, co dzieje się z ciałem 6-letniego Aleksandra. – Ze względu na dobro rodziny nie będziemy udzielać żadnych informacji na ten temat – stwierdziła prok. Wawryniuk.
Przypomnijmy też, że wątpliwości ws. tego, co przekazali śledczy ws. przyczyn śmierci Borysa w rozmowie z naTemat.pl podniósł dr Paweł Moczydłowski, profesor Krakowskiej Akademii Andrzeja F. Modrzewskiego, socjolog, kryminolog i szef więziennictwa w latach 1990-94.
Ekspert mówił nam, że"nie jest w stanie wyobrazić sobie" sekwencji wydarzeń, która może wynikać z przedstawionych informacji. – Tragikomiczna i absurdalna jest dla mnie desperacja, z jaką miał dążyć do samobójstwa. Gdyby chciał, zrobiłby to wcześniej, a nie ganiając po lasach, gubiąc wybiórczo przedmioty, komórkę czy plecak. Rzucano granatami hukowymi, by wypłoszyć go z jam? To brzmi absurdalnie – ocenił.