Od programu w TVP po marszałka Sejmu i orędzie... w TVP. To nie symulacja, to Szymon Hołownia
Hej ty, obudź się. Przerywamy symulację. Mamy wciąż 2008 rok. Dalej żyjesz w wynajmowanym mieszkaniu razem z trzema ziomkami. Standardy nie są najlepsze, ale przynajmniej to nie siedzenie u starych. No i od kiedy drzwi do toalety przestały wypadać z futryny, to już w ogóle jest Hilton. Wiesz już, że pójście na kierunki humanistyczne nie było najlepszą decyzją w twoim życiu. Coś tam słyszałeś, że powstała nowa platforma, która nazywa się "Facebook", ale tobie wystarczy profil na Grono.net. Donald Tusk jest premierem, a prezydentem Lech Kaczyński. W telewizji powtórki, które mają być "super-hitami" albo reklamy. Na TVN rusza właśnie nowe show "Mam talent". Prowadzą go niejaki Szymon Hołownia i Marcin Prokop. To śmieszny duet, bo zabawnie gadają – no i jeden jest bardzo wysoki, a drugi ma ponad metr osiemdziesiąt, ale przy tym pierwszym wygląda na niskiego. Magia telewizji... Ciekawe co przyniesie przyszłość? No bo przecież na pewno nie to, że jeden z tych telewizyjnych prezenterów stanie się jedną z najważniejszych osób w Polsce, prawda? Prawda?
Wybaczcie ten przydługi żart na wstępie. Powiedzcie jednak: czy ktoś z was spodziewał się dekadę temu (lub więcej), że Szymon Hołownia będzie tak celnie punktował cały klub Prawa i Sprawiedliwości w Sejmie i sam Jarosław Kaczyński, "potężny strateg z Żoliborza", będzie zabiegał o jego uwagę?
Ja też nie.
Szymon Hołownia zaczynał swoją pracę w mediach jeszcze w latach 90. Był wtedy redaktorem działu kultury w "Gazecie Wyborczej" (1997-2000). W trakcie swojej kariery pisał jednak do wielu tytułów (np. do "Machiny", ale też "Przewodnika Katolickiego", co pokazuje rozrzut).
Próbował swoich sił także w radiu (Radio Białystok, Vox FM, Radio PiN). To była więc chyba tylko kwestia czasu, gdy trafi do telewizji.
W 2006 roku został gospodarzem Talk Show "Po prostu pytam" w TVP1.
"W moim nowym programie, który roboczo określamy mianem 'etycznego talk-show' zostawię w spokoju dyżurne tematy salonów, mnie interesują konkretne problemy realnych ludzi” – mówił wtedy Hołownia w "Gazecie Telewizyjnej", cytowanej przez portal portalmedialny.pl.
Hołownia został wtedy określony jako "dziennikarz i publicysta znany z nowatorskiego podejścia do tematów religijnych". Na YouTube zachowało się archiwalne nagranie z tego programu, w którym jednym z tematów była kwestia ludzkiej seksualności.
– Ja chcę zapytać o tożsamość społeczną gejów. Raz na jakiś czas podnosi się ta debata, jakie prawa przyznać gejom? Czy przyznać prawa do związków formalnych, adopcji? To jest jeszcze egzotyka, ale to zaczyna do nas powoli wchodzić, czy myślicie, że ta debata powoli zacznie się rozkręcać w Polsce i będziemy stawiać takie pytania o tożsamość społeczną gejów? – pytał zaproszonych gości Hołownia w 2006 roku.
Jeżeli komuś teraz podnosi to ciśnienie, warto pamiętać, że program powstał 17 lat temu. Zresztą jak pokazuje homofobiczna polityka Prawa i Sprawiedliwości czy nie tak dawna kampania prezydencka Andrzeja Dudy – temat "praw gejów" nie tylko nie zniknął z publicznego dyskursu, ale stał się propagandową bronią w rękach cynicznych polityków.
Wróćmy jednak do Szymona Hołowni. O współprowadzonym talent show wszyscy już wiedzą, dlatego skupmy się na tzw. mięsie – mianowicie jego polityce, której pomogło doświadczenie z showbiznesu.
– Zawsze wiedziałem, że Szymon się oderwie od "Mam talent", właściwie już od pierwszej edycji już się odrywał. To nigdy nie był do końca jego lot, jego program. Potraktował to trochę jak poligon doświadczalny, uczący go publicznych występów, zarządzania emocjami tłumu. Wszystkie te elementy wykorzystał w niedawnej debacie przedwyborczej. Nabył je w tym programie – powiedział o Hołowni Marcin Prokop na początku listopada na youtubowym kanale "Trójkąt".
Warto dodać, że obaj panowie pracowali ze sobą 13 lat (a znają się jeszcze dłużej).
Tym bardziej nie powinno też dziwić, że Szymon Hołownia tak świetnie sobie teraz radzi w Sejmie pośród polityków. Wszakże trenował przez 13 lat.
Oczywiście nie każdy jego krok w polityce był instant-sukcesem. Jego wybory prezydenckie nie były. Wszyscy też chyba pamiętamy, jak płakał do kamery na Konstytucję (mimowolnie stając się wtedy memem). Nie wspominając już o tym, że przez pewien czas jego nazwisko zdawało się synonimem dla słowa "referendum" (np. w kontekście prawa do aborcji). Teraz jednak Hołownia złapał wiatr w żagle. Wskazuje na to jego pewność siebie, wzrost popularności i... memy – oddolna forpoczta społecznych nastrojów. Nastroje natomiast zdają się łatwe do odszyfrowania – społeczeństwo zmęczone bajzlem, który trwał przez osiem lat, chce, by ktoś w końcu zrobił z tym jakiś porządek. Sejm może być dobrym miejscem na start.