Spięcie w Sejmie. Posłowi PiS wyłączono mikrofon

Natalia Kamińska
21 listopada 2023, 12:56 • 1 minuta czytania
Trwa kolejne posiedzenie Sejmu. Na sali plenarnej doszło już do dość absurdalnej sytuacji. Na mównicę wszedł bowiem poseł PiS Marek Suski, aby zabrać głos. – W jakim trybie pan się znalazł przed obliczem wysokiej izby? – chciał od niego dowiedzieć się marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Suskiemu jednak wyłączono mikrofon, gdyż wcześniej zarządzano minutę przerwy na wniosek posła PSL Stefana Krajewskiego. Ostatecznie polityk zrezygnował z zabrania głosu.
Spięcie w Sejmie. Posłowi PiS nagle wyłączono mikrofon. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Kolejne posiedzenie Sejmu od początku jest pełne drobnych sprzeczek między posłami obecnymi na sali plenarnej. Głos chciał zabrać m.in. Marek Suski z PiS. – W jakim trybie chce pan wystąpić, panie pośle Marku Suski? – chciał dowiedzieć się najpierw marszałek Szymon Hołownia.


W Sejmie zarządzano...minutę przerwy

Suski stał wówczas przy mównicy i chciał się wypowiedzieć. – Pan poseł w jasny sposób powiadomił mnie, że występuje jako poseł i zgłosił sprzeciw do wniosku formalnego – stwierdził marszałek i nawiązał do tego, iż również Andrzejowi Adamczykowi wyłączono mikrofon. Ostatecznie Marek Suski nie został dopuszczony do głosu i zszedł z mównicy.

Następnie przegłosowano wniosek formalny o przerwę, który złożył Stefan Krajewski z Polskiego Stronnictwa Ludowego. "Za" tym wnioskiem głosowało 237 posłów, 209 się wstrzymało, a przeciw było 10. Przerwa trwała tylko...jedną minutę.

Suski ostatecznie zabrał głos, ale już zgodnie z regulaminem i kilkadziesiąt minut później. Wypowiedział się o liczbie członków w Komisji do Spraw Służb Specjalnych.

Kolejny gorący dzień w Sejmie

Co działo się jeszcze na sali plenarnej we wtorek? Paweł Jabłoński z Prawa i Sprawiedliwości wniósł o uzupełnienie porządku obrad. Poseł zaproponował, aby izba niższa zajęła się rozpatrzeniem uchwały, w której jego formacja zachęca do wyrażenia sprzeciw wobec planowanych zmian w traktatach stanowiących podstawę funkcjonowania Unii Europejskiej.

Pomysł ten poparł i uzasadniał z mównicy Szymon Szynkowski vel Sęk. Jota w jotę powtórzył on nową antyunijną narrację, którą pierwszy zaprezentował Mateusz Morawiecki. – Zmiana przepisów europejskich oznacza, że Polska może być zobowiązana do realizacji umów międzynarodowych, za którymi sama nie głosowała! – grzmiał poseł PiS.