W zakopiańskim szpitalu "ruszyły ferie". Po kilkudziesięciu narciarzy z urazami i dzieci z RSV

Beata Pieniążek-Osińska
17 stycznia 2024, 16:38 • 1 minuta czytania
Ferie zimowe pod Tatrami w pełni, co widać m.in. na stokach narciarskich. Jak co roku, tak duża liczba gości przekłada się na ilość pracy Szpitala Powiatowego im dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. To dopiero początek ferii, ale liczba narciarzy ze złamaniami trafiających na zakopiański SOR sięga kilkudziesięciu osób dziennie. Do tego w tym roku dochodzi sporo dzieci z infekcjami RSV.
Jak co roku wraz z początkiem ferii zakopiański SOR ma pełne ręce roboty. Najczęściej trafiają tam narciarze ze złamaniami nóg. Karol Porwich/East News

To dopiero piąty dzień ferii zimowych, a zakopiański szpital już czuje wzmożony ruch na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.

W minioną niedzielę ratownicy i lekarze zakopiańskiego SOR-u pomogli 200 osobom.


Dziennie trafia tam w okresie ferii wprost ze stoków nawet kilkudziesięciu turystów; najczęściej narciarzy, ze złamaniami nóg czy rąk. Tradycyjnie najwięcej pracy mają ortopedzi, którzy mierzą się ze złamaniami nóg, rąk czy kontuzjami barków.

W tym roku dodatkowo na SOR zgłasza się też bardzo dużo rodziców z małymi dziećmi z infekcjami wirusem RSV.

Dr Jerzy Toczek, kierownik przychodni specjalistycznych w zakopiańskim szpitalu w rozmowie z naTemat.pl przyznaje, że ferie ruszyły z przytupem.

– Bardzo dużo pacjentów jest przyjmowanych na SOR-ze ortopedycznym, na SOR-ze ogólnym. Dzieci z RSV, z COVID-19 lądują na oddziale z dusznościami, z potrzebą tlenoterapii – relacjonuje.

Nieprzygotowani narciarze

Tradycyjnie na zakopiański SOR w ferie trafia najwięcej narciarzy oraz snowboardzistów z urazami.

– To są urazy głównie kończyn, w większości dolnych, czyli nóg. Nadkręcenia, skręcenia, zwichnięcia, złamania. W przypadku złamań otwartych lub powikłanych jest potrzebna hospitalizacja, robione są zabiegi ortopedyczne w trybie pilnym – wylicza dr Jerzy Toczek.

Niestety przypadki te dotyczą nie tyle początkujących narciarzy, co narciarzy nieprzygotowanych do sezonu - przyznaje lekarz z zakopiańskiego szpitala. Dodaje, że w większości "nie są to mistrzowie stoków narciarskich".

Urazy kończyn powstają głównie w wyniku upadków na stoku. Z kolei do rozległych urazów dochodzi najczęściej w wyniku wypadków, zderzeń z innymi narciarzami, do których prowadzi zbyt brawurowa jazda przy zbyt małych umiejętnościach.

– Często jest tak, że turyści przyjeżdżają na ferie 3-4 dniowe, często jest to weekend. Po pracy szybko wsiada się w samochód i przyjeżdża na stok i chce się każdą sekundę wykorzystać, wyjeździć karnet – mówi lekarz.

Jednak okres braku wysiłku przez kilka poprzednich miesięcy daje o sobie znać, bo brakuje kondycji fizycznej. Ta jest na nartach równie niezbędna, jak odpowiednie umiejętności i technika.

Lekarz zastrzega, że na narty trzeba przyjeżdżać przygotowanym do sezonu, racjonalnie myśleć, analizować potencjalne zyski i straty.

Zaprawiony w bojach zakopiański SOR jest przygotowany na tegoroczny sezon, m.in. ma zapasy gipsu. Jednak pierwsze zestawienie pokazujące, jak dużo tego materiału idzie w ferie na zaopatrywanie złamań narciarzy, będzie dopiero za około dwa tygodnie. Są to zwykle jednak kilkusetprocentowe wzrosty.

Dzieci z infekcjami

W zakopiańskim szpitalu pacjentów nie brakuje w tym roku również na SOR-ze ogólnym. To również w większości turyści spędzający zimowy urlop po Tatrami.

– To są pacjenci z niewydolnościami, z zaostrzeniami niewydolności krążenia, wiele starszych osób z zapaleniem płuc, wiele dzieci z RSV. To ten wirus króluje obecnie – mówi dr Jerzy Toczek. Jak przyznaje, w tym roku mniej dzieci jest przyjmowanych z COVID-19 czy grypą.

Dodaje, że wśród najmłodszych trafiających na SOR z objawami infekcji, większość na ferie przyjechała już z początkiem choroby.

– Rodzice rezerwują pobyt w Zakopanem wcześniej i potem liczą chyba na to, że świeże górskie powietrze ozdrowi ich dzieci. Często przyjeżdżają z dwu, trzydniową infekcją. A tutaj w klimacie wysokogórskim dochodzi do zaostrzenia, do zapaleń oskrzeli, oskrzelików, zaostrzenia duszności wymagających hospitalizacji – mówi dr Jerzy Toczek.

Zdarzają się też rodzice, którzy pomimo choroby dziecka próbują wykorzystać wyjazd do końca.

– Przychodzą z dzieckiem z gorączką 39 stopni i mówią, że są tu jeszcze tylko przez dwa dni. Pytają więc, czy już jutro mogą z dzieckiem korzystać ze stoku, z basenu i tak dalej – mówi dr Jerzy Toczek.

W sobotę 13 stycznia 2024 rozpoczęła się pierwsza tura ferii zimowych w tym. m.in. dla województwa mazowieckiego. Wypoczynek dla poszczególnych województw będzie odbywał się w czterech turach i zakończy się ostatecznie 25 lutego.