Ks. Daniel Wachowiak wybrał się pierwszy raz od dawna na zakupy do centrum handlowego. Był przerażony widokiem, który zastał. Co go tak zaniepokoiło? Że tak mało było rodziców z dziećmi. Internauci wyjaśnili mu, skąd to się bierze.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ks. Daniel Wachowiak jest proboszczem w parafii św. Brata Alberta w Koziegłowach pod Poznaniem. Słynie z konserwatywnych poglądów, którymi się często dzieli w mediach społecznościach. Lubi wkładać kij w mrowisko (np. w kwestii papieża Francisza), komentować szeroko rozumianą współczesność (np. małą frekwencję w kościołach), a czasem i obrażać ludzi (np. zwolenników aborcji).
Tym razem do refleksji skłoniła go wizyta w centrum handlowym. Nie napisał którym, ale to nie mogła być raczej zwykła galeria handlowa, bo przecież do nich nie można wchodzić z psami. Musiał to być bardziej półotwarty kompleks, w którym aż roiło się od czworonogów.
Ks. Wachowiak był "przerażony" tym, że więcej ludzi w centrum handlowym miało psy niż dzieci. Internauci wyjaśnili, z czego to wynika
"Byłem pierwszy raz od dawna w centrum handlowym. Nie spodziewałem się zastanego widoku. Przeoczyłem zmianę. Mnóstwo osób z psami. Niewiele z dziećmi. Przerażający znak czasów" – napisał zaniepokojony duchowny. Sporo osób przyznało mu rację i podzieliło się swoimi doświadczeniami.
"Kobiet w ciąży na ulicach dzisiaj praktycznie się nie spotyka", "Nie wiem, czy Ksiądz zauważył, jak wiele z tych psów nosi ludzkie imiona? To znak poniżania ludzi, moim zdaniem", "Proszę księdza nie wszyscy… W zeszłym tygodniu urodziło mi się czwarte dziecko i jestem mega szczęśliwy. Wspaniały dar Boży…", "Potwierdzam. Z moją żoną i trójką dzieci czułem się jak istota pozaziemska. Też bardzo mało uśmiechu na twarzach. Każdy jak zombi tylko patrzy przed siebie albo w telefon..." – czytamy w komentarzach.
Sama sytuacja, w której ksiądz narzeka na to, że ktoś nie ma dzieci, jest bardzo ironiczna i to też zostało zauważone przez internautów. "Też pan wybrał pracę, która raczej promuje ten kierunek" – żartuje jeden z użytkowników X.
Jedna z kobiet poczuła się urażona: "Jako właścicielka 2 psów i mama czuję się obrażona tym wpisem. Przerażające jest to, że ludzie mają zwierzęta. Mam się wstydzić?" – zapytała retorycznie. Inni z kolei tłumaczą księdzu, z czego to wynika. Wnioski internautów są bardzo różne.
Kobiety boją się zachodzić w ciążę, bo jacyś faceci w różowych sukienkach z firanką, złotym karniszem w ręku i pierogiem na głowie każą im rodzić w bólach i często dzieci bez szans na przeżycie. A te, które się urodzą, to ci faceci najchętniej by molestowali.
Proszę Księdza. Proszę się nie martwić. Nikt normalny nie chodzi z dziećmi do supermarketu. Ja np. tak nie cierpię takich zakupów, że co się da, zamawiam w internecie z dostawą do domu. Z dziećmi chodzi się do parku albo do kościoła.
Jako ojciec trójki dzieci myślę, że mogę odpowiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Podstawowy powód: nie ma już bezrobotnych babć, które mogłyby pomóc przy dzieciach i domowych obowiązkach, przez co życie rodziców sprowadza się do obowiązków w pracy i obowiązków w domu.
Może był jakiś event z pieskami, zazwyczaj raczej w centrum handlowym nie spotyka się takich widoków.
To, niestety, także wina JPII, który zmienił definicję małżeństwa. Poza tym w Kościele posoborowym króluje mentalność antykoncepcyjna, skoro na kursach przedmałżeńskich główną informacją jest NPR i rady jak tych dzieci unikać.
Ks. Daniel Wachowiak zabrał też głos w głośnej dyskusji o tym, czy pies "zdycha," czy "umiera", którą wywołał prof. Bralczyk. Przyznał rację językoznawcy i dodał, że "Słowa nie są bez znaczenia" i akurat z tym stwierdzeniem trudno się nie zgodzić.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.