Kolejny milioner w TVP. Poseł KO ujawnia zaskakujące doniesienia
"Kolejny milioner Stanisław Bortkiewicz - doradca prezesa TVP (bliski współpracownik Kurskiego). W 2023 roku zarobił 976.270,80 zł. Mało było panu Stanisławowi to jeszcze odstąpiono od zakazu konkurencji w TVP, aby mógł 'dorobić' jako doradca Zarządu w PKN Orlen i prezes Polska Press!" – poinformował w serwisie X w sobotę (20.01) Dariusz Joński.
Kolejny milioner w "starej" TVP
Polityk Koalicji Obywatelskiej dołączył do wpisu skan z oficjalnego pisma z Telewizji Polskiej, podpisanej nazwiskiem likwidatora spółki Daniela Gorgosza. Dokument datowany jest na 18 stycznia 2024 r.
Poza odpowiedzią likwidatora, Joński upublicznił też kserokopię uchwały ws. wyrażenia zgody na odstąpienie Bortkiewicza od zakazu konkurencji z 2 listopada 2022 r. Pod uchwałą podpisał się były prezes zarządu spółki Mateusz Matyszkowicz.
Żona Kurskiego pozywa TVP
Kolejną niedawno ujawnioną milionerką z publicznej stacji, ma być żona byłego szefa TVP Joanna Kurska. W środę Onet przekazał, że "żona Jacka Kurskiego zarobiła w TVP ponad 1,5 mln zł, choć przepracowała w państwowej telewizji w sumie niewiele ponad rok". Oznacza to, że jej miesięczne zarobki miały wynosić ponad 100 tys. zł.
Potwierdził to oficjalny komunikat, który dwa dni później pojawił się na stronie Telewizji Polskiej. Była pracownica zaprzecza doniesieniom stwierdzając, że "ani jako dyrektor programowa TVP, ani jako producent PnŚ nie miała takiej pensji". W sobotę Joanna Kurska zdradziła "Faktowi", że pozywa państwową stację za kłamstwo.
– Pozywam Telewizję Polską za kłamstwo, że pobierałam pensje w wysokości 117 tys. zł miesięcznie. Tusk dyszy obsesyjną żądzą zemsty na moim mężu za Telewizję 2016-2022, kiedy piękna i silna TVP wygrywała walkę o dusze Polaków. W ramach politycznej zemsty nowa ekipa, wiedząc, że nie można przypisać nam żadnych nadużyć, choć bardzo by tego chcieli, postanowiła zohydzić nas w oczach społeczeństwa. W tym celu posuwa się do oszczerstw – powiedziała tabloidowi Kurska.
Według żony polityka PiS, że jej najwyższe miesięczne wynagrodzenie nie przekraczało 32 tys. Opisała również, na czym miały polegać jej obowiązki w popularnej "śniadaniówce".
– Nigdy nie miałam pensji 117 tys. miesięcznie. Najwyższe miesięczne wypłaty, jakie otrzymywałam z TVP, nie przekraczały 32 tys. zł. Dotyczyło to okresu, kiedy byłam szefową "Pytania na śniadanie" i produkowałam miesięcznie 30 wydań tego najbardziej popularnego lifestylowego programu w Polsce. Oczywiście to bardzo wysokie zarobki, ale adekwatne do sukcesu rynkowego i ponoszonej odpowiedzialności – komentowała.